piątek, 16 sierpnia 2013

Ważna informacja





Nie bójcie się - nie usuwam bloga, nie zawieszam, dzięki wam mam nadal sporą wenę więc blog będzie funkcjonował. Po prostu kolejny dział - 16, zostanie dodany za DWA TYGODNIE. Tak wiem, strasznie długo będziecie musieli czekać, ale niestety wyjeżdżam. Owszem mogłabym pisać wieczorem, lecz po prostu chcę spędzić czas z kuzynką, która jest dla mnie ważna i jako jedyna mnie wspiera pomimo sporej odległości. Głupio by było gdybym pisała post wieczorem, gdy tak na prawdę mogłabym z nią pooglądać jakiś film, pójść do kina czy zwyczajnie wyjść, porozmawiać. Wasze blogi będę na bieżąco śledzić i komentować - o to się nie martwcie chwilkę znajdę. Przepraszam was bardzo, że niestety tak długo będziecie czekać, no cóż.. Dziękuję za te wszystkie komentarze - tutaj jak i na tamtym blogu. Sporo dla mnie znaczą, gdyż często wasze słowa staram się powiązać z rozdziałem. A co do kolejnego działu - wiele się w nim będzie działo. Pewnie ciekawi was sytuacja Patrycji - owszem zrobi coś głupiego, więcej wam nie zdradzę. Majka i Zayn w końcu wyznają wszystkim, że są razem - dosłownie, nawet wujowi, który ciekawie przyjmie ich wyznanie. Harry, ach u niego najwięcej będzie się działo, gdy napotka kolejny raz Pati - oczywiście wolałby inny tok akcji. Josh - bardzo zżyje się z siostrą, pomimo że ujrzał ją dopiero raz wieść o niej przytłoczy go. To jest taki malutki skrót akcji, który będzie przez kolejne dwa rozdziały. Oczywiście następny dział będzie najwięcej skupiał się na Mai i Patrycji, bowiem dojdzie do ich spotkania - w końcu?



Postanowiłam dodawać rozdziały raz w tygodniu. Pewna osoba, uświadomiła mi, że moje posty są na tyle długie iż spokojnie mogą pojawić się później. Prawdę mówiąc ma racje, bo jeden dział tak jakby skupia dwa - więc jest to dobry pomysł, gdyż dokładnie przeanalizuję każde słowo. Będziecie wy zadowoleni jak i ja :)


Dziękuję:


R.Bates - zawsze dokładnie sprawdzasz moje teksty. Pomimo wytknięć są i plusy a gdy je wskażesz mam ogromny uśmiech na twarzy, że w końcu coś mi wychodzi, dziękuję :)


Rose Payne - za ciepłe słowa, za to, że zawsze komentujesz i wyrażasz opinię, którą czytam kilkakrotnie z ogromnym uśmiechem. Nadal wspominam twój rozdział, w którym to Harry i Niall tak sprawnie otwierają ten namiot - o jejku, wspaniały ci wyszedł dział!


*starlight* - wiem, że czytasz każdy kolejny dział, że jesteś ze mną. Rozumiem twój brak czasu, ponieważ prowadzisz wspaniałe blogi i im się poświęcasz. Dziękuję ci, że również jesteś + uwielbiam twój blog Who I am. Czytając każde słowo na nim czuję się jakbyś weszła w głąb mnie, wyrywając odrobinę przeszłości. Doskonale rozumiem główną bohaterkę, więc lekko się mi czyta i jest to super sprawa. Czuć się jak bohater, odczuwać wszystko to, co ona.


Maarit - dajesz mi wiele motywacji tymi długimi komentarzami, zawsze oczekuję ich od ciebie, gdyż na prawdę uwielbiam czytać twoje wypowiedzi jak i twój blog, który skupia cudowne wiersze, które sama piszesz. Wiesz, że to nie głupi pomysł z blogiem, w którym je zamieścisz? Jesteś świetna, więc przemyśl i w razie czego daj znać, chętnie poczytam. Dziękuję ci za każdą opinię.

Zaczarowana Malina - jesteś młoda a tak ambitna, twoje słowa na blogu, w którym zamieszczam przemyślenia trafiły do mnie. Dosłownie wypełniły całe wnętrze na chwilę dając szczęście.. Dziękuję ci za komentarze, za pomoc i otuchę. A co do twojego bloga, to i tak wiesz, że jest wspaniały. Pomimo krótkich działów przekazujesz w nich tyle, że spokojnie wystarczają. Sprawiasz, że czytelnik zatapia się w przemyśleniach, bynajmniej do mnie tak trafiłaś. 


Samantha Sami Hale - pamiętam gdy pisałam prolog, wspominam twoje komentarze, to, że od samego początku ze mną jesteś. Zawsze zależało mi na twojej opinii, wytrwale na nie czekałam i ogromnie się cieszyłam, gdy w końcu skomentowałaś. Blog, który prowadzisz również jest świetny, w prawdzie ty to wiesz, bo zawsze staram się skomentować. Sami i Niall - oni nadal są idealną parą, a bobasek tylko urozmaici ich związek.


Kinga - tobie to mam tyle do napisania. Odkąd pierwszy raz skomentowałaś blog, po prostu rozpierała mnie euforia. Twoje komentarze znaczą dla mnie wiele, twoje słowa kierowane w moją stronę po prostu przepełniają i odrywają od wszystkiego co złe. Twój sposób wyrażania siebie jest podobny do mojego, przez co wiem, że gdybyśmy się znały na prawdę miałybyśmy wspaniały kontakt. Zawsze czekam aż skomentujesz, by znów zatopić się we własnym przemyśleniu, w którym to sama sobie wykrzyczę błędy. Dzięki tobie coraz częściej znajduję sens w tym całym bagnie. Dziękuję ci z całego serduszka, że ze mną jesteś, że komentujesz i co najważniejsze wspierasz duchowo. 

Lilly Thomson - dziękuję za rozmowy na gg, za opinie, które zawsze starałaś się pozostawić. Ty również wiesz, że lubię twój blog. Jest świetny, ma bardzo dobrą fabułę a ty jeszcze lepiej ją rozwijasz.

Victoria Watson - twoja opinia również daje wiele do zrozumienia. Jedno zdanie, które wyraża więcej niż tysiąc słów. Dziękuję ci. Oczywiście czekam na pojawienie się twojego kolejnego rozdziału. Pomimo, że akcja u ciebie dopiero się rozwija i tak wiem, że będzie to co świetnego. Główna bohaterka wiele przeszła, a teraz odnajduje się w nowym świecie. Powolnym krokiem unosi nad problemami i jak widać spotyka ciekawych ludzi, np Malika :)


Mary Anne - dawno cię nie było, ale o tobie również pamiętam. Dziękuję ci za komentarze i za to, że jesteś ze mną od samych bohaterów. Wiedz, że twój blog również jest dla mnie świetny i również z chęcią go czytam i komentuję. Sama akcja jest ciekawa, a Hope jest dobrym człowiekiem, przecież pomogła Victorii, dziewczynie, która wbiła jej widelec w dłoń. W prawdzie Torii prześladuje ta cała Melissa, więc skoro ciut połączyła się z Hope, może przezwyciężą ją? Kto wie co dla nas szykujesz - wytrwale czekam na kolejny dział.


Leonetta Love - w prawdzie jesteś od nienadwna ze mną, ale stale komentujesz nowe działy - bynajmniej starasz się. Jednak muszę powiedzieć, że masz genialny blog i serdecznie zapraszam do przeczytania. Jest tam One Direction ale w całkiem innej roli - nie jako słodki boysband czy coś, po prostu jak jakiś gang - ty wiesz o co mi chodzi. Ach Aki - uwielbiam go, jest taki kontrowersyjny i coś czuje chyba do głównej bohaterki? Hmm, poczekamy na kolejne działy, zobaczymy jak wszystko rozwiniesz.


1DisPerfect - za wszystkie komentarze bardzo ci dziękuję, za to, że nawet będąc odcięta od internetu znalazłaś chwilkę i skomentowałaś. Co do twojego bloga, hm akcja jest niebywała. One Direction ale i również pięć wspaniałych dziewczyn, które na swojej drodze spotkają zespolik. Czyż to nie piękne, że zespoły mogą się połączyć? A dziewczyny są ich odzwierciedleniem, ostatnim puzzlem od układanki. Kto wie co pisze im przyszłość. Wiem, że wkrótce dodasz nexta, więc nie mogę się doczekać.


Maja Perełka, Kaja, Justa, Paula Kasser, Nelka aa, .Darkness, *Ewik, Natalie Styles, Victoria Collins, Crazy MOFO - Kasia, I Want .. 



Są to osoby, które bardzo często komentują mojego bloga. Prawdę mówiąc każdy kolejny dział, który dodam ONI wyrażą swoje zdanie, na które wyczekuję. Dziękuję również pozostałym osobą, które komentują i również polecam ich blogi, w ogóle wszystkie blogi, które znajdziecie w mojej zakładce po prawej stronie są wspaniale prowadzone, więc zachęcam do ich przeczytania. Prowadzą je wspaniałe osoby, które wiele serce w nie wkładają.




Pozdrawiam was i do miłego ! 



************************************************


Siedzisz sama w pokoju codziennie - jest to tylko twój wybór.
Jesteś samotna, nie brakuje ci towarzystwa ale brakuje ludzi, z którymi możesz usiąść i się wypłakać. Wolisz spędzić ten czas w pokoju, samotnie niż w towarzystwie, które cię nie rozumie. Tniesz się siedząc w tym pomieszczeniu, będąc samotną codziennie - twój wybór.
Podcinasz sobie żyły, wieszasz się, skaczesz z mostu, połykasz tabletki, umierasz, odchodzisz, nie ma cię ... - twój wybór. Ale przez twoje wybory cierpią ludzie, którzy na prawdę cię kochają. Nie zawsze to okazują ale cię kochają i chcą jak najlepiej. Ich celem jest ci pomóc, wiesz czemu? Bo dla nich się liczysz, bo oni cię kochają..

I pamiętaj kochanie, gdy dorwie cię depresja, gdy stwierdzisz, że nie masz celu bytu, że żyjesz samotnie i nic lepszego cię nie spotka : 

Najładniej uśmiechają się ci, którzy cierpią.
Najpiękniejsze oczy mają ci, który dużo płaczą.
Najlepiej słuchając ci, których nikt nie słucha.



"Serce to nie serce - to tylko kawał mięsa. 
No a życie? Jakie życie .. - poprzerywana linia na dłoniach. 
A Bóg? Nie ma Boga - są tylko krzyże na drogach "


wtorek, 13 sierpnia 2013

15 : Człowiek może znieść wiele, ale nie zniesie wszystkiego









" Myślałem o moim życiu i
  O tym, jak wiele czasu straciłem
  Jestem gotowy zostawić to wszystko za sobą
  Pozwolić, by stało się przeszłością
  Ale najtrudniejszą częścią pozwalania odejść
  Jest znalezienie sposobu
  By ci powiedzieć

  Więc płaczmy, płaczmy
  Wsparci na swoich ramionach
  Płaczmy, zanim to się skończy
  To nie może się skończyć
  I płaczmy, płaczmy
  Płaczmy, zanim wszystko odejdzie
  Trzymaliśmy się za długo
  Czas dla nas, byśmy ruszyli dalej
  Jestem zmęczony szukaniem powodu dlaczego
  Więc po prostu płaczmy
  Po prostu płaczmy "



Z perspektywy Majki :

