" To coś jak film, miałem osiem lat,
ten świat był zagadką,
rap dał mi starszy brat,
więc ja znam go aż nad to,
światło gasło tylko w snach
miasto blakło ty to znasz
kiedy czas upływa, twarz
obmywasz rzadko, mówisz masz,
gramy marzeń, czułem że tu gram z siłą
miałem zamiast gram kilo,
chciałem grać na San Siro,
lecz przyszedł czas,
zabrał wiarę w nas
i talent który miałem chyba gdzieś na chwilę zgasł,
zapiałem pas,
chyba dorosłem żebym
coś w tym kraju mógł
stałem na rozstaju dróg,
być może do raju wrót,
krok wytyczał but
rok minął czułem trud,
z tą chwilą, bólem nóg
wyrzuciłem coś na bruk
jestem tu,
tu gdzie nikt by nie przypuszczał
patrzę znów setki smug,
za mną setki słów
na ustach niosę znów,
znów biję puls nie mogę ustać,
niczym nóż przecinam wspomnień gruz
na których osiadł kurz, tak tak tak..
Jestem tylko dzieciakiem
który od zawsze wierzył tutaj w swoje marzenia
i zwykłym śmiertelnikiem jak ty,
którego kiedyś pochłonie ziemia
i czy to zmienia mój cały świat
bo życie wybrało mi taki szlak
a niech to szlag
dziś słyszę jak fani krzyczą: rób ten rap,
i może nawet nie zdaję sprawy
z tego ile marzeń tu zdołało sprawić
że zdołałem zażyć
o czym każdy marzy
ty pewnie spytasz co na to starzy?
moi rodzice dali wsparcie
ich miłość do mnie tu wyraźnie czuje
nie umiem tego wyrazić w słowach,
kocham was nie zawiodę, dziękuję.
Ja to zdobędę, za wszelką cenę
dojdę do celu i wszystko odmienię
jestem pewien i dzisiaj już dobrze wiem
żeby spełniać swoje sny muszę trzymać ster
ja to zdobędę, za wszelką cenę
dojdę do celu i wszystko odmienię
jestem pewien i dzisiaj już dobrze wiem..
Jest wiele dróg, idę swoją,
świeci we mnie duma wokół,
chociaż grób nam otworzy tutaj
kiedyś suma kroków
tu gdzie struna bloków
życie pędzi w miejskim tłoku,
wokół ludzi pełno pokus
czają się na każdym kroku,
nie stój z boku,
braw nie otrzymasz jak po zdradzie,
strach działa jak hamulec gdy pędzisz po autostradzie,
patrz dziś na swój kierunek
w duchu powiedz że dasz radę pokaż twarz,
własną twarz nawet jeśli nosisz wadę musisz trwać,
rwać dziś na strzępy wspomnień sterty
żeby stać dalej grać,
wiec mocno zaciśnij pięści,
zaciskam zęby
choć w oczach czasem błędny wzrok
mija tu następny rok
życie pędzi jak Ken Block
ten rok dał mi wiary,
to już słyszałeś to gdzieś
jestem na stałe w tym sygnale
idę dalej to wiesz,
i nawet jeśli czuję stres
wiem że kres możliwości
tworzy głowa a nie ciało jeśli miałeś wątpliwości "
Moje ciało drętwiało pod uciskiem Tommo oraz mulata . Postanowiłam wstawać , chociaż nadal byłam senna . No cóż , nocy tej nie zaliczam do udanej . Powoli zdjęłam rękę Malika z twarzy , nogę Lou z brzucha - ciekawa jestem czy wiedzą jak się wiercą , rozpychają i gadają przez sen . Nawet Harry zaczął w pewnym momencie bić Liama . Niall coś jadł - tak mi się wydaje , bo cały czas mlaskał . A może tylko się mu wydawało , że je ? Ostatni raz - wypowiedziałam z zaciśniętymi zębami zbierając manatki z łóżka . Wróciłam w skromne progi swojego pokoju . Nie był zbyt wielki , ale dla mnie odpowiedni . Zdjęcia nad łóżkiem , na których jest pełno wspomnień . Uśmiechnięta Patrycja ubrana w zabawny strój , bowiem miała na sobie czerwoną bluzkę z klaunami , krótkie , bufiaste spodenki , jedną skarpetkę różową z lizakami - drugą natomiast czarną z samochodzikiem . W ten dzień pamiętam , że uczesałam ją w dwa warkocze , nie powiem , że wyszły mi idealnie . Wręcz przeciwnie . Wyobrażacie sobie 8-latkę , która zaczyna się bawić włosami ? Malutkie paluszki , ledwo łapią kosmyki włosów , niezdarne czyny . Taka byłam . Zaplotłam jej jednego warkoczyka wyżej drugiego niżej . Były bardzo sztywne - jakby ktoś wsadził do nich drut . Natura obdarzyła ją włosami , które nie paliły się do uformowania czegokolwiek . Pełno piegów na twarzy - teraz z tego wyrosła , dawniej kochała biegać po podwórku . Zawsze ją ostrzegałam , że będzie miała mnóstwo ich przez promienie słoneczne . Naśmiewała się ze mnie , bo biegałam w kapeluszu . Porobiłyśmy mnóstwo zdjęć , nie były one profesjonalne , bardziej amatorskie . A na co miałyśmy liczyć ? Aczkolwiek spoglądając teraz na nie cieszę się , że mam chociaż takie . Przesuwałam rękoma po fotkach nadal rozpamiętywując . Zatrzymałam się przy fotografii , na której to trzymał malutkie dziecko na ramionach mój tata . Miałam zaledwie dwa latka . Parę dni po tym odszedł . Szczęśliwa dziewczynka , która nie wie co się wydarzy . Uśmiech nie schodził z jej twarzy , żyła beztrosko , czuła , że ma dla kogo . Wiedziała , pomimo wieku , że posiada kochających rodziców . Zawsze będą ją wspierać , pozostaną na dobre i na złe .A teraz ? Odzwierciedlenie . Osiemnastolatka , która przeżyła więcej , niż kiedykolwiek przypuszczała . Cała dotychczasowa euforia pstryknęła palcami i tak po prostu dała dyla . Zamiast promiennego unoszenia kąciku ust pozostała jej tylko parszywa , smutna mimika twarzy . Przymknęłam oczy , wypuściłam powietrze , wcześniej nabierając ogromną ilość . Usiadłam na parapecie zagłębiając się w rzeczy , które dawniej wykonywałam z Patrycją . Wspólnie spędzony czas sprawiał iż dzień mijał bez dennych , samotnych nurtów myśli w przeszłość . Czy mogłaby mi to zrobić ? Nie chcę o tym myśleć . Może zbyt
pochopnie wnioskuję ? Przewrażliwienie bierze górę nad moją osobą . Dobrze pamiętam moment , gdy jako dwunastolatki obiecałyśmy sobie być na zawsze ze sobą . Przysięga na palce . Dziecinne , ale ten gest pamiętam do dzisiaj . Zachwyt wymalowany na twarzy Patrycji Nowak i Mai Homles . Wszystko zaczęło się od wywrotki na rowerze . Ona uczyła mnie jeździć , niestety nie miałyśmy gdzie , więc wybrałam skate park , w którym to znajdowała się ścieżka rowerowa. Niechętnie się zgodziłam , ponieważ jeszcze nigdy nie jeździłam na rowerze i dobrze wiedziałam , że glebę zaliczę nie raz - przy wszystkich , oczerniając siebie . Ale zrobiłam to dla niej , zależało jej , więc czemu nie , pomyślałam . Usadowiłam się na siedzeniu , trzymała mnie za bagażnik , puściła - nadal sądziłam , że trzyma . Szybko zabrała swój rower i ruszyła obok mnie . Nie zauważyłam jej , a słowa kierowane do mnie słyszałam jakby biegła za mną . W pewnym momencie podbiegła do nas Danielle - ciemnoskóra dziewczynka , która przyjechała do Polski na wakacje , gdyż miała tutaj rodzinę .
