Pożegnanie
Nie przypuszczałam, że to wszystko tak się potoczy... Liczyłam na inny rozwój akcji. Cieszyłam się gdy powstawał każdy kolejny rozdział. Była to i w sumie jest jedyna rzecz, która w pełni pozwala mi odreagować wszystko co złe. Jest tego bardzo dużo, nie zawsze byłam nasycona tym, że napisałam dział. Staram się pisać więcej i więcej - jak widać po długości działów. Początek był banalny - wiedziałam co chcę pisać, na czym będzie do samego końca polegać fabuła. Miałam wszystko dokładnie zaplanowane - od prologu do epilogu. Niestety każdy kolejny napisany przeze mnie rozdział pozostawiał na mojej duszy niewidzialną bliznę. Czułam jak zagłębiam się w to wszystko jeszcze bardziej, jak to wszystko niszczy mnie. Wydaje się być śmiesznym, że to co naskrobałam może być aż tak bolesne. Owszem, bowiem historia, opierała się na moich uczuciach, emocjach - na całym życiu. Nie dane mi jest pisać dalej, bowiem chcę zacząć wszystko od nowa - nowe życie, nowi ludzie, nowy wygląd - NOWA JA. Nie uda mi się to pisząc nadal. Każdy kolejny dział oparty jest na wspomnieniach - one zabijają człowieka. Przypomnijcie sobie najlepszą sytuację, która w waszym życiu się zdarzyła. Pierwszą miłość, przyjaciółkę - cokolwiek. A teraz pomyślcie sobie, że inni mają tylko takie wspomnienia, że ludzie ich odrzucają, że miłość nie jest dla niektórych pisana - zdrada, kłamstwo, zakład, zabawa. Samotność w pewnym stopniu jest piękna - masz mnóstwo czasu na samokontrolę, wyciszenie się, rozmyślanie. Ale nie wieczna samotność - ona rujnuje człowieka, wpędza go w grób. Nie można rozpamiętywać tego co było i co nigdy się już nie wydarzy.. Nie wolno, a jednak są tacy jak ja - przyznaję się przed wami, że żyję tylko tymi wspomnieniami. Przed oczyma mam tylko przyjaciółkę, która odeszła, chłopaka, który bawił się moimi uczuciami, bezradność w wieku dwóch lat gdy na twoich oczach umiera ojciec. Bezsilność gdy w kolejnym rozdziale twojego życia ktoś pcha perfidnie łapy tam gdzie nie powinien. Zostawia niezmywalny ślad na twoim dalszym losie. Pokazuje ci drugą stronę dotyku, perfidną, egoistyczną, toksyczną, złą.. Nastaje kolejny dzień, w którym tak strasznie boisz się dotyku. Łzy stają ci w oczach, masz ochotę krzyczeć gdy tylko ktoś muśnie palcem twoją skórę. Kolejna godzina a ty umierasz od środka. Zaczynasz nienawidzić własne ciało, cisza, którą parę dni temu kochałeś wkurwia cię tak mocno, że wybuchasz agresją na głupie powiedziane "cześć" przez rodzinę. Tylko oni zostali, inni odeszli. Każdego dnia siedzisz otulony kocem samotności, bujasz się w przód i tył słuchając ulubionych, smutnych piosenek. Płaczesz, krzyczysz w modlitwie do Boga "za co ci to wszystko robi ?" Oddychanie sprawia ci trudność, gdy twoja krtań jest krwista i niemiłosiernie boli od wrzasków do poduszki po nocach. Krople do oczu nie pomagają w znieczuleniu i zniknięciu przekrwionych oczu. Strupy, które dopiero co się zasklepiły pękają gdy kolejny raz zaciskasz na nich z całych sił zęby, widząc jak dawni znajomi przechodzą obojętnie. Dociskasz kiedy próbujesz się kontrolować. Niegdyś ślady po cięciu, które lśnią do światła odklejają się na nowo a ty im w tym pomagasz. Krwawisz cicho żyjąc - żyjesz cicho krwawiąc.