      Ze snu wybudził mnie dźwięk komórki. Niechętnie uniosłam się i gdy już miałam odrzucać połączenie ujrzałam, że dzwoni Dan. Wiedziałam, że ma dzisiaj wyjeżdżać na ważny dla niej konkurs, więc postanowiłam odebrać. W prawdzie miałam iść dzisiaj do niej, ale ona z samego rana wyruszała.
- Cześć kochana ! - krzyknęłam zaspana.
- Hej! Nie obudziłam cię? - dodała smutna.
- Nie szkodzi, przecież i tak miałam wstawać - zapewniłam.
- Ale i tak przepraszam. Patrycja przyjechała, powiem ci szczerze, że martwię się o nią. Musicie się jak najszybciej spotkać.
- Co się dzieje? - w mgnieniu oka wstałam.
- Śnił jej się koszmar o własnej śmierci, widziała w nim wszystkich.. Widzę jak bardzo cierpi, próbuje się przy mnie uśmiechać ale ja dobrze wiem, że to jest tylko przykrywka, bym nie spytała się czy jest w porządku. Nie potrafiła by odpowiedzieć - mało ze mną rozmawia, jedynie w ważnych sprawach a tak? Siedzi zamknięta w sobie, milczy i intensywnie nad czymś rozmyśla. Chciałabym jej pomóc, ale akurat dzisiaj wyjeżdżam. Boję się wiesz?! - krzyknęła.
- To przeze mnie.. Pojawię się u ciebie dopiero jutro, ponieważ dzisiaj muszę sprzątać kuchnię, gdyż te pajace urządzili sobie wczoraj seans. Popcorn wy rozwalany jest wszędzie - nawet w lodówce a nie wiem po co go tam wkładali. Tęsknię za nią.. Tak bardzo i mnie jej brakuje - czułam jak łza spływa mi po policzku. - Nie wiedziałam, że doprowadzę do tego, iż zamknie się w sobie. Przecież jest silna, sądziłam, że będzie jej to obojętne a jednak nie. A mogłybyśmy zacząć na nowo wszystko aczkolwiek jestem na tyle głupia by dawać sobie czas, który i tak nie zaleczy ran. Nadal pamiętam, ale miłość do mojej kochanej przyjaciółki jest silniejsza i przezwycięży wszystko! - otarłam mokre policzka.
- Nie jesteś niczemu winna, żadna z was nie jest. Za bardzo rozpamiętujecie przeszłość odtrącając teraźniejszość, przyszłość. Nie rozmyślaj tyle już o tym co było, walcz o kolejny wspaniały dzień, walcz o samą Patrycję, która poddała się. Pokaż, że razem przezwyciężycie wszystko, ukaż jej, że kochasz ją całym sercem i pomimo tego co zrobiła nadal masz w sercu dla niej miejsce. Ona dla ciebie ma.. Przykryta smutkiem potrafi tylko wyciągnąć białą flagę, rozumiesz, że dziewczyna, która niegdyś świeciła przykładem walki teraz pogrąża się w totalnej przegranej? To jest wasza ostatnia szansa na pogodzenie się, nie zmarnuj tego - wykorzystaj ją. - uśmiechnęłam się gdyż Danielle miała rację. To ja muszę się wziąć w garść i przeprosić. Za długo zwlekałam z tym wszystkim, teraz jest ten czas, w którym pogodzimy się. Będzie mieszkała ze mną, tutaj. Zrobię jej miejsce - w prawdzie jest dużo wolnych pokoi a wuj na pewno się zgodzi - musi.
- Jesteś tam? - u rozmyśleń wyrwał mnie krzyk dziewczyny.
- Zamyśliłam się, sorki. Co mówiłaś? - zapytałam.
- Jak ci minęła randka z Malikiem? - pisnęła.
- Wiesz jaki on jest romantyczny? - westchnęłam.
- No opowiadaj, mam tylko dziesięć minut a chcę wiedzieć wszystko - nawet szczegóły ! - wrzasnęła.
- Bałam się, że ich fanki wszystko popsują. No bo wiesz, są sławni więc każdy ich śledzi, pomijając wszystkie tabloidy. Ale myliłam się, wiesz? Poszliśmy jeszcze raz do kina ale tym razem nikt nam nie przeszkodził. Nawet chłopcy, którzy byli tak strasznie ciekawi tego, gdzie idziemy. Powiedział, żebym wybrała jakiś film, więc zadecydowałam, że będzie to "Trzy metry nad niebem". Wiesz jaki to wspaniały gatunek dramatu?! Historia miłości współczesnych Romeo i Julii na podstawie powieści Federico Moccia. Zajęliśmy miejsca w ostatnim rzędzie, a gdy film się zaczął on już uchwycił moją dłoń słodko się uśmiechając. W filmie wydarzył się tragiczny wypadek, no a wiesz jak to ja - poryczałam się. Objął mnie ramieniem i ucałował w czoło. Poczułam się jak ta bohaterka filmu - Bambi. Gdy seans się skończył nadal siedzieliśmy obejmując się. Niestety nasze czułości przerwał głos radosnego mężczyzny w podeszłym wieku, który oznajmił iż film dobiegł końca i nie przeszkadzałby nam lecz zaraz rozpocznie się kolejny. Oczywiście moglibyśmy zakupić bilety, no ale po co jak jeszcze Zayn chciał pójść do knajpy - nie lubiłam chodzić za bardzo do restauracji, bo przecież to jest takie oficjalne, kameralne miejsce. Wolę po prostu coś luźnego, więc jego pomysł jak najbardziej przypadł mi do gustu. Zajęliśmy miejsca przy oknie, kelner przyniósł świeczkę i hamburgery - uśmiechnęłam się, gdyż kompletnie nie wiedziałam po co nam ta świeczka. Gdy skończyliśmy jeść Malik wyszedł gdzieś, po chwili wracając z czerwoną różą. Wręczył mi ją, usiadł obok mnie i zapytał czy będę jego dziewczyną. Siedziałam jak wryta z wymalowanym burakiem na twarzy, bo oczywiście wszyscy spoglądali na nas, klaszcząc i gwiżdżąc. Zgodziłam się ! Rozumiesz? Zwykła, przeciętna osoba jest z kimś, kto może mieć każdą inną. Oczywiście musimy to wszystkim oznajmić, wujkowi - ale poczekamy na dobrą okazję. Teraz tylko chcę naprawić relacje z Patrycją i będzie szczęście. Słyszysz? Pierwszy raz wiem co to znaczy być szczęśliwym.. Coś pięknego.. - uśmiechnęłam się.
- Przecież człowiek cierpiący otrzyma największą radość w życiu i widzisz to jest prawda. Z Patrycją na pewno się pogodzicie, już ja się o to zatroszczę.. A gdzie szczegół co?! - dodała wkurzona.
- No tak.. Wracaliśmy do domu na nogach, trzymając się za ręce i jakieś dwie przecznice przed naszym mieszkaniem objął mnie ramieniem i ucałował. Przestraszył się, że mogę go odepchnąć, ale
ja odwzajemniłam pocałunek. Jeszcze te słowa, że jestem jego tlenem, a bez niego nie da się żyć. jeszcze nikt nie dał mi tyle radości co on wiesz? Mimo, że nie miałam chłopaka, to i tak nie odczuwałam bijącej miłości. A teraz? Zaryzykowałam i nie żałuję - wycierałam kolejne łzy, które płynęły ze wzruszenia.
- Faktycznie jest romantyczny. Widzisz, wiedziałam, że ci się ułoży. Oczywiście trzymam za was kciuki. Porozmawiamy jak przyjadę. Paa ! - posyłała buziaka.
- Pa ! - rozłączyłam się.
  
           Tak na prawdę boję się reakcji wujka - chociaż wiem, że w głębi duszy będzie się cieszyć z mojego szczęścia. Jednak jest tak bardzo opiekuńczy, że każda obelga, którą fanki zapewne skierują w moją stronę nie przejdzie bez wielkiego huku. Wiem jak ciężko mu będzie słuchać głupich plotek, czy skandali ale mnie to nie interesuje. Ważne, że my będziemy znać prawdę a inni niech sobie mówią co chcą. Wzięłam poranny prysznic, założyłam czarne leginsy, bluzę z napisem "cool story, BRO" i vansy pod kolor getrów. Włosy związałam w koka, pomalowałam się lekkim makijażem i zeszłam na śniadanie. Widok, który tam ujrzałam, wcale mnie nie zadziwił bo już wczoraj mało co nie dostałam zawału. Prawie cała podłoga obsypana była popcornem, który walał się nawet po szafkach, oczywiście nie wspominając już o lodówce. Skąd oni w ogóle wzięli tyle opakowań? A no tak, mieszkają z żarłokiem. Zjadłam tosty z serem i zabrałam się do sprzątania. Trochę czasu mi to zajęło, gdyż dobrą godzinę spędziłam nad ogarnięciem tego syfu. A oni nadal spali, oj mają u mnie dług wdzięczności. Niech sobie nie myślą, że tego nie wykorzystam. Zrobię taką balangę, że ta czwórka będzie sprzątać dom przez rok. Nagle wszyscy zeszli na sam dół w samych bokserkach.
- Nie stać was na piżamę? - zaśmiałam się widząc ich niewyspane twarze.
- Po co nam piżama, skoro są majtasy? - ruszając tyłkiem oznajmił zadowolony lokers.
- Boże.. Za co ? - strzeliłam się w czoło. Rozsiedli się obok mnie i zaczęli jeść.
- Wiecie, że kiedyś będziecie musieli się mi odpłacić za to, że ogarnęłam ten burdel ? - ruszając śmiesznie brwiami powiedziałam. Chłopcy spojrzeli na mnie z miną smutnego kotka.
- Phi ja to robię lepiej... Powiedzcie mi tylko po jaką cholerę ktoś trzymał popcorn w lodówce ? - zaśmiałam się.
- Sparzyłem się wyciągając opakowanie z mikrofali i wrzuciłem tam, ponieważ utrzymuje ona chłodną temperaturę, więc stwierdziłem, że mi trochę przestudzi jedzenie. Ale całkiem o nim zapomniałem. W ogóle gdzie on jest ?! - krzyknął drapiący się po głowie Horan.
- Wyrzuciłam, chyba nie miałeś zamiaru tego jeść? - zmarszczyłam ze zdziwienia czoło.
- Ty go jeszcze nie znasz - zaśmiał się Louis.
- Przecież ja umrę i co będę jeść. Trzeba coś kupić, ja pójdę zakupię ! - latał po mieszkaniu nieubrany.
- Może tak najpierw byś coś na siebie założył - powiedział Liam.
- Z głodu pomrzecie a o ubranie się martwicie! - wrzeszczał jak w jakimś transie. Poleciał do pokoju, odświeżył się i wybiegł do sklepu.
- Ale przecież jest cała lodówka - oznajmiłam, stojąc z otwartą buzią.
- Nie ma popcornu.. - powiedział Harry. Poszli się przebrać a ja nadal stałam jak wryta.Po chwili wrócił Zay.
- Skarbie zamknij buzię, bo ci mucha wleci - ucałował mnie i poszedł do siebie. Jezu jakie to jest nienajedzone, poleciał po durny popcorn? Poważnie? Od tego intensywnego myślenia rozbolała mnie głowa, więc położyłam się. Po chwili przyszedł do mnie Malik i przytulając do siebie leżał wraz ze mną.
- Co jest ? - zmartwiony zapytał.
- Nic.. Po prostu źle się czuję - chociaż ja nadal nie mogłam zapomnieć o słowach mulatki, która mówiła jak źle jest z Patrycją. Chłopak głaskał mnie po włosach, oczywiście chciałam się zdrzemnąć ale krzyki z dołu nie dawały zmrużyć oka - starałam się nie myśleć o niczym, co pozwoliło mi zasnąć. Kątem oka widziałam jeszcze jak "mój chłopak" wychodzi z pokoju zapewne by ich uciszyć.



Z perspektywy Harrego:
 
- Po cholerę żeś tego tyle przyniósł?! - huknąłem na Nialla, który stał z dwudziestoma opakowaniami popcornu.
- Przynajmniej będzie co jeść - odpowiedział dumny.
- Tak, nie ma to jak przeterminowane jedzonko. Mniam no nie ? - zaśmiałem się wraz z pozostałymi.
- Moglibyście być trochę ciszej? Majka śpi - powiedział Zayn, który usiadł obok nas w salonie.
- Co się stało ? - zapytaliśmy równocześnie.
- Nie, po prostu źle się czuje. Chociaż wiem, że powód jest inny nie chciałem nalegać.
- Gramy w coś na PlayStation? - zapytałem podłączając sprzęt.
- Się głupio pytasz. - powiedział Louis, który już był zwarty i gotowy. Oczywiście wszyscy grali prócz mnie i Zayna. Mulat o czymś myślał, w ogóle ostatnio chodzi jakiś zakochany, może coś jest pomiędzy nim a Majką.. A mnie oczywiście do gry nie dopuścili więc również rozmyślałem. Przypomniała mi się ta piękna blondynka, której bacznie się przyglądałem. Pomimo ostrego makijażu dziewczyna była na prawdę piękna. Nie powiem spodobała mi się. Miałem podejść do niej, jednak uprzedził mnie przyjaciel Liama. No cóż.. Na początku ich rozmowa się jakoś kleiła, ale potem ona wybuchnęła płaczem a on? Widać było, że również zbiera mu się na niego. Bowiem mężczyźni również mają uczucia. Co takiego się stało? Chciałem za nią wybiegnąć no ale on również mnie uprzedził. Widziałem ich kłótnie, to jak ją przytula, a ona po chwili go odpycha. Strasznie interesuje mnie ta dziewczyna. Moje myśli krążą wokół niej. Głupi ja, przecież nigdy więcej jej nie zobaczę..