- Maja !! Ty jeździsz ! - krzyknęła .
- Tak dzięki Pati , która pomaga mi w utrzymywaniu równowagi- ze śmiechem jej odpowiedziałam .
- Przecież głuptasku jedzie koło Ciebie - pokazując palcem na długowłosą rzekła .
- Jeeezus !! - gwałtownie nacisnęłam przedni hamulec , powodując upadek , przez przelecenie ponad kierownicę . Nie miałam kasku , żadnego ubezpieczenia . Nic wielkiego mi się nie stało , prócz krwi wypływającej z nosa . Danii oraz Pat podbiegły do mnie zakłopotane .
- W porządku ? - zapytała Peazer schylając się nade mną . - Leci Ci krew ! - krzyknęła , wówczas wszyscy znaleźli się kilka kroków od nas , naśmiewając się . Ale z czego ?! Przecież to nie było śmieszne ! Pewien chłopak nawet krzyczał , że nagrał to . Och jaki dumny , że codziennie będzie widział ludzką krzywdę . Patrycja zaczęła przebijać się przez tłum , podniosła mnie , objęła w pasie i pomogła dojść do domu .
- A co z rowerami ? - przejęta dodałam .
- Danielle powiedziała , że nam je odstawi do domu .
Przystanęłyśmy w parku . Usiadłam na skale , brązowooka wycierała mi toczącą się krew . Nie byłam w stanie tego zrobić , cierpiałam , że ludzie potrafią nawet w obliczu śmierci wypominać twoje błędy . Zamiast pomóc woleli nagrywać , cieszyli się , z czego ? Z przypadku człowieka . Rozpłakałam się . Patrycja widzą mój histeryczny ryk przytuliła . Pomału dochodziłam do siebie , wiedząc , że mam kogoś tak wspaniałego .
- Przysięgnij , że nigdy mnie nie zostawisz ! - krzyknęłam do przyjaciółki ściskając kruchą dłoń brunetki .
- Przysięgam !! Przysięgam , że nigdy nie opuszczę Cię ! Będziemy jak Timon i Pumba ! Oczywiście ty będziesz Pumbą - ze śmiechem dodała , łapiąc mnie za wystawionego w jej kierunku paluszka . Zacisnęła go swoim , obiecując .
- Wolę być dzikiem , który ma wspaniałego towarzysza , niż osobą , która nie ma nikogo - stwierdziłam przytulając ją .
Nawet nie wiem , kiedy uroniłam łzę - szczęścia . Otarłam twarz , podeszłam do szafy i
wyciągając strój ruszyłam do łazienki . Wzięłam prysznic , uczesałam włosy , zrobiłam lekki makijaż . Spojrzałam na zegarek - wskazywał 12:30 . Chłopcy nadal spali , więc postanowiłam zrobić śniadanie - chociaż powinien być obiad , no ale dnia nie zaczynamy bez śniadanka. Wyjęłam składniki potrzebne na naleśniki i rozpoczęłam smażenie . Wyjęłam z lodówki czekoladę i polałam nią przygotowany posiłek , dodając jeszcze truskawki . Każdy miał po trzy , nawet ja , wiedząc , że i tak nie zjem ich . No ale jest nasz głodomorek , który na pewno się na nie skusi . Nalałam jeszcze soku do dzbanku i rozłożyłam wszystko na stole . Usiadłam przy stole jedząc swój posiłek . Nie podążyłam by ich obudzić , bo słyszałam szmery na piętrze , więc musieli już wstać . Paula jak to zawsze nie było , a szkoda , bo bardzo go polubiłam . Troszczy się o mnie , sądziłam , że nie będzie darzył mnie aż takim uczuciem , po tym jak go odtrącałam . Wiem , że głupio postępowałam , no ale nastolatka .. Ma swój honor i nim się kieruje . Teraz wiem co zrobiłam źle i za wszelką cenę dojdę do celu i wszystko odmienię . Jedzenie stawało się chłodne , wkurzyłam się trochę , bo słyszałam ich śmiechy w pokojach .