Przepraszam was bardzo za to, że w taki sposób kończę ten dział ale ja nie mam siły napisać czegokolwiek. Na prawdę próbowałam, starałam się ale zagubiłam wątek, pogubiłam się we wszystkim. W życiu, w blogu, w szkole... A teraz zatapiam się w łzach bo nigdy nie chciałam kończyć tego w taki sposób. Coraz częściej ciągnie mnie na drugą stronę, bronię się jak tylko mogę ale jak długo? Ludzie powiedzcie mi jak długo można być jeszcze pierdolonym samotnikiem? Chcę tylko kogoś kto teraz wytrze moje łzy, które zastygają na policzkach. Chcę aby ktoś waśnie w tym momencie wyrwał mi żyletkę z dłoni i powiedział abym nawet nie próbowała zaczynać. Chcę tylko osoby, która pokarze mi drugą stronę dotyku. Nauczy jak żyć normalnie. Jak sobie z tym wszystkim radzić, przytuli. Wyciągnie z domu gdy ty napiszesz że jesteś chora i masz katar a tak na prawdę chorujesz na autodestrukcję. Wzywam pomocy, tutaj.. Teraz - błagam.. Przepraszam was jeszcze raz za taki koniec - nie chcę wam mówić jak to się kończy, przejmijcie pałeczkę i sami dopiszcie sobie zakończenie.
PS: Mimo że jest to koniec tego bloga nie znaczy, że kończę pisanie. Zamierzam założyć nowego bloga z nową akcją, która inaczej się potoczy. Zdradzę tylko iż będzie pełna nienawiści, toksyczności. Będzie One direction ale w innym obliczu - takim, w którym żyję ja.. BEZDUSZNYM. Już wkrótce wkleję link do blogu. Zapraszam na niego serdecznie ( gdy powstanie )
Błagam nie miejcie mi tego za złe, nie obrażajcie się, nie nienawidźcie mnie - karą dla mnie jest to, że żyję wśród ludzi, którzy nienawidzą mnie taką jaką jestem. Odpychają, porzucają, zostawiają..
Przepraszam ..
Przepraszam was bardzo za to, że w taki sposób kończę ten dział ale ja nie mam siły napisać czegokolwiek. Na prawdę próbowałam, starałam się ale zagubiłam wątek, pogubiłam się we wszystkim. W życiu, w blogu, w szkole... A teraz zatapiam się w łzach bo nigdy nie chciałam kończyć tego w taki sposób. Coraz częściej ciągnie mnie na drugą stronę, bronię się jak tylko mogę ale jak długo? Ludzie powiedzcie mi jak długo można być jeszcze pierdolonym samotnikiem? Chcę tylko kogoś kto teraz wytrze moje łzy, które zastygają na policzkach. Chcę aby ktoś waśnie w tym momencie wyrwał mi żyletkę z dłoni i powiedział abym nawet nie próbowała zaczynać. Chcę tylko osoby, która pokarze mi drugą stronę dotyku. Nauczy jak żyć normalnie. Jak sobie z tym wszystkim radzić, przytuli. Wyciągnie z domu gdy ty napiszesz że jesteś chora i masz katar a tak na prawdę chorujesz na autodestrukcję. Wzywam pomocy, tutaj.. Teraz - błagam.. Przepraszam was jeszcze raz za taki koniec - nie chcę wam mówić jak to się kończy, przejmijcie pałeczkę i sami dopiszcie sobie zakończenie.
PS: Mimo że jest to koniec tego bloga nie znaczy, że kończę pisanie. Zamierzam założyć nowego bloga z nową akcją, która inaczej się potoczy. Zdradzę tylko iż będzie pełna nienawiści, toksyczności. Będzie One direction ale w innym obliczu - takim, w którym żyję ja.. BEZDUSZNYM. Już wkrótce wkleję link do blogu. Zapraszam na niego serdecznie ( gdy powstanie )
Błagam nie miejcie mi tego za złe, nie obrażajcie się, nie nienawidźcie mnie - karą dla mnie jest to, że żyję wśród ludzi, którzy nienawidzą mnie taką jaką jestem. Odpychają, porzucają, zostawiają..