Z perspektywy Liama:

        Poczułem wibracje komórki, wyciągnąłem ją i ujrzałem połączenie, które wykonuje Josh. Zdziwiłem się, gdyż on rzadko kiedy dzwoni - coś się musiało stać.
- Halo.
-Widziałem ją.. Słyszysz?! Widziałem własną siostrę - rzekł drżącym głosem.
- Co ty gadasz! Jak? Przecież ona mieszka w Polce.. - zadawałem masę pytań bowiem jak i on byłem w szoku. Wiele opowiadał mi o niej, dobrze wiem jak tęsknił. Mówił, że w końcu zacznie ją szukać na własną rękę, bo nie wytrzymuje obojętności rodziców. Oni również nie dają sobie rady, ale nie chcą słyszeć jej imienia. Nie chcą wspominać dawnej tragedii. A on? Wszystko w sobie tłumił, dopóki nie wyciągnąłem tego od niego. Jest mu ciężko, a teraz tak po prostu ją spotkał?
- No właśnie sam nie wiem. Na początku nie poznałem jej rozumiesz? Brat nie poznał rodzonej siostry.. Siedziałem z nią w knajpie i rozmawiałem, kiedy wychodziła, złapała zdjęcie, które nie raz ci pokazywałem, usiadła i płakała. Potem powiedziała, że to ona, spojrzałem na nią zszokowany. Krzyczała, że zostawiliśmy ją, wiedziałem co czuje, więc ją przytuliłem. Staliśmy tak chwilę lecz odepchnęła mnie. Boję się o nią wiesz? Wydawała się taka.. Nieobecna, jakby ktoś bardzo ją zranił.. A gdy spojrzałem jej w oczy - były przepełnione nieszczęściem, wspomnieniami i bólem.
- Cholera.. Musimy ją odnaleźć.. Wiesz w ogóle jak ma na imię czy samo jej nazwisko? - zapytałem. Nie dziwię się mu, że jej nie rozpoznał... Przecież znał ją tylko ze zdjęć.
- Patrycja, no a nazwisko to raczej ma takie samo jak ja.. - mimo tego, że się smucił to i tak nadal humor mu dopisywał. Zaraz, zaraz..
- Patrycja Nowak? - spytałem zdezorientowany.
- Tak, a co ?
- Cholera.. To jest przyjaciółka Majki, z którą się strasznie pokłóciła. Rozumiesz? Utraciła osobę, jedyną jaką miała.
- Kurwa.. To nie za ciekawie.. Jeszcze ja się jej zwaliłem na głowę.. Idiota ze mnie, mogłem za nią pobiegnąć a nie stać jak kołek - obwiniał siebie, chociaż nie mógł nic zrobić.
- Znajdziemy ją, zobaczysz - dodałem.
- Oby... - zakończył rozmowę.

          Nie znam dziewczyny ale jak i Josh martwię się. Majka nie raz opowiadała mi, że ona jest bardzo silną dziewczyną, że zawsze potrafiła zawalczyć o swoje, nigdy się nie poddawała. Dla niej ważna była osoba, która wspierała ją od dziecka, dlatego bardziej kochała Maję niż rodziców. Oni chcieli dla niej jak najlepiej, ale przesadzali z jej usamodzielnieniem. Przecież należała jej się jeszcze odrobina tej rodzicielskiej miłości. Każde z nas tego potrzebuje nawet będąc dorosłym.



Z perspektywy Patrycji: 


         W pośpiechu odświeżyłam się, pomalowałam jak zwykle i ubrałam się w czarne dresy, białą bluzkę z napisem "Hurt". Założyłam szybko tenisówki pod kolor spodni i pędem ruszyłam pożegnać się z lokatorką. Widząc ją w progu drzwiach wyjściowych z jedną, ogromną torbą rzuciłam się jej na szyję, tak, że dziewczyna mało co nie upadła wraz ze mną na bagaż.
- Wygrasz to, jesteś najlepsza wiesz? - przez łzy powiedziałam. Bardzo ciężko było mi puszczać ją, ponieważ wolałabym porozmawiać, powspominać może wszystko wróciłoby do normy. Ale nie chciałam jej teraz tym krzątać głowy, ponieważ cieszyłam się iż jedzie spełniać swoje marzenia. Dążyła do tego od dziecka, a moje durnoty nie mogą jej tego przerwać..
- Dziękuję ci kochana. Trzymaj się jakoś, a gdy wrócę idziemy do..
- Nandos !! - skacząc z radości przerwałam jej.
- O właśnie i tak powinnaś się cały czas zachowywać - ucałowała mnie w policzek, uściskała i wyszła wsiadając do ciemnego, dużego autobusu.
- No to szkołę przetrwania pora zacząć - mówiąc uśmiechnęłam się sarkastycznie, odwracając przy tym w tył. Stanęłam pośrodku ogromnego mieszkania, w którym spędzę sama dzień - nikt nie zdaje sobie sprawy, jaka będzie to katusza. Gdy w Polsce siedziałam sama, moje myśli chodziły po złych drogach - myślałam o czymś głupim.. O czymś co dałoby tylko i wyłącznie mi ulgę, a innych niesamowicie zraniło.. Ale.. Ale gdzie byli, kiedy siadałam na łóżku, trzymając w dłonie ostrze, zastanawiając się czy naciąć żyłę? Czy pewnego dnia, ktoś sprawdzi co u mnie? Wchodząc do mieszkania ujrzy kałużę krwi a w niej blondynkę, która tonie w bezsilności? Czy będzie błagał o pomoc, dzwonił po karetkę, wiedząc, że to nic nie da, bo moje ciało spoczywa tam już kilka dni? Czy uchwyci moją zimną, bladą dłoń i krzyknie, żebym powróciła? Czy będzie zalewać się łzami tęsknoty, tak jak ja robiłam to przez ten cały marny czas? Czy przytuli mnie ostatni raz, wiedząc, że moje ciało pomału się rozkłada i pomimo odoru jaki wydobywa ucałuje jak dawniej w czoło? Co zrobi, gdy przeczyta list, pobrudzony krwią, bo ostatkami sił pisałam go? Czy uświadomi sobie, że każdego dnia krzyczałam imiona jedynej osoby, aż w końcu i on umilkł, odeszłam..? Ich nie ma a ja nadal zastanawiam się czy skończyć męki. Otarłam łzy, które nieświadomie wypłynęły i poszłam w Nadal czuję się beznadziejnie i źle. Czuję, jak moje ciało odmawia współpracy ze mną. Wszystko to przeplatane jest bólem psychicznym i fizycznym. Boli mnie ciało, jak również i serce. Nie daje mi spokoju rozum, który przepełnia mój umysł dawnymi wspomnieniami oraz chwilami, które przekreśliłam jakiś czas temu. Uświadamiam sobie co zrobiłam złego w życiu, jaki popełniłam błąd. Czuję się źle, bo wciąż jestem zanieczyszczona błędami z przeszłości, od których się nie uwolniłam, od których nie potrafię uciec, a już tym bardziej się oderwać. Widzę, jak moje życie zaczyna się sypać, a ja nie jestem w stanie zapanować nad tym. Tracę kontrolę nad samą sobą, nad myślami, czy ruchami, które wykonuję na przemian ze snem, czy porannym wstawaniem. Zrozumiałam, że moje życie jest tak skomplikowane, że szczęście raczej nie jest mi pisane.
kierunku salonu. W prawdzie nie jest wcześnie, ponieważ dopiero co wybiła ósma godzina - a może jednak? Uświadomiłam sobie ten fakt ziewając. Postanowiłam się jeszcze zdrzemnąć, więc ułożyłam się wygodnie na sofie. To dobry pomysł - można przespać moment samotności. Najwidoczniej byłam zmęczona, gdyż szybko usnęłam. Wstałam dopiero po szesnastej - nie powiem zdziwiłam się, że jednak udało mi się przespać dobry kawał dnia. I bardzo dobrze, bo nic ciekawego do roboty nie mam. Na pewno spałabym dłużej, gdyby nie ból brzucha, spowodowany głodem. Poszłam do kuchni aby coś przekąsić i z pełną miską frytek ruszyłam do pokoju. Po drodze wzięłam jeszcze sok z lodówki, by czymś popić. Rozsiadłam się wygodnie na parapecie i wpatrywałam w ponurą pogodę. Padał deszcz, wiał wiatr - szarość. Palcami dotykałam szyby, podążając za kapiącymi kroplami. Jedyne czego teraz się bałam to burza - nigdy jej nie lubiłam.. Od dziecka mam fobię przed nią, jest to jedyna rzecz, która mnie przeraża, gdy siedzę sama. A teraz? Wkrótce się ściemni - nawet już mrok przykrywa połowę ogrodu. Położyłam się na łóżku, zaświeciłam lampkę i wtulając poduszkę oparłam się o ścianę.

            Czuję się źle, ponieważ boli mnie sam już fakt, jak upada moje serce, które niedawno posklejałam w całość. Myślałam, że mam nad uczuciami przewagę, że nie uciekam przed nimi, a jedynie z nimi walczę, ale się myliłam, bo walkę sama z sobą przegrałam. Pierwszy raz od dawna poczułam, że oszukuję samą siebie, że dążę do czegoś przed czym nigdy się nie uchronię. Walczę coraz mocniej i bardziej sama ze sobą. Walczę o każdą chwilę, aby przetrwać ten trudny czas, ale nie mam już na tyle sił, aby mówić, że wszystko jest piękne i kolorowe, bo kiedy przychodzi noc, kolory znikają, zaczyna się szarość i czuję otchłań, w którą coraz bardziej się zapędzam. Moje życie wpada w wir, z którego nie jestem w stanie się uwolnić. Zaczynam w tym tonąć pomimo, że tego nie chcę. Ratuję się na wszelkie możliwe sposoby, łapię się tego co jeszcze jest w zasięgu mojego wzroku czy dłoni. Aczkolwiek nie jestem już na tyle silna, aby się utrzymać. Tracę coraz więcej sił, opadam. Emocje mną jednak wciąż targają, nie pozwalają puścić ostatniego końca, ale jak mam się trzymać
ostatniej deski ratunku, kiedy reszta ciała odmawia posłuszeństwa? Jak mam z tym walczyć, kiedy wiem, że niezależnie od tego jaki wykonam ruch, moje życie jest na straconej pozycji? Kolejne łzy spływały po policzku, zostawiając ślady.
- Nie potrzebujecie mnie, powinnam na zawsze odejść z waszego życia. Jestem tylko zbędną kłodą, która rzuca się wam pod nogi. Dłużej nie umiem tak żyć, ja już w ogóle nie czuję, że żyję, więc kolejną stratą będę ja. 

Zapomnieli 
Zapomnieli
Zapomnieli

              Chwyciłam się za bolącą głowę. Znowuż podświadomość ze mną rozmawia - chyba jako jedyna mówi prawdę. Oni serio o mnie zapomnieli, ten enty raz nie mam siły wstać. Wracały emocje i wspomnienia, przychodziło niebo a odpływała ziemia.

Wszystko w porządku, tak?
Wszystko w porządku, tak?
Wszystko w porządku, tak?
NIE !


           Wyjęłam długopis i kawałek papieru. Zaczęłam pisać to co odczuwam,  co leży mi na sercu. Tłumiłam to w sobie, by teraz przelać na kartkę, bo gdy mnie już nie będzie i znajdą w końcu dziewczynę, którą pożarły uczucia, przeczytają ten list, który kieruję do wszystkich..




--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Nie wiem co mnie naszło z takim działem - po prostu słowa same się dobierały, dostałam takiego kopa, że musiałam to napisać. Jak widać dodałam trochę inne perspektywy - jest wesoło, romantycznie ale i ten smutek, który od samego początku był i będzie. Jak widać dział dodałam szybciej, niż pozostałe, po prostu poczułam nagły przypływ energii i tyle słów buzowało mi w głowie, że postanowiłam to wykorzystać. Zayn i Majką są oficjalnie razem - cieszycie się? 

Macie już swój ciąg dalszy sytuacji ? 


Czekam na wasze opinie, przemyślenia - po prostu na komentarz, który będzie znaczył dla mnie wiele. 


 Niektórzy pisali o moim drugim blogu - tak założyłam go, ale nie jest czymś specjalnym. Po prostu wypisuję w nim uczucia, które w danym momencie rozsadzają moje wnętrze. Jeżeli chciałabyś/chciałbyś podzielić się swoim przeżyciem to zapraszam do komentowania tamtego jak i tego bloga - spam mi nie przeszkadza, jeżeli tyczy się tematu. Dziękuję za wszystkie komentarze, obserwacje czy kliki w ankiecie - chodzi mi o czytanie bloga.