- Złazić tu natychmiast ! - wyprowadzili mnie z równowagi . Przygotowałam wszystko , a oni zamiast zejść wiedząc , że nie ma mnie w pokoju świrują tam .
- Czemu się tak łupisz ? - spytał ogłuszony moim wrzaskiem Li .
- Przepraszam , ale wkurzyłam się .
- Nie no , spoko . Każdy ma chwilę słabości . O widzę śniadanko . Dla nas ? - zdziwiony odparł.
- Zastanawiam się czy pochłonę wszystko , aczkolwiek ? Nie , siadaj i jedz - z uśmiechem rzekłam.
- Dzięki .
Towarzysz usiadł obok mnie . Zaczął konsumować danie . . Ku mojemu zdziwieniu było jeszcze dosyć ciepłe . Te cymbały nadal cieszą się , ciekawe czym .. Skończyłam jeść zostawiając jeden naleśnik na talerzyku
- Payne zatkaj uszy , bo słabość nadchodzi - ze śmiechem rzekłam do niego . Na początku patrzył się na mnie jak na debilkę , ale zorientował się o co mi chodzi , gdy nabrałam powietrza . Uczynił to , co powiedziałam .
- Zaraz wrzucę te wszystkie naleśniki do kosza i będziecie z niego jeść !! - huknęłam głośniej niż poprzednio . W końcu czwórka chłopaków wleciała pędem do kuchni . Niall był pierwszy i szybko podbiegł pakując posiłek do ust . Reszta usiadła spokojnie i tak samo jadła . Horan sprawił , że siedziałam z szokiem wymalowanym na twarzy . Oczy wytrzeszczyłam , widząc , że po paru minutach on już kończy . Próżnia .. Normalnie czysta próżnia . Zaśmiałam się podając mu jeszcze jeden . Szybko wszamał . Podziękował i po woli wypijał sok . Reszta również skończyła . Nastała cisza . Czegóż to oni się tak stresują ? Siedzą jak na szpilkach , sztywni . Tylko laluś śmieje się pod nosem , ale ból spowodowany kopnięciem w piszczel przez Malika zrywa go z tego stanu .
- Z czego wy się tak cieszycie ? - zdziwiona zapytałam . Odpowiedz nie usłyszałam .
- Kurwa ! Co zrobiliście ?! - teraz mam pewność , że nawyrabiali .
- Jak coś to ja byłem temu wszystkiemu przeciwny - słowa skierował do mnie Lou .
- O co Ci chodzi ? - wykrzywiłam się .
- O nic - machnął dłonią Hazz . Talerz i szklankę odniosłam do zlewu , umyłam i ruszyłam do pokoju . Na samym wstępie przywitały mnie ślady ust - dzióbki odbite na drzwiach . Szlak by to - moja ulubiona szminka ! - burknęłam dosyć głośno . Pomalutku chwyciłam klamkę doznając szoku . Całe pomieszczenie owinięte papierem toaletowym również " wycałowanym " , pełno papierków z serduszkami , balony w kształcie zwierząt , które porozrzucane są po kątach . Rozsypana mąka a na niej ślady stóp , poodbijane na podłodze . Piórka okryły całe łoże . Jestem zła ? Nie .. Podeszłam bliżej , ciało swobodnie opadło na pościel , rozdmuchają białe pióra . Część jeszcze została , reszta delikatnie leciała w powietrzu zatrzymując się na moim ciele . Śmiałam się , tak zwyczajnie się śmiałam . Chłopcy wbiegli stojąc w progu , ze zdumieniem spoglądając na moje zadowolenie . Uniosłam się , skacząc po materacu nabierałam ile tylko mogłam piór i wyrzucałam ponad siebie radośnie się uśmiechając . Czy kiedykolwiek widzieliście dziewczynkę , która po raz pierwszy zaznała smak waty cukrowej ? Pierwszy kęs , degustacja i promienny uśmiech , który ukazywał wszystko to , co w danym czasie chciała powiedzieć . Cudowne uczucie . Właśnie tak się wtedy zachowywałam. Banda nawet nie drgnęła , prócz Liama , który chyba nie miał nic wspólnego z tym , ponieważ siedział ze mną . Podbiegł , obejmując mnie w pasie obracał dookoła . Wszystkie pióreczka , odklejały się ode mnie szybując gdzie tylko chcą . Unosił mnie wyżej , ciesząc się tak , jak ja . Usłyszałam dźwięk komórki , więc Li musiał usadowić drobniutkie stópki na panelach . Po raz pierwszy spojrzałam na osobę wykonującą połączenie . Tym razem nie depnę w bagno , szukając szybkiej ucieczki . Wyświetliło się zdjęcie radosnego bruneta .