Przepraszam ..
Zakończenie jest nie z tej ziemi . Ni jesteś sama.Choć nie wiem jak sie nazywasz skąd jesteś itd. to jestem z tobą ,bo wiem jak to dużo znaczy dla kogoś.Byłajm jestem i będę z tobą . Nie nienawidzę cię . Nawet w taki sposob nie myśl.
OdpowiedzUsuńBędę czytała następnego twego bloga.
trzymaj się mocno .
Mirrors
Cóż, nie wiem, co powiedzieć. A raczej napisać. Po prostu brakło mi słów. Aczkolwiek wiedz, że rozumiem. Życie wspomnieniami nie wnosi niczego poza bólem. A wszelkie słowa są w tym momencie zbyt puste, by przekazać to, co chcę Ci powiedzieć.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że uda Ci się nowy początek. Jak wiesz, służę wsparciem. W razie problemów - wiesz, gdzie mnie znaleźć.
Życzę weny na nowym blogu!
Moja mała. Bardzo bym chciała...bardzo bym chciała ci pomóc. Otrzeć łzy. Powiedzieć że będzie lepiej choć sama w to nie będę do końca wierzyć. Gdy będziesz chciała się okaleczyć ja bym przyszła, nawet gdyby przyszła taka potrzeba...okaleczylabym się z tb.sama z tym walczę i wiem jakie to trudne.bym cię słuchała i pomagała w problemach. Niekoniecznie bym mówiła coś o sb, ale zawsze bym znalazła czas by cię posłuchać i gadać jakie życie jest pojebane. Dawała w twarz kazdej osobie która cię zraniła. Przytulałabym cię gdy czułabyś się samotna i nic bym nie mówiła. Próbowałabym ci mówić jakieś rzeczy byś się uśmiechnęła. Dałabym ci małą iskierkę nadzieji na lepsze jutro.po prostu bym była.
OdpowiedzUsuńAda.
ps.wcale nie jestem zła za to że kończysz tego bloga.
Ludzie boją się śmierci...lecz tylko anioły wiedzą, że śmierć to nasz przyjaciel,a umierać to przyjemność.
Zgodzę się z koleżanką u góry..nie ma słów żeby to opisać. To co napisałaś jest piękne, ale zarazem smutne, łzy się cisną do oczu. Nie mam prawa by cię nienawidzić, bo za co ? Myślę, że wiele osób na twoim miejscu już dawno by się poddało.
OdpowiedzUsuńJestem tylko zła na siebie, za to, że przestałam się tu pojawiać...zachowałam się jak egoistka, bo miałam problemy i skupiłam się na rozwiązywaniu ich, zapominając o innych, którzy przecież mają je o wiele gorsze..
To raczej ja powinnam przeprosić ciebie, więc przepraszam :c
Na pewno będę z tobą na drugim blogu...
Trzymaj się :c Sama mam przyjaciółkę, która się cięła i wiem jak boli mnie kiedy widzę te rany i nie mogę sobie darować, że mnie wtedy przy niej nie było, że pozwoliłam na to. Myślę, że twoja rodzina nawet jak tego za bardzo nie pokazuje to bardzo bolą ich te rany..
Ode mnie to tyle...życzę ci powodzenia z nowym blogiem.
Ściskam - Lilly <3
Nie masz za co nas przepraszać :)
OdpowiedzUsuńRozdrapywanie wspomnień bywa naprawdę bardzo bolesne więc ani ja ani NA PEWNO nikt inny ni będzie zmuszał cię do dalszego tworzenia.
Dziwi mnie tylko jedno... Niby czemu miałybyśmy cię nienawidzić ???
Jestem zła bo sama prawie w ogóle tu nie wchodziłam i nie komentowałam -,-
Życzę ci dużo szczęścia, żebyś poradziła sobie w życiu i nic nie stawało ci na drodze do radości, która powinna górować w życiu każdego człowiek.
Powodzenia też z nowym blogiem ;)
Jak na razie żegnam...