Pozdrawiam i do następnego.  
 

czwartek, 8 sierpnia 2013

14 : Wstaje nowy dzień a z nim nowe koszmary






" Delikatny płomień przemija
  w nieszczęściu
  i kiedy nasze serca się spotykają
  Wiem, że widzisz

  Nie chcę się bać,
  Nie chcę umierać za każdym razem gdy próbuje odetchnąć
  Jestem zmęczona tym odrętwieniem
  Czuję ulgę jedynie kiedy
  Się tnę

  Może wydaję się szalona
  albo strasznie nieśmiała
  a te blizny nie byłyby ukryte
  Jeśli tylko potrafiłbyś patrzeć mi w oczy
  Czuję się tu samotna i zimno mi
  Chociaż nie chcę umrzeć
  Jedyne, co może mnie znieczulić zabija wszystko wewnątrz mnie

  Nie chcę się bać
  Nie chcę umierać za każdym razem gdy próbuje odetchnąć
  Jestem zmęczona tym odrętwieniem
  Czuję ulgę jedynie kiedy
  Się tnę
  Ból
  Nie jestem sama
  Nie jestem sama

  Nie jestem obca
  Nie, jestem Twoja
  Okaleczona gniewem
  I łzami stale dozującymi ból

  Ale nie chcę się bać
  Nie chcę umierać za każdym razem gdy próbuje odetchnąć
  Jestem zmęczona tym odrętwieniem
  Odczułam ulgę dopiero kiedy
  Kiedy się pocięłam"



Z perspektywy Patrycji : 

         Obudziłam się przy boku Danielle, która smacznie spała. Moje ciało nadal drżało - a ja pamiętałam co się wydarzyło. Ten sen, był taki.. Dziwny. Dlaczego widziałam umierającą siebie? Kim byli chłopcy, którzy również płakali, mimo, że mnie nie znali, ponieważ pierwszy raz ich widziałam. Zdaję sobie sprawę, że para, która również była obecna to zapewne moi biologiczni rodzice. Na prawdę aż tak przejęli się faktem, że może mnie już nie być? Odchodzę w zapomnienie, a jednak tyle osób mnie otacza - pamiętają, że istniała dziewczyna, która raniła nie tylko siebie ale całe otoczenie. Chciała wszystko zmienić lecz dała ostatni dech. Dech, który na zawsze odmieniłby ich życie. Potrafili by kroczyć przez świat z myślą, że ktoś ważny odszedł? Co by było z Majką, przecież wrzeszczała, że się zabije - ona jest do tego zdolna. Zawsze tworzyłyśmy duet - tylko ja i ona. I teraz miało by zabraknąć jej drugiej połówki? Widziałabym jej tułaczkę i nie mogłabym jej zapobiegnąć.. Sama nie umiałabym istnieć gdyby nie Maja Homles - kochana przeze mnie osoba, która jako jedyna myślami przewierca mnie na wylot. Człowiek, który zna mnie lepiej niż ja - przecież ona jest moim dopełnieniem.  Ciągle jest, pomimo tego, że straszna chwila dla nas nastąpiła. Ciemność przykryła całe szczęście - już nie ma tych gwiazd, które rozświetlałyby nicość. Chciałabym odgonić przeszłość by żyć teraźniejszością i nie rujnować przyszłości - ale boli, cholernie boli moja bezsilność. Nie potrafię, nie chcę wymazywać do końca przeszłości albowiem są jeszcze chwile, te najpiękniejsze, najwspanialsze, które ukazują się by tylko ich nie pominąć. Cicho wstałam kierując się do szafy - na moje szczęście dziewczyna tylko obróciła się na przeciwny bok. Wyjęłam czarny t-shirt na
cieniutkich ramiączkach, który sięgał mi do pępka, spodenki pod kolor podkoszulka tak jak tenisówki. Zabrałam jeszcze jakieś dodatki i torebkę, ponieważ chcę dzisiaj wyjść pozwiedzać. Oczywiście nie teraz, gdyż trochę czasu pragnę pobyć z Peazer. Ruszyłam do łazienki i wzięłam prysznic. Chłodne krople wody spływały po moim ciele, gładząc je ale również wzbudzały dreszcze, które mimowolnie ukazywały się. Założyłam przygotowany wcześniej zestaw, związałam włosy w kucyka. Oczy znowu podkreśliłam grubą warstwą kredki.
Dzisiaj muszę załatwić sprawę z Majką, chcę aby mi wybaczyła. Strasznie ciekawi mnie ten chłopak. Czy oni są razem ? A co jeśli mnie już nie potrzebuje i po raz kolejny namieszam jej w życiu? Mówiąc, że nie ryzykując - ryzykujesz jeszcze bardziej. Przeraża mnie fakt, że coś pójdzie nie tak - aczkolwiek tego wyjścia nie można wykluczać. Ona może na prawdę być szczęśliwa z tym kimś. Ten ktoś mógł mi skraść przyjaciółkę - wszystko mi się trochę miesza.. Boję się samotności, przeraża mnie sama myśl o niej.. Zeszłam do kuchni i przyrządziłam śniadanie - naleśniki. Uwielbiam je, tak jak Majka czy Dan. Po chwili na dół zeszła gotowa lokatorka.
- Nie śpisz ? - spytała gładząc bujną czuprynę.
- Nie - krótko odpowiedziałam. Usiadłyśmy do stołu, podsunęłam jej talerz ze śniadaniem, na co ona momentalnie się uśmiechnęła dziękując. Spożywałyśmy w ciszy - prawdę mówiąc nie wiem dlaczego ona nastała, przecież mamy sobie tyle do powiedzenia. Przez tyle lat się nie widziałyśmy a teraz mamy milczeć?
- Przepraszam - spuszczając głowę powiedziałam. Widziałam jak spogląda na mnie zdziwiona ale i smutna. Ona dobrze wie co się wydarzyło w nocy a mi jest tak strasznie głupio, że przeze mnie musi zrywać nocki. Dobrze wiem, że bywa zmęczona po próbach - jeszcze ten mój cyrk. Mogłam przeżywać to sama, nie musiała ale jednak martwiła się - są plusy w tych minusach..
- Przecież nie masz za co - kończąc jeść wstała, podeszła do mnie, obejmując ramieniem.
- Mam.. Ciężko pracujesz, te treningi cię wykończają, do tego ja zwalam ci się na głowę. Mój sen pewnie cię przeraził .. Nie chciałam - czułam się winna. Czemu? Bo nie powinnam obarczać ją problemami, na dodatek własnymi..
- To sama radość goszcząc cię tutaj. To, że miałaś koszmar nie znaczy, że mam być na ciebie wkurzona. Byłabym głupia, gdybym tak postąpiła - wiem dobrze co ci się śniło, gdyż krzyczałaś na głos, a reszty się domyśliłam. Kocham cię i będę z tobą.. Czy tego chcesz czy nie będę - ucałowała mnie w czoło.
- Dziękuję - uniosłam głowę patrząc jej prosto w oczy , - Dziękuję ..- kontynuowałam uśmiechając się. Kędzierzawa usiadła na swoim miejscu, popijając sok.
- Może tak wybrałybyśmy się dzisiaj gdzieś ? - zapytałam.
- Z miłą chęcią poszłabym.. Niestety mam kolejną próbę, bo jutro jedziemy na ważny występ i musimy się przygotowywać. Przepraszam cię.. Ale następnym razem pójdziemy do najlepszej knajpki jaką znam !  Do  Nandos !!- podniecona krzyknęła.
- Nie szkodzi. Słysząc twój entuzjazm ta knajpa musi być rewelacyjna.
- Oj jest - pokiwała głową.
- Właśnie jak z tańcami? W końcu robisz to co kochałaś - ucieszona klasnęłam. Na prawdę rozpierała mnie duma i euforia, że moja przyjaciółka spełniła marzenie. Przynajmniej jedna z nas, w prawdzie to już chyba dwie. Również miałam, niestety zaprzepaściłam - ale nic straconego, jeszcze do tego dojdę.
- Wspaniale, widzisz tobie też się uda, wystarczy uwierzyć i walczyć - odparła. Ma rację.. Walcząc pokonamy wszystkie kręte drogi - zwyciężymy.
- Przepraszam cię ale muszę się już szykować do wyjścia.
- A kiedy wrócisz ? Może przygotować ci jedzenie ? - sądzę, że to dobry pomysł, ponieważ gdy wróci nie będzie miała siły na cokolwiek, więc wszystko byłoby gotowe. A dla mnie to nie problem.
- Dziękuję ci, ale zjem na mieście - uściskała mnie i poszła do pokoju. Pozmywałam naczynia, ogarnęłam trochę kuchnię i usiadłam w salonie by coś obejrzeć. Gotowa Danielle opuszczając mieszkanie ucałowała mnie w policzek i położyła swój laptop. Swojego nie wzięłam, widzę, że się domyśliła. Włączyłam go i postanowiłam wejść na Facebooka - niestety nikt znajomy nie siedział, więc wylogowałam się. Zaczęłam oglądać różne zdjęcia czytając przy tym wiersze, cytaty. Zwiedzałam tumblra - nawet tego, który miał mroczną grafikę. Nie przerażał mnie lecz wiele objaśnił. Spoglądnęłam na zegarek, który wskazywał 14:00. No to się nieźle zasiedziałam. Wyłączyłam sprzęt, wzięłam komórkę i wyszłam pozwiedzać. Strach przed zagubieniem się dawał siwe znaki, gdyż każde mijane miejsce próbowałam dokładnie zapamiętać. Doskonale wiedziałam przy tym, że dobrze orientuję się w miejscach jednak przezorny zawsze ubezpieczony. Wędrowałam tłocznymi uliczkami, gdzie każdy spoglądał na mnie jakbym była nie wiadomo kim. Czułam się jak nowa w szkole. Idziesz sobie spokojnie korytarzem, nie szukasz zaczepek aczkolwiek ktoś sam do nich cię prowokuje. Wszyscy spoglądają tylko i wyłącznie na twoją osobę, tak jakbyś wyróżniała się z tłumu. Dotychczasowe królowe w szkole schodzą na drugi plan - tylko one próbują nie zwracać na ciebie uwagę a w myślach tak na prawdę pragną twojej śmierci. Byś tylko szybko opuściła te miejsce aby one na nowo stały się centrum zainteresowania - to w jaki sposób ciebie się pozbędą nie jest ważny. Ważna jest tylko skuteczność - raz a dobrze. Wstąpiłam do niedużej kafejki, którą otaczała bardzo ciepła atmosferę. W wewnątrz znajdowały się czteroosobowe stoły, na których postawione były wazony z kwiatami. Wysokie krzesła z koronkowego materiału, które idealnie komponowały się z beżowo-białą ścianą. Na środku był ogromny, kryształowy żyrandol, który przykuwał uwagę. Kryształy rozświetlały lokal wprawiając w zachwyt. Zajęłam miejsce blisko okna, ponieważ lubiłam wpatrywać się w idących ludzi. Zastanawiać się nad tym co czują, czy potrzebują pomocy czy może są zbyt szczęśliwi? Wydarzy się coś, co zrujnuje ich dotychczasowe marzenia? A może tak nieprzemyślana miłość wpakuje się do nich zabijając? Być tak nieostrożnym jak ja, zostawić wszystko co miałam najlepsze dla tego jedynego, który okazał się palantem. Uwielbiałam jego zapach perfum, mimo że był zbyt mocny.. Kochałam ten stan, gdy on tak po prostu przychodził wieczorami, obejmował ramieniem i małym gestem dawał do zrozumienia, że przy nim jesteś bezpieczna. Ale czy tak było? Zbyt szybko zakochujemy się, nie wiedząc co nas czeka - a miało być tak pięknie.. Miał być moim bohaterem, moim stróżem.. Całować go codziennie rano na powitanie, przytulając przy tym. Cieszyć się kolejnym dniem, który byłby najwspanialszym momentem twojego życia..
- Dzień dobry. Może coś podać? - z rozmyśleń wyrwał mnie głos kobiety.
- Poproszę sok jabłkowy, dziękuję - odpowiedziałam. Obserwowałam jak radosna rudowłosa odchodzi. Była wyjątkowa, nie przez swoją uprzejmość lecz charakterystyczną twarz, która promieniała miłością wobec bliźnich. Piwne oczy, z których można było wyczytać całą prawdę o niej. Rzadko kiedy spotykamy ludzi, którzy samym wyglądem wywierają dobre wrażenie. Po chwili wróciła z sokiem, uśmiechając się położyła i poszła do następnych klientów. W pomieszczeniu było strasznie tłoczno, pełno nastoletnich dziewczyn, chłopców w moim wieku i on - chłopak ze snu. Nie powiem wystraszyłam się gdy go ujrzałam, ale nie dałam po sobie tego znać. Zielonooki z uwagą się mi przyglądał. Czułam się nie komfortowo, ponieważ nawet nie spuszczał wzroku gdy ja piorunowałam go swoim. Nie należę do dziewczyn, które skaczą z radości widząc jak jakieś ciacho spogląda na nie. Nie lubię, gdy ktoś nieznajomy patrzy się na mnie - nigdy nie wiadomo co sobie myśli. Nie wiemy czy ma dobre intencje, czy może pragnie nas tylko wykorzystać? Nadal samotnie siedział obserwując każdy mój ruch - pomału zaczynał mnie irytować. Nie wiem dlaczego wszystkie zgromadzone dziewczęta spoglądały na niego jak na bóstwo. Nie widzieli nigdy mężczyzny? W jego kierunku szła brązowowłosa dziewczyna, ubrana w luźny biały sweterek, ciemne jeansy wraz z koleżanką, która miała bardzo mocny makijaż. Być może również nie miałam łagodnego, ale ona to już chyba przesadziła, no chyba, że nie ma lusterka. Powieki wymalowane na różowo, podkreślone diamentową, czarną konturówką. Mnóstwo różu na policzkach, usta pomalowała jaskrawym kolorem by pasował do całości. Założyła białe szpilki, mini pod jej kolor oraz różową bokserkę - laleczka barbie. Zaśmiałam się słysząc jak swoim piskliwym głosikiem oznajmia mu, że go strasznie uwielbia, prosząc przy tym o autograf. Pewnie jest kimś znanym - jakoś ja nigdy o nim nie słyszałam. Jednak nie krzyczałabym tak jak ona, ponieważ nie można kogoś wielbić nie poznając go. Najwyraźniej usłyszeli mój donośny śmiech, gdyż spojrzeli w moją stronę. Dziewczyna złowrogo spojrzała, a lokers był zmieszany. Nie wiedziałam czym. Przecież tylko się śmiałam bo ta sytuacja mnie bawiła. Nagle do lokalu wszedł wysoki brunet w bluzie i full capie. Spostrzegłam, że ma w uszach tak zwane tunele, a ja po prostu byłam ich zwolenniczką i lubiłam wpatrywać się w nie. Niektóre mają ciekawe kształty - sama osobiście mam 3 milimetrowy tunel i często noszę czarny kieł, który idealnie mieścił się w takiej szerokości. Ciemnooki rozejrzał się poszukując jakiegoś wolnego miejsca. Wybrał moje, gdyż z uśmiechem na twarzy dosiadł się, pytając wcześniej czy może. Wyraziłam zgodę albowiem to dobra okazja by kogoś poznać. Oprócz Danielle nie znam tutaj nikogo. Zamówił naleśniki z sosem truskawkowym i sok jabłkowy - uniosłam kąciki ust, ponieważ było to moje danie. Idą gdzieś wybierałam tylko to, więc przypomniałam sobie wszystkie momenty z Majką. To z nią często plątałam się po knajpach.
- Mam coś na twarzy ? - uniósł brew.
- Nie.. Po prostu wybrałeś danie, które jest moim faworytem.
- Przeznaczenie - zaśmiał się. Ruda po 20 minutach podała mu jedzenie, które w mgnieniu oka pochłoną. Jeszcze nie widziałam by ktoś tak szybko jadł. No cóż każdy ma jakiś talent, jego jak widać jest pożeranie.
- Jesteś stąd? - kończąc jeść spytał.
- Nie. Przyjechałam do przyjaciółki z Polski. A ty ?
- Jak widać tak - ukazał rząd białych ząbków.
- Josh, miło mi
- Patrycja, mi również - uścisnęłam wyciągniętą dłoń. Rozmawialiśmy przez dłuższy czas śmiejąc się przy tym. Widziałam jak zazdrosny prześladowca zerka na nas, przecież nie znam go, więc czemu tak się zachowuje? Dowiedziałam się wielu faktów o brunecie. Jest o rok starszy, mieszkał w Polsce lecz przeprowadził się tutaj z rodziną, ponieważ chcieli o czymś zapomnieć ale nie potrafią. Widziałam, że to trudny temat dla niego, że przeżywa to więc nie pytałam co się stało. Strasznie dużo rzeczy nas łączy - tak jak on uwielbiam deskorolkę, fotografię czy właśnie naleśniki. Na podwórku powoli się ściemniało, czyli również i tutaj się zasiedziałam. Zostawiłam pieniądze na stole i gdy już miałam odchodzić w oczy rzuciła mi się fotografia, która widniała u jego portfelu. Bez wahania wzięłam go do ręki, wyjęłam rzecz i aż musiałam sobie usiąść. Zdjęcie przedstawiało brązowowłosą dziewczynkę w wieku trzech lat. Miała dwa warkoczyki i piegi na twarzy - przecież to byłam ja.
- Skąd to masz? - spytałam zszokowana. On tylko wyrwał mi zdjęcie, chowając je na miejsce.
- To jest moja siostra - odparł smutny. Po policzkach zaczęły spływać łzy. I teraz pojęłam wszystkie fakty. To on jest moim bratem, to oni mnie zostawili. Przecież jest podobny do mnie, więc jak mogłam nie skojarzyć.. Lubi wszystko to co ja, bo mamy wspólne geny.
- Czemu płaczesz? Stało się coś? - zakłopotany odparł.
- Na zdjęciu jestem ja. To wy mnie zostawiliście by zacząć na nowo żyć. Bo po co rodzicie mieli by krzątać sobie mną głowę?! - krzyczałam. Wszystko się we mnie gotowało. Wiem, że nie powinnam, ale ciśnienie momentalnie mi się podniosło. On jeszcze się pyta co się stało? A jak mam niby zareagować widząc pierwszy raz na oczy brata. Miałam tutaj odpocząć a z syfu przeniosłam się do coraz to większego.
- Ale jak.. Przecież.. - patrzył w głąb moich oczu. Nie powinien.. To zły ruch, bowiem w nich skrywam swoje uczucia. To co nie można ode mnie usłyszeć można wyczytać z oczu. Pomimo tego, że były zalane łzami można było w nich zauważyć ból jaki dotąd czułam. Brązowooka dziewczyna, która udawała silną kobietę, którą nic i nikt nie może złamać. Tak na prawdę miała serce delikatne jak z papieru i sztuczny uśmiech. Łzy, przy których inni myśleli, że są ze szczęścia, naprawdę były z bólu. Wszyscy patrzyli na to jak się zachowuje. Gdyby popatrzyli w jej oczy zobaczyliby smutek jakiego nigdy dotąd nie widzieli. Strach, jakby gonił za nią bandyta z nożem i ta bezradność, która doszczętnie ją niszczyła. Każdy wzrok był zawieszony na nas, nawet tej sławy. Patrzyli na tę całą sytuację i za pewnie wszystko słyszeli, gdyż nie kryłam zdenerwowania. Wybuchnęłam niczym dynamit, rozsadzając tylko swoje uczucie. Czułam jak łzy coraz mocniej cisną się, biłam się z myślami - mogłabym nawrzeszczeć na niego, że są egoistami, gdyż zostawili mnie. Nie był niczemu winien, on był dzieckiem, nie ponosił odpowiedzialności. Kolejna fala łez spłynęła po policzku, zostawiając czarną smugę. Zszokowany "brat" patrzył na mnie z żalem, współczuciem - jak inni. W mgnieniu oka przetarłam zapłakane oczy, pędem wybiegając z lokalu. Widziałam jak kędzierzawy uniósł się w moim kierunku, jednak Josh go wyprzedził i złapał mnie parę metrów od miejsca, które mogłam ominąć szerokim łukiem. Przytulił do siebie i gładził po włosach, nie opierałam się, bo byłam tym wszystkim zmęczona. Starczyło mi siły, by go lekko odepchnąć od siebie. Nie chciałam przywiązywać się do takiej bliskości, niedawno odczułam jej skutki, nie chcę by te demony powróciły.. Boje się kolejnej straty, kogoś ważnego..
- Czemu taka jesteś ? - zapytał chwytając moją dłoń.
- Jaka ?
- Udajesz twardą i szczęśliwą ale na prawdę nie dajesz sobie rady i płaczesz - nie powinien tak mówić, nie zna mnie. Ale.. ma rację. Trafił w mój czuły punkt.
- Bo nauczyłam się, że bycie sobą to za mało - spojrzałam prosto w jego zaszklone oczy, ścisnęłam mocno dłoń i odeszłam. Stał tam, wpatrując się jak odchodzę.. Na zawsze? Czując wibracje wyciągnęłam komórkę - 10 nieodebranych połączeń. Nie sprawdzałam kto je wykonywał, z całych sił rzuciłam komórką o drzewo - na czymś musiałam się wyżyć a nie chcę od nowa powracać do cięcia się.

Ale to ci daje ulgę ! - moja podświadomość szeptała.
-Nie - krzyknęłam sama do siebie.
Jeden prosty ruch, oderwiesz się wszystkiego.
-Nie - po raz kolejny zaprzeczyłam, chociaż prawdą było, że bardzo potrzebowałam tego przyjaciela.
Cięcie
Cięcie
Cięcie 

  Słowa te rozsadzały mi głowę. Coraz to głośniej wrzeszczały... Chwyciłam się za skroń, która pulsowała. Nadal słyszałam te szepty. Oparłam się o mur i masowałam obolałe miejsce. Po chwili odczułam ukojenie, wszystko odeszło, prócz słów. Wyjęłam lusterko i poprawiłam makijaż. Zapadł mrok, światło lamp ukazywało cienie różnych ludzi. Wędrowałam do domu, gdy nagle zauważyłam idącą w moją stronę Majkę, nie samą. Razem z nią podążał mężczyzna ze snu. Przystanęli na chwilę, on objął ją ramieniem i pocałował. Stałam jak wryta przyglądając się wszystkiemu. Byłam na tyle blisko, że wszystko widziałam i słyszałam - niestety oni nie widzieli mnie, bo ciemność przykryła moją "kryjówkę".
- Przepraszam - odsunął się od niej szybko. Dziewczyna spoglądnęła na niego, położyła dłonie na policzkach. Przybliżała się powolnym krokiem aż w końcu po raz kolejny złączyła ich usta. Mulat położył dłonie na jej biodrach.
- Wiesz, że nigdy Cię nie zostawię? - przerywając pocałunek powiedział.
- Wiem, a dlaczego? - spytała uśmiechnięta.
- Bo jesteś moim tlenem, a bez niego nie da się żyć... - oparł swoje czoło o jej wpatrując się głęboko w oczy. Zrobiło mi się smutno - nie dlatego, że znalazła swoją miłość. Zawsze pragnęłam dla niej jak najlepiej, ale kiedyś obiecała mi, że gdy spotka na swojej drodze tego jedynego, powie mi wszystko. Nie powiedziała, bo przecież się pokłóciłyśmy - smutno mi również dlatego, że była i moim tlenem. Jako jedyna przyjaciółka pozwalała oddychać, a skoro bez tlenu nie da się żyć, to.. Ruszyłam
w ich kierunku z nadzieją, że Majka mnie rozpozna. Jednak wraz z chłopakiem tylko zarzucili wzrok na mojej osobie i poszli w swoim kierunku. Odwróciłam się przodem do nich, ale oni kroczyli przed siebie, trzymając się za ręce. Wiem, że było ciemno, ale mogła poznać mój najmniejszy krok, gest.. Moje zachowanie, przecież znamy się tak długo.. Nastał nowy dzień a z nim nowy koszmar. Kolejna rozpętana burza, a niby po niej nastaje tęcza. Głupie gadanie.. I gdzie jest dla mnie tęcza co? Gdzie jest tęcza nadziei, miłości do mnie? Przyjaźni, poczucia, że jest powód by żyć.  Codziennie rano wstawać uśmiechając się przez łzy? Prawdziwą męką jest życie w tym świecie. Sądziłam, że przyzwyczaiłam się do samotności, jednak ona nie bierze jeńców - zabija albo daje wolność. Weszłam do ogromnego domu, w którym teraz posiedzę sobie sama. Jeszcze Dan jutro wyjeżdża, będę zdana tylko i wyłącznie na litość demonów, które kumulują swoją siłę w stosunku do mnie. Wiedzą, że się poddałam, widzą, że nie mam siły walczyć. Bezsilne dłonie opadają jak moje ciało. Zostawiłam torebkę w salonie, pobiegłam do pokoju i rozsiadłam się na łóżku. Gdy kręcono włosa pokazywała mi mieszkanie widziałam w jej pokoju fortepian - dawniej kochałam na nim grać. Weszłam do fioletowego pomieszczenia i usiadłam przed instrumentem. Zaczęłam grać lecz na początku mi nie szło - wyszłam z prawy.. Ale tego się nie zapomina, nie można.. Opuściłam głowę by na nowo ją unieść. Zaczęłam grać pierwsze dźwięki po chwili śpiewając.
        
  Muzyka:            

" Leave me out with the waste
  This is not what I do
  It's the wrong kind of place
  To be thinking of you
  It's the wrong time
  For somebody new
  It's a small crime
  And I've got no excuse

  Is that alright?yeah.
  Give my gun away when it's loaded
  Is that alright?yeah.
  If you don't shoot it how am I supposed to hold it
  Is that alright?yeah.
  Give my gun away when it's loaded
  Is that alright?yeah
  With you..."