Całusy - Nat <3
Tak mi głupio, gdyż przez długi czas nic tutaj nie skomentowałam :( Jest mi po prostu wstyd. Ale w życiu nie zawsze jest tak, jakby się chciało. Brak sił i chęci do czegokolwiek nie pomaga. No, ale nie o mnie tutaj.
OdpowiedzUsuńChcę, żebyś wiedziała, że byłam naprawdę wielką fanką Twojego bloga. Masz niezwykły dar do pisania i wykorzystuj go. Potrafisz we wspaniały sposób przekazać wszystkie uczucia i emocje. To jest niesamowite, magiczne. Rozumiem, że to co pisałaś wpływało na Ciebie niezbyt korzystnie i jeżeli sprawiało Ci to ból i cierpienie, to lepiej to zakończyć.
Ale pamiętaj, żeby zbyt często nie patrzeć w tył, bo to nas niszczy. Wiem, że wspomnienia są silne i zbyt łatwo nie chcą opuścić naszego serca, duszy i pamięci, ale starajmy się do nich nie wracać. Trzeba żyć tym co teraz, patrzeć wprzód. Szukać jakiś pozytywów we własnym życiu. Ja staram się to robić, bo chyba już dawno popadłabym w depresję. Codziennie sobie powtarzam, że kiedyś po tej burzy musi wyjść słońce. Że przez całe życie nie może byź źle i że nic nie dzieje się bez powodu.
Choć nie powiem, lubię sobie posłuchać smutnych kawałków, zatopić się w bezkresu własnych myśli i wypłakać się w poduszkę.
Może Bóg zadaje Ci tyle bólu, stawia tyle przeszkód, żeby sprawić byś była silna i niezniszczalna. Może szykuje dla Ciebie jakieś wielkie szczęście. Może życie jeszcze nieraz Cię zaskoczy.
Nie można się poddawać. Skoro urodziłaś się, skoro żyjesz, to jest ku temu jakiś powód. Może masz jakieś zadanie do spełnienia na tym świecie. Jesteś potrzebna.
I pamiętaj, że nie jesteś sama.
I nigdy się nie poddawaj. Bądź silna. Moje ulubione zdanie w angielskim - "Be strong"!!
Weź się w garść i pokaż, że ty się nie dasz. Że jesteś silna i nic Cię nie zniszczy.
Wierzę w Ciebie i w lepsze jutro. Może jestem naiwna, ale to nadzieja i wiara trzyma mnie przy życiu i pozwala chociaż czasem cieszyć się tym co mam. Pocieszam się faktem, że niektórzy mają gorzej, więc ja nie mogę narzekać.
Życie nie należy do najłatwiejszych, ale nikt nie powiedział, że będzie łatwo. Nic się na to nie poradzi. Tak już jest i trzeba umieć z tym żyć.
Dobra, koniec tej mojej bezsensownej gadaniny. Nie będę Cię już zanudzać. Wybacz, po prostu te słowa same płynęły ode mnie. Palce samoistnie klikały w odopowiednie klawisze, a zdania powstawały w głowie. Dobra, zamykam się.
Szkoda, że to już koniec opowiadania, dzisiaj nawet nadrobiłam wszystkie rozdziały. Ale rozumiem Twoją decyzję i broń Boże nie jestem na Ciebie zła. I jak mogłabym Cię nienawidzić z tego powodu jak ty to napisałaś. Dziewczyno jesteś świetna i nigdy nie poznałam kogoś takiego jak ty. Czytanie Twojego opowiadania było zaszczytem i ogromną przyjemnością. Cieszę się, że są jeszcze osoby, które piszą o prawdziwym życiu, a nie o wymaigowanej rzeczywistości, która tak jak wiele osób pisze, wcale nie jest taka cukierkowa i szczęśliwa. Mam do Ciebie wielki szacunek.
Dziękuję, że mogłam czytać Twoją twórczość.
Trzymaj się mocno i pamiętaj, nie daj się.
Ściskam i całuję, Twoja wielka fanka - Maarit :** <3