Łzy zalewały moje policzka.  Nie potrafiłam dalej śpiewać, gdyż brakowało mi powietrza, którego tak ciężko łapałam. Z każdą kolejną siłą sapałam głośniej, obróciłam się. Nagle zauważyłam kobietę. Miała takie smutne oczy. Patrzyła przed siebie pustym wzrokiem. Serce miała wyciągnięte na dłoni. Było małe, kruche, z licznymi bliznami. Ledwo biło. Dziewczyna wyciągnęła rękę, pokazując mi swoje serce. Krzyczała że jest takie przeze mnie, że to ja i moja naiwność zabija jej duszę. Płakała. Ramiona jej drżały, serce- powoli pękało na pół. Wtedy uświadomiłam sobie, że 
patrzę w lustro.. Wróciłam do swojej norki i ułożyłam się wygodnie na łóżku. Nadal przed oczami rozpamiętywałam moment, w którym to Maja Homels, moja kochana osoba, którą traktowałam jak siostrę nie poznaje mnie. Może to przez ten makijaż? Może przez kolor włosów? A może tak po
prostu nie potrzebuje mnie? Zamknęłam oczy, podkuliłam nogi i zaczęłam się bujać.
 
Nie potrzebujesz mnie..
Nie potrzebujesz .. 

  Gwałtownie w środku nocy otwieram rozpaczliwie smutne i spuchnięte oczy, spontanicznie podnosząc się wraz z przyśpieszającym oddechem. Siadam na łóżku opierając ciało o ścianę, a swoje kolana tulę do siebie, lekko się kołysząc, niczym opuszczone dziecko. Czuję chłód, zaczyna brakować mi powietrza, a po plecach przechodzą mi ciarki. Z zagryzionych warg szepcze przekleństwa, krzyczę z bólu, próbując się uspokoić. Papierosy wypadają mi z trzęsących się rąk. Nagle wszystko ustaje. Słyszę tylko mój oddech i deszcz uderzający w szyby. Czuję łzę spływającą po moim policzku, którą szybko wycieram wmawiając sobie, że jestem silna. Stoję wpatrzona w lustro, mając nadzieję, że to tylko lustrzane deformacje, że to nie jestem prawdziwa ja. Proszę zapewnij, że każde kłucie w klatce piersiowej ma jakieś znaczenie, że ten cholerny ból ma sens. Powiedz, że miliony szpilek wbijanych w mięsień mego serca, nie są karą.. Boże.. Błagam.

 

---------------------------------------------------------------------

Dział jednak ukazał się wcześniej, ponieważ stwierdziłam, że perspektywę Majki ( relację z randki ) dodam w dziale 15. Po prostu będzie o niej opowiadać Danielle i wówczas się wszystkiego dowiecie. Nie zabijcie mnie za kolejny smętny dział - przepraszam, ale muszę tak postąpić, gdyż no.. - nie zdradzę. 

Jak widać Patrycja poznała brata. 
Kim był waszym zdaniem chłopak w kafejce? Czyżby coś czuł do Pati? 
O dalszych losach bohaterów przekonacie się w kolejnych postach.
Postaram się dodać perspektywy Harrego, Zayna - oczywiście również Josha by jakoś wytłumaczyć wam jeszcze całą tę sytuację. 


Przepraszam za błędy, które mi umknęły.
Oczywiście dziękuję za wszystkie wspaniałe opinie, za tyle odwiedzin i za te cudowne rozmowy na gg - na prawdę cieszę się, że są tak wspaniali ludzie.

Zapraszam do komentowania, zaobserwowania czy zagłosowania w ankiecie - cieszyłabym się ogromnie, gdyż wiedziałabym, że moje starania i czas poświęcony na pisaniu nie idzie na marne. 
 

sobota, 3 sierpnia 2013

13 : Przyj­dzie ta­ka chwi­la, gdy stwier­dzisz, że wszys­tko się skończyło - to właśnie będzie początek.









" Halo, halo
  Jest tu ktokolwiek?
  Bo nie słyszę żadnego dźwięku
  Samotny, samotny
  I naprawdę nie wiem, gdzie jest świat,
  Ale teraz za nim tęsknię


  Jestem prawie na krawędzi
  i krzyczę swe imię z całych sił
  niczym głupiec na szczycie mych płuc
  Czasami, kiedy zamykam oczy
  Udaję, że wszystko ze mną w porządku, ale to nigdy nie wystarcza,
  Bo moje echo, echo jest jedynym głosem, który powraca
  Mój cień, cień jest jedynym przyjacielem, jakiego mam

  Słuchaj, słuchaj
  Przyjmę szept jeżeli
  To wszystko co, miałaś dać
  Ale tak nie jest, nie jest
  Mogłabyś przyjść i mnie uratować
  I spróbować przegonić to szaleństwo z mojej głowy

  Jestem prawie na krawędzi
  i krzyczę swe imię z całych sił
  niczym głupiec na szczycie mych płuc
  Czasami, kiedy zamykam oczy
  Udaję, że wszystko ze mną w porządku, ale to nigdy nie wystarcza,
  Bo moje echo, echo jest jedynym głosem, który powraca
  Mój cień, cień jest jedynym przyjacielem, jakiego mam

  Nie chcę być w dołku i po prostu chcę czuć się żywy
  I móc znów ujrzeć twą twarz
  Nie chcę być w dołku i po prostu chcę czuć się żywy
  I móc znów ujrzeć twą twarz
  Jeszcze raz…
  Tylko moje echo, mój cień - jesteście moimi jedynymi przyjaciółmi.

  Jestem prawie na krawędzi
  i krzyczę swe imię z całych sił
  niczym głupiec na szczycie mych płuc
  Czasami, kiedy zamykam oczy
 Udaję, że wszystko ze mną w porządku, ale to nigdy nie wystarcza.

  Bo moje echo, echo
  Och, mój cień, cień

  Halo, halo
  Jest tu ktokolwiek? "



Z perspektywy Majki:

                  Przeciągnęłam obolałe ciało orientując się, że spałam bez poduszki, jedną nogą na ziemi. A tak, musiałam czymś rzucić w Harrego i pewnie usnęło mi się w tej pozycji. Wstałam czując drętwienie kończyny. Przesuwałam nogą po podłodze niczym zombi, ponieważ nie mogłam na niej ustać. Obmyłam szybko ciało, przebrałam się w coś wygodnego i zeszłam na dół. Musiałam wyglądać śmiesznie, bo wszyscy widząc mnie wypluli pokarm z buzi. Powlekłam nogą do stołu, siadając obok Nialla, który chyba jako jedyny nic sobie z tego nie robił - ach tak, przecież gdy on je to jest skupiony. Nic i nikt mu nie przeszkodzi.
- No co, noga mi zdrętwiała - wzruszyłam ramionami jakby nigdy nic. Chociaż w wewnątrz wyłam - nigdy nie lubiłam uczucia jakim jest odrętwienie. Wystarczy jeden dotyk a ty już zwijasz się z bólu.
- Nie no spoko - powiedział Liam, który powstrzymywał się od śmiechu. Kopnęłam go lekko, więc na chwilę przestał. Nalałam sobie szklankę soku, gdy po chwili talerz z pysznymi kanapkami podstawił przede mną  Horanek.
- Dziękuję - ucałowałam go w policzek i zaczęłam konsumować. Strasznie go lubię, ponieważ jako jedyny tak dba o mnie - jeżeli chodzi o jedzenie. Gdyby nie on po prostu wypiłabym coś i poszłabym z powrotem do pokoju. Nie czując głodu nie jem - zazwyczaj nic nie jadłam rano a teraz? Na samym początku on już postawił mi ważną regułę jaką ma - "śniadanie to najważniejszy posiłek dnia." Racja, od razu poczujesz siłę, nie będziesz zamulać. Wszyscy odeszli od stolika prócz Harrego, mnie i Zayna.
- Widzę, że leczysz kaca - teraz to ja się śmiałam. Wcześniej siedział ospały a Louis wysypywał mu płatki na głowę. Widać, że mu się nudziło.
- Taa - wstając pogładził swoje włosy - Co do cholery.. - w połowie urwał zdanie i poleciał za Lou, który widział wszystko stojąc na schodach. Zaczęli się gonić po całym domu. Niall i Li biegali za nimi, by ich uspokoić. Ja i mój towarzysz siedzieliśmy niewzruszeni całą tą sytuacją - czym się przejmować? Zaraz i tak się zmęczą i wlecą tutaj jakby niby nic śmiejąc się przy tym.
- Może tak wybierzemy się dzisiaj do kina ? - uśmiechnął się .
- Pewnie - odwzajemniłam uśmiech. Oczywiście wszyscy słysząc nazwę miejsca wbiegli do kuchni krzycząc, że oni też idą. Sądziłam, że może pójdziemy we dwójkę, no ale ich nie przekrzyczę, więc czemu nie. Z dnia na dzień coraz częściej uświadamiam sobie, że Malik znaczy dla mnie coś więcej jak przyjaciel. Na początku uważałam go za brata tak jak Tomma. Niestety każda sekunda spędzona z nim była na tyle wyjątkowa, że po prostu wspominam ją z uśmiechem na twarzy. Nawet gdy patrzę na niego, kąciki ust same unoszą się. To on rozpromienia każdy nowy dzień.
- To my jedziemy do studia, potem czeka nas próba i tak na 18 będziemy więc bądź gotowa - z rozmyśleń wyrwał mnie Liam, który czochrał moje włosy. Pobiegłam do pokoju po komórkę - może Danielle będzie chciała pójść. Payne jest strasznie w niej zakochany, całymi dniami potrafi o niej mówić. Chodzi szczęśliwy, żartuje - stary on powrócił. No ale przecież ona z nami nie pójdzie bo to właśnie dzisiaj ma przyjechać Patrycja. Ach jak ja ją dawno nie widziałam, stęskniłam się za nią. Gdy tylko ją zobaczę nic nie powiem tylko przytulę i przeproszę. Milczeniem również można zdziałać wiele, to też jest język - nie zadaje tyle cierpień co nieprzemyślane słowa rzucane na wiatr. Zadzwoniłam do mulatki.
- Cześć , przyjeżdża ? - zadałam pytanie, by upewnić się, że w ostatniej chwili dziewczyna nie zmieniła zdania.
- Tak, ma być u mnie późnym wieczorem.
- To super. Jak ci mija dzionek ?
- W porządku .. - mówiła trochę przygnębiona.
- Coś się stało ? - podpytywałam.
- Nic, tylko po prostu nie mam humoru. A co u ciebie ? - szybko zmieniła temat.
- W sumie też. Mam dla ciebie wspaniałego newsa! - krzyknęłam uradowana.
- Tak ? - bezuczuciowa spytała.
- Wiem jak bardzo podoba ci się Liam Payne i nie zaprzeczaj - przerwałam jej bo już chciała coś powiedzieć. - I on odwzajemnia twoje uczucie, więc szykuj się maleńka na randkę, która wkrótce może nastać - kontynuowałam.
- Co on tak nagle zmienił zdanie? - stwierdziła.
- Wiesz, to wcale nie było tak, że nie chce być z kimś mało sławnym, tylko po prostu Paul wprowadził taką zasadę by nie ranić ciebie - jako, że tabloidy by ci spokoju nie dawały i jego - by nei cierpiał czytając przeróżne plotki na wasz temat. Jednak Liam dzielnie walczył i ja go poprałam, więc wujek zmienił zdanie. Brunet sam mi powiedział, że jesteś wyjątkowa a w domu nie można z nim wytrzymać, ponieważ cały czas mówi o tobie - śmiałam się. Po drugiej stronie była ogromna cisza - słyszałam tylko płacz.
- Dlaczego płaczesz ? - czyżbym powiedziała coś nie tak.
- Cieszę się, że tyle o mnie mówi. Nawet gdy nie jesteśmy razem on tak wspaniale o mnie opowiada innym. Przecież nawet się nie znamy, nie wiemy nic o sobie a już sądzi, że jestem wyjątkowa. Na prawdę cudownie jest słyszeć tyle pięknych słów. Powiem ci szczerze, że tymi plotkami bym się nie przejmowała, bo ważne jest by tylko ukochana osoba znała prawdę a reszta nie ma znaczenia.
- No widzisz, pasujecie do siebie..
- Przepraszam cię bardzo, ale muszę iść na próbę do studia. Także zdzwonimy się jeszcze. Kocham cię pa - oznajmiła.
- Pa kochana.


        Spojrzałam na godzinę, która wskazywała 12:00. Do przyjazdu chłopców mam jeszcze mnóstwo czasu. Może tak oglądnęłabym sobie jakiś film? Ostatnio słyszałam o słynnej roli Miley Cyrus w filmie "LOL". Może będzie fajny.. Przygotowałam sobie coś do picia, popcorn i rozsiadłam się wygodnie na sofie w salonie. Oczywiście wcześniej przyniosłam ze sobą laptopa, wyszukałam film i włączyłam by się trochę podładował - tak jest, jeżeli się nie ma niczego na płytce, tylko planuje obejrzenie w internecie. Zaczęłam zżerać jedzenie i oglądać. Film trwał prawie dwie godziny - nie dosyć, że skończył mi się prowiant jak i picie to jeszcze tyłek mnie boli. Cały czas tkwiłam w jednej pozycji, ponieważ seans mnie wciągnął. Był bardzo ciekawy, zwłaszcza akcja, która się tam toczy. Wraz z rozpoczęciem nowego roku szkolnego Lolę zostawia chłopak. Nie tracąc czasu, dziewczyna angażuje się w związek z jego najlepszym przyjacielem. Lola zaczyna mieć coraz większe problemy, eksperymentuje z narkotykami, pociąga ją seks, jednocześnie nie może porozumieć się z samotnie wychowującą ją matką. Tak, ja również nie mogłam się porozumieć z matką, tylko, że u niej wszystko kończy się dobrze - więzi jej z mama kwitnęły każdego dnia. A moje? Nie wiem czy dzisiaj wypuściłyby jakiekolwiek pąki kwiatów. Nie powiem od mojego wyjazdu nie kłóciłyśmy się - no właśnie.. Gdy mnie nie ma w domu wszystko jest normalne, może to ja jestem tym problemem? Dzwoni codziennie, uradowana opowiada o tym co się u nich dzieje lecz gdy ja chcę coś powiedzieć ona twierdzi, że zadzwoni jutro, bo musi kończyć. Czekam na dzień, w którym to ona wysłucha co jest u mnie, niestety wszystko zaczyna się od początku.. Z sentencji wyrwał mnie dźwięk komórki.
- Gotowa ? - dzwoniącym okazał się Niall.
- Na co? Choleraa.. - krzyknęłam rozłączając się. Teraz to się zasiedziałam.. Mam niecałe pół godziny na ogarnięcie się. Jak dobrze, że chociaż zadzwonił przed czasem mnie skontrolować, a nie gdy wchodzili by do domu. Wzięłam szybki prysznic, związałam włosy w koka - zawiązując przy
tym bandanę pomalowałam się. Podbiegłam do szafy i z racji, że jest ciepło postanowiłam założyć szary t-shirt z krzyżem, krótkie jeansowe spodenki, czerwone tenisówki. Zgarnęłam trochę pieniędzy do kieszeni, przecież nie będę dźwigać ze sobą torebki. Schowałam komórkę wyciszając ją, by nie wylecieć przez to z kina. Raz już dostałam nauczkę, że ze starszymi osobami nie należy zadzierać, oczywiście nie byłam jakaś tam chamska czy coś. Po prostu tak się jakoś złożyło, że w tym czasie - gdy oglądałyśmy seans z Patrycją w kinie akurat ludzie mieli mi tyle do powiedzenia przez komórkę, że nie mogli poczekać. A gdy ja wyłączyłam komórkę dzwonili do Pati - tak to jest jak się ma wspólnych znajomych. Chociaż nie mieliśmy jakiejś grupki czy coś od czasu do czasu ktoś z klasy proponował nam wypad na miasto, więc chętnie wybierałyśmy się. Nie powiem cieszyłam się wtedy, bo wszyscy byli na prawdę życzliwi. Niestety przychodząc do szkoły nikt tak na prawdę nie chciał rozmawiać o wczorajszym dniu - jakby po prostu nie miał wyboru i musiał iść z nami. No ale cóż bywa.

              Zapowiadał się kolejny nudny dzień, nagle usłyszałam dźwięk dzwonka, więc pobiegłam otworzyć drzwi. Okazało się, że w progu stała Patrycja z dwoma biletami na jakiś horror. Prawdę mówiąc nie bałam się oglądać horrorów w porównaniu do przyjaciółki. Cóż.. Zaoferowała kino, więc czemu by nie iść? Przynajmniej będę mieć kolejne pomysły na straszenie jej. Powędrowałyśmy do pobliskiego kina, kupiłyśmy popcorn i rozsiadłyśmy się wygodnie w tylnym rzędzie. Film jeszcze się nie zaczął a tutaj już ktoś dzwonił. Oczywiście zapomniałam wyłączyć dźwięków w telefonie, no ale cóż zdarza się. Wszyscy automatycznie spojrzeli na nas, a towarzyszka nie wiedząc co robić od razu wskazała na mnie palcem. Oni tylko pokazali mi bym była cicho i wrócili do gapienia się w ekran. Uderzyłam w tył głowy Pati, która na mnie na kablowała - w prawdzie zrobiła to celowo, ale mi i tak się chciało śmiać z jej miny, kiedy to głaskała się w tył głowy. Była połowa filmu a Nowak od samego początku wrzeszczała, nawet jak ekran z białego zamienił się na czarny ona już wrzasnęła na całe kino - oczywiście wszystko złożyła na mnie. Film nie był za ciekawy jak dla mnie, cóż to krew - phi chyba raczej keczup, trochę krzyku, pozdzierane twarze, potargane ubranie i włosy - po niezłym melanżu wyglądam gorzej. Nie mogłam się skupić, ponieważ przyjaciółka cały czas wbijała mi paznokcie w ramie, które mocno obejmowała. Nagle po raz kolejny zadzwonił telefon lecz tym razem to był jej. W końcu ktoś nie wytrzymał i krzyknął w naszym kierunku
- Dacie nam kuźwa obejrzeć ten film? - nie widziałam osoby, ponieważ było ciemno lecz po głosie można było stwierdzić, że jest to mężczyzna
- Tak, tak przepraszamy - pomachałam ręką. Koleś usiadł powracając do poprzedniej czynności.
- A darłaś się na mnie, że nie wyłączyłam fona a sama tego nie zrobiłaś - powiedziałam półszeptem.
- Oj tam, oj tam - krzyknęła w moim kierunku.
- Shhhhh!! - ktoś po raz kolejny na nas wrzeszczał.
- Shhhhh wam też!! - krzyknęła Pati. Po chwili przyszedł facet, który strzegł ciszy i po prostu nas wywalił z kina. A ja nadal nie mogłam przestać się śmiać, jak Patrycja huknęła na niego, że to ci ludzie są winni, bo mówili do niej za głośno shhhhh! Natomiast pan oznajmił, że dostał wiele skarg od starszych osób. A po cholerę oni idą do kina na horror - zastanawiałam się. Będąc już przy wyjściu Pat szturchnęła lekko 9-letniego chłopczyka. Oczywiście przeprosiła go i radośnie się uśmiechnęła jednak on wystawił jej środkowy palec i sobie poszedł. Myślałam, że zaraz padnę. Zaczęłam się tarzać po ziemi ze śmiechu. Wkurzona dziewczyna trzepnęła mnie w głowę. 



         Wspomnienia, które nigdy nie umrą. Cieszę się, że wszystkie związane są z Patrycją. Jest dla mnie kimś ważnym - siostrą. I teraz mam dowody na to, że można mieć tylko jedną przyjaciółkę, która zastąpiła by ci cały batalion tych fałszywych. Do mieszkania wpadł zestresowany Niall.
- Co ci? - zdziwiona zapytałam.
- Jak dobrze, że jesteś gotowa - rzucił się w moje ramiona.
- No a dlaczego bym miała nie być ? - nie zdołał nic powiedzieć, gdyż do mieszkania wparowała pozostała czwórka. - A wam co ? - spojrzałam na nich.
- Ughr, przegraliśmy zakład - burknął rozzłoszczony Harold.
-  Hę ? -  potrząsnęłam głową robiąc minę "what the fuck "
- No, my - pokazując palcami na Payna, Lou, Zayna - twierdziliśmy, że będziesz biegła w pośpiechu by się teraz zebrać - mówił smutny Harry.
- Oo tylko Horanek we mnie wierzy - przyciągnęłam go do siebie tuląc.
- Gdyby nie telefon nie byłabyś gotowa ? - wyszeptał.
- Taak - zaśmiałam się.  Ruszyliśmy wszyscy do samochodu i po chwili byliśmy na miejscu. Oczywiście nim się obejrzałam głodomorek stał obładowany popcornem. Kupiliśmy bilety i ruszyliśmy na miejsca. Usiadłam obok Nialla, który cały czas wpychał mi jedzenie. Nawet gdy nie chciałam to i tak w sumie jadłam bo film był nudny. Wybrali coś dla siebie a o mnie nie pomyśleli. Nie żebym nie lubiła jakiś wyścigów samochodowych no ale cały film o nich? A nie, bo jeszcze jest czas na sex - dobre sobie. Oczywiście był to wymarzony świat Harrego, bo strasznie się ślinił..  Zaśmiałam się pod nosem gdy dwugodzinny seans dobiegł końca. Pieszo wracaliśmy do domu, rozmawiając o różnych rzeczach. Hazza tylko o zboczonych, no ale niech sobie pogada. Przechodząc obok beżowego domu, który był podobny jak ten ze snu, zauważyłam dziewczynę z torbami. Niestety nie mogłam się jej dobrze przyjrzeć, ponieważ lokers wywalił się i wszyscy musieliśmy go zbierać. A gdy tylko spojrzałam w poprzednie miejsce, jej już nie było.  Wbiegłam do domu, przebrałam się w piżamę gdyż było już późno. Wychodząc z toalety postanowiłam jeszcze podziękować wujkowi za zamianę decyzji. Zapukałam do jego pokoju, usłyszałam ciche "proszę"
- Dziękuję ci - podbiegłam przytulając go z całych sił.
- Miałaś rację, ty zawsze ją masz - ucałował mnie w czoło.
- Przepraszam, że byłam taka podła dla ciebie.. - spuściłam głowę.
- Mówiłaś prawdę - uniósł ją ku górze. Ucałowałam go w czoło i pobiegłam do swojego pokoju.


           Leżąc na łóżku usłyszałam pukanie.

- Proszę - wyszeptałam zmęczona.
- Mogę? - zza drzwi wychylił się mulat.
- Pewnie - uniosłam swoje ciało siadając.
- Może tak byśmy się jutro wybrali gdzieś sami? - zapytał stojąc w progu.
-  Jasne, czemu nie - uśmiechnęłam się.
- To jutro uzgodnimy wszystko, dobranoc - wyszedł. Pewnie zauważył, że jestem strasznie śpiąca. Całą drogę opierał się o mnie Harry, on nawet jak nie pije to zachowuje się jak pijak.. Wierciłam się aż w końcu zasnęłam.



Z perspektywy Patrycji:  


         Są tacy ludzie, którzy codziennie rano wstając przyszywają sobie na ustach uśmiech. Boli ich serce, boli dusza, zło świata przedziera się na wskroś obramowań serca. Boli ich wszystko, otwarcie oczu staje się aktem odwagi a oddech heroizmem. Cel uciekł gdzieś z miłością i bawią się w najlepsze. A samotność stała się jedynym przyjacielem. Przyszywają uśmiech grubą nicią żeby nie opadł. Kryją się za fałszywą radością a w środku płoną. Najsmutniejsze jest to, że nikt nie potrafi odgadnąć co na prawdę czują. Ludzie zatracili umiejętność czytania z oczu. Bo przecież oczy powiedzą ci prawdę. Nadszedł dzień, w którym to przenoszę się do Londynu. Mogłam zrobić to o wiele wcześniej, pozostawiając wówczas wszystkie zdrady, nieszczęścia. Mówią, że nie ryzykując, ryzykujesz jeszcze bardziej. I to jest prawda, nie chciałam lepszego życia, ponieważ wydawało mi się, że z Patrykiem będę szczęśliwa - zaryzykowałam bycie z nim i czym przypłaciłam? Szykanowaniem z jego strony - jakoś bym dała radę, ale fakt, że utraciłam dawną przyjaźń nigdy nie da mi spokoju. Być może się pogodzimy ale ja zawsze będę mieć w głowie marne wspomnienie, które ukarze mi jak bardzo skrzywdziłam najważniejszą osobę. Taka moja dola, to moja tułaczka - życie.. Wstałam, obmyłam ciało, założyłam czarne leginsy, czarny t-shirt z napisem "shit" , czarną czapkę, tenisówki pod kolor leginsów. Włosy zostawiłam rozpuszczone - z racji, że były długie, nie chciało mi się z nimi męczyć, by jakoś je spiąć. Chociaż mogłam zrobić kucyka, no ale... Oczy podkreśliłam grubymi kreskami. Zeszłam do kuchni, zjadłam śniadanie i wyszłam z mieszkania. Znowu bez powodu kręciłam się uliczkami. Również tą co ostatnio lecz tym razem nie spotkałam Mika. Usiadłam na ławeczce w pobliskim parku, rozglądając się dookoła. Widziałam jak rodzice przytulają własne dzieci - one się tak cieszą.. Smutno zerkałam na zakochane pary, które tryskały namiętnością - dobrze wiedziałam jakie to uczucie. Spuściłam wzrok widząc jak dwie dziewczyny, które pewnie są przyjaciółkami świetnie się bawią w swoim towarzystwie. Pewnie miały spięcia ale ugodziły je przytulasem - kiedyś to był sposób mój i Majki. Wszystko przemija, pozostaje czas, który nie leczy ran tylko pozwala nam się oswoić z myślą, że nic już nie będzie tak jak było dawniej. Posiedziałam tak przez półtora godziny zerkając również na otaczający mnie krajobraz. Wysokie drzewa, na których były ptasie gniazda. Słońce, które przedzierało się przez deszczowe chmury, chociaż nie padało to one i tak toczyły walkę. Ogromne jezioro, w którym pływały kaczuszki wraz z młodymi. Wstałam kierując się do domu rodziców - przecież muszę z nimi porozmawiać. Po kilku minutach stanęłam przed ogromnym, drewnianym domkiem - tak jak oni uwielbiałam takie konstrukcje. Ogród był przepełniony kwiatami, o które moja mama codziennie dbała - widać to było, po tym jak pięknie kwitną. Pąki róż maksymalnie rozwinęły się ukazując swoje piękno. Równo przycięty żywopłot - to pewnie sprawka mojego taty, często bywa perfekcjonistą. Nie raz dążyłam do tego, by po prostu pokazać mu, że mogę. Jednak nie udawało mi się, bo przecież nie wszyscy muszą być tacy jak ktoś chce. Wybrałam inną drogę i cieszę się, że zaakceptowali ją. Zapukałam do drzwi, gdzie po chwili w progu stanęła rodzicielka. Uśmiechnęła się i zaprosiła mnie do środka. Usiadłam na ogromnej, beżowej sofie. Pewnie pani Barbara powiedziała im, że znam prawdę, bo nawet ojciec pozostawił swoją pracę i przyjechał do nas. Usiadł obok mamy.
- Chcesz coś do picia czy może jesteś głodna ? - podpytywała matka.
- Nie dziękuję, jadłam - uśmiechnęłam się. Niezręcznie się czułam gdy wszyscy milczeli i spoglądali na mnie z żalem w oczach. Atmosfera była napięta faktem, że w każdej chwili mogę wybuchnąć krzykiem - miałam do tego powód. Aczkolwiek wolałam zachować zimną krew, przecież nic aż takiego się nie stało - mam kochającą rodzinę i dobrze mi z tym.
- Kocham was wiecie i nie ma dla mnie znaczenia, czy jesteście biologicznymi rodzicami czy też nie. Wy wychowaliście mnie, pokazywaliście mi co jest dobre a co złe. Każdego ranka przyswajaliście do świata, który niekoniecznie musi być pokorny.  To, że ktoś inny urodził mnie nie znaczy, że może określać się mianem rodzica - przecież by nim być musisz od maleńkiego dbać o dobro dziecka. Pokazywać mu jak jeść, jak się wypowiadać aby nikogo nie urazić. Być przy nim w ważne dla niego święta nie tylko w urodziny, chociaż znaczą one dla kogoś wiele. - Zamknęłam oczy, z których
wypłynęła pojedyncza łza, zostawiająca czarną smugę na policzku. - Unosić każdego dnia, gdy opadnie przytłoczony prawdami parszywych ludzi, fałszywymi przyjaciółmi. Mówić, że pomimo stania na przegranej pozycji walczyć dalej - bo się nam opłaca, kiedyś się o tym dowiemy. Kocham was i wiedzcie o tym. Owszem jest mi przykro, że nic mi nie powiedzieliście ale wszystko wytłumaczyła mi pani Basia, starsza kobieta, która pomogła mi w trudnej sytuacji. Nie przypuszczałam, że może być moją babcią. Dała mi wiele do myślenia..  
- Tak bardzo bałam się tego dnia, który okazał się wspaniałym słysząc ile dla ciebie znaczymy. Cieszę się, że mamy taką córkę. Kochamy cię - podeszli do mnie, wtulając do siebie. Wspaniałe uczucie niedookreślenia - tak jakby ktoś liną przeciął marną wstęgę, na której wisiały wszystkie niepowodzenia. Mocno przytulałam swoje ciało do ich ciał, by poczuć się jak małe dziecko wtulone w najcenniejszy dar jaki się ma.
- Wyjeżdżam dzisiaj do Londynu, nie wiem na jaki czas.. - powiedziałam odsuwając się od nich.
- Chcesz poznać prawdziwych rodziców? - spytali zaciekawieni.
- Nie.. Może kiedyś, ale teraz nie - póki co nie pragnę tego, może kiedyś spotkamy się przypadkiem i ten moment odmieni wszystko. Mam kochających rodziców, wiem, że mogę na nich liczyć z czego się niezmiernie cieszę. Pożegnałam się z nimi, ucałowałam. Chcieli mi dać gotówkę, ale po co jak mam swoje pieniądze, na które pracowałam. Tak, usamodzielniłam się. Planowałam pójść jeszcze do babci, ale zadzwonię do niej, bo mam dwie godziny do lotu a jeszcze muszę coś spakować. Wróciłam do mieszkania, ogarnęłam się, ubrałam szarą tunikę z drobnymi ozdobami w postaci trójkątów, czarne rurki oraz glany. Spakowałam potrzebne rzeczy, zgarnęłam jeszcze bawełniany sweter i czapkę, bo robiło się chłodno. Jeszcze raz sprawdziłam wszystko w domu, po czym zamknęłam drzwi i wsiadłam do taksówki. Dochodziła godzinka 18:00, więc zbliżał się mój lot. Podziękowałam taksówkarzowi płacąc mu z napiwkiem. On tylko życzył mi miłej podróży i pomógł wstawić walizkę i torbę do pozostałych bagażów w dolnym pokładzie samolotu. Na koniec serdecznie uśmiechnął się a ja pomachałam mu jako kolejne podziękowanie. Wspaniały człowiek..
- Prosimy o zapięcie pasów - oznajmiła jedna ze stewardes. Wykonałam polecenie. Widziałam jak unosimy się nad ziemią, więc odwrotu nie ma.  Zasnęłam. Obudził mnie łagodny głos tej samej kobiety, która oznajmiła, że już lądujemy. Wzięłam swoje bagaże i powędrowałam do przyjaciółki. Wysłała mi adres mieszkania - akurat dosyć dobrze orientowałam się w miejscu, ponieważ nie raz przyjeżdżałam tutaj z Majką do jej wuja. Oprowadzał nas po mieście, mówiąc, że kiedyś się nam przyda znajomość ulic, miast. Po godzinie byłam już pod domem krętowłosej - jak ja jej dawno nie widziałam. Za nią również się stęskniłam. Zatrzymałam się na chwilę i położyłam torbę na walizce, bo była trochę ciężka. Miała cudowne mieszkanie - duży, beżowe mieszkanie, ogromny ogród wypełniony kwiatami, które przepięknie kwitnęły. Otworzyłam furtkę, idąc białym chodnikiem w oczy rzuciła mi się grupka dosyć głośnych nastolatków, którzy cały czas się śmieli. Chyba mnie zauważyli, ponieważ dziewczyna odwróciła się w moim kierunku, nie przypatrywałam się jej zbytnio, ponieważ podleciała do mnie ucieszona Danielle ciągnąc do środka. Wejście prowadziło centralnie do salonu, który był ogromny.
- Cześć kochana - uściskałam dziewczynę.
- Cześć !! - skakała ucieszona. Oprowadziła mnie po pozostałych pomieszczeniach, zatrzymując się przy szaro-granatowym pokoju oznajmiła, że to mój. Stanęłam zszokowana, ponieważ było w nim strasznie dużo miejsca. Własna toaleta, balkon, garderoba, ogromne łóżko - jak książęca sypialnia. Pomogła mi się rozpakować. Poplotkowałyśmy jeszcze trochę, aż w końcu Peazer położyła się spać twierdząc, że miała ciężki dzień. Nie dziwię się, gdyż słyszałam jaka to z niej niesamowita tancerka. Prawdę mówiąc marzyła o tym, więc osiągnęła cel i cieszę się z jej powodzeń. Przebrałam się w piżamę i również zasnęłam.


            Biegnę długim korytarzem nie wiedząc dokąd prowadzi. Biegnę, bo nogi same wykonują polecenie, zaglądam w każde pomieszczenie, niestety nie znajduję tego, do czego zmierzam. Co to
może być? - zadaję sobie pytanie. Podążam wolnym krokiem do ostatniego pokoju, spoglądam na  tabliczkę - sala 223. Więc to musi być szpital - ale co ja tam robię? Jednym ruchem otwieram drzwi, staję w progu i widzę grono osób. Majkę, która jest wtulona w jakiegoś mulata, który ma włosy wyczesane w górę. Obok nich stoi błękitnooki blondyn  wraz z zielonookim lokersem oraz chłopak, który ma białe spodnie i bluzę w paski. Wchodzę w głąb i zauważam płaczącą mamę, którą obejmuje tata, bladą panią Basię i jakąś parę. Brązowowłosa kobieta o ciemnych oczach, wysoki mężczyzna oraz chyba ich syn, ponieważ wyglądem przypomina faceta stojącego obok nich. Na krześle siedzi Danielle przytulona do krótko ściętego chłopaka. Zauważyłam również wuja Majki - Paula. Wszyscy zadają sobie pytanie " - Dlaczego?!" - co się dzieje? Przebijam się przez tłum i widzę blondynkę, o wyrazistym makijażu. Przecież to jestem ja, ale jak? "-Jestem tutaj!!" nabierając powietrza wrzeszczę do zgromadzonych. Moja twarz jest cała blada, sine usta, zabandażowana dłoń, pełno jakiś kabli, które są przyczepione igłą do mojego ciała. 
- Ktoś wie, dlaczego ona popadła w depresję ? - padło pytanie. Jaka depresja, o co chodzi? Może i miałam lekką ale wszystko jest już w porządku. Majka chciała coś powiedzieć lecz nagle na sali rozległo się pikanie - spojrzałam na jakieś urządzenie, które wskazywało puls serca. Prosta linia.
- Proszę wyjść na korytarz - pogania zebranych pielęgniarka. Do pomieszczenia wlatuje pełno lekarzy, podłączają respirator, próbując mnie uratować? Przecież.."-Jestem tutaj" - po raz kolejny krzyczę lecz zapłakana. Odwracam się i widzę jak ciemnoskóry chłopak wyciąga siłą Majkę. Ta wyrywa się mu podbiega do łóżka - stanęłam jej na drodze, lecz przeniknęła przeze mnie. Chwyta moją dłoń i wrzeszczy do mnie.
- Błagam żyj, gdy ty odejdziesz ja się zabiję słyszysz ?! Przepraszam !! Spierdoliłam wszystko ale nie poddawaj się, nie daj się !! Wracaj do nas!! Patrz jesteśmy wszyscy - wskazuje ręką na zgromadzonych za szybą ludzi, którzy toną w łzach.  - Błagam cię Patrycja, błagam !! - upada na kolana. Lekarz podnosi ją wyprowadzając na zewnątrz. Pomału traci oddech, tak jak moja osoba, która leży na łożu śmierci... Próbuję coś zrobić, powiedzieć - cokolwiek lecz nie mogę. Bezradność dotknęła mnie w najmniej oczekiwanym momencie. Widzę ciemność, wszystko staje się czarne..




   Obudziłam się z wrzaskiem, widząc jak Danielle mocno mnie przytula.
- Już dobrze, to tylko sen. Wszystko jest dobrze - buja moim ciałem. Czuję ucisk w klatce piersiowej spowodowanym chwilowym brakiem tlenu. Zalana potem, zapłakana spoglądam na dziewczynę.
- Umierałam .. Widziałam siebie, zabiłam się ? - zszokowana spytałam.
- To był tylko sen, zły koszmar. Jestem z tobą - podała mi wodę i tabletki na uspokojenie. Położyła się obok mnie, przytulając nadal. Byłam cała roztrzęsiona. Po godzinnej męczarni zasnęłam po raz kolejny, w duszy modląc się bym nie śniła o ciągu dalszym - własnym pogrzebie?




--------------------------------------------------------------------------------------------------

Wrrr.. Post miałam kończyć przed snem, ale postanowiłam go dodać, by coś się działo. Nie powiem chyba przesadziłam, bo sama się popłakałam. Przepraszam za wczorajsze ogłoszenie iż dział już jest - po prostu przypadkiem dodałam niedokończony fragment, więc szybko usunęłam. Niezmiernie się cieszę widząc dużą liczę odwiedzin - prawie 7000 *O*. Mnóstwo komentarzy pod poprzednimi działami oraz wzrastającą liczbę obserwatorów - 25. Dziękuję wam bardzo za to i zapraszam do kolejnego komentowania czy zaobserwowania. Dziękuję również Lilly Thomson za rozmowę na GG. Właśnie można pisać na GG - zawsze odpiszę. masz pytanie - śmiało pytaj. Ach to już 13 rozdziałek - strasznie szybko leci ten czas..


Pozdrawiam i do następnego.


Zachęcam do skomentowania ;) 

GG -  48215373


Szablon wykonany przez Lady Spark