- Cześć chłoptasiu .
- Ach witaj ma księżno - humorek mu dopisywał .
- Co tam ? - zapytałam .
- W porządku , załatwiłem nam bilety , jednak wylatujemy za dwie godziny , gdyż wolne miejsca na kolejne loty były dopiero za 2 dni . Jak coś mogę zrezygnować- uprzedził .
- Nie no spoko , jak najbardziej czas mi odpowiada . Przyjedziesz po mnie , czy sama mam udać się na lotnisko ? - odparłam poważnie .
- Pewnie , że ja Cię zgarnę głuptasie ! A jak tam u Ciebie ? - dodał po chwili .
- Emm , powiem Ci , że fantastycznie . Kochasie urządzili mi pokój , akurat na pożegnanie - popatrzyłam w ich stronę widząc zakłopotanie .
- Tak ? Supermraśmnie ! - wybuchł śmiechem .
- Mraśniaczku , czego jeszcze nie wymyślisz ? - słodko rzekłam .
- Wiesz mój dropsiku ? Zastanawiam się co wyjdzie gdy złączę słowa : Maja , czika , natura - nie no pomysły to ma czasami rozwalające .
- Och nie na mój rozum - smutna odparłam .
- Jak to nie ?! - krzyknął , - Oczywiste jak konstrukcja cepa , że powstanie nam : Maja - czika , czika z natury ! - uradowany oznajmił .
- Widzę , że nie będę się z Tobą nudziła podczas lotu . Przepraszam Cię , ale kończę , gdyż lokers i jego zespół podsłuchują nasze niegrzeczne rozmowy , mraau ! - widziałam jak strzelają focha , połączonego z burakiem .
- Do zobaczenia ! - dodał rozłączając się .
Spojrzałam na nich .
- Czego tak ukradkiem szukacie w słuchawce mojego fona ?
- Wyjeżdżasz ? - bez wahania spytał Zayn .
- Tak , niestety nie zniosę waszego demoralizowania mojej odpowiedzialnej osoby . Widzicie mój pokój ? Jak chlew , paskudny , ughr .. Wynoszę się , bo dłużej tutaj nie wytrzymam , no chyba , że w kaftan i do zawady ze mną - oczekiwałam na ich reakcję .
- Myśleliśmy , że będzie Ci się podobać , no a noc spędziłabyś w moim pokoju , oczywiście przeniósłbym się na kanapę - dodał Lou .
- Kto mi będzie przygotowywał śniadanko ?! Kto nabazgrze tak cudowne frytki , hamując mój głód , który wieloma drogami , będzie błądził jak tu zjeść to z czoła - smutny rzekł Niall .
- No ! A kto będzie moim sojusznikiem ?! - prostując się odparł Payne .
- Kto będzie zmieniał nam Malika w lovelasa ?! Och my gad , kto będzie mnie wkurzał ?! - histeryzował Harry , który został postawiony do pionu przez mulata .
- No właśnie .. - oznajmił Zay .
- Uuuuuuuu ! - wyciągnęłam ręce w ich kierunku robiąc zbiorowego misia .
- Moje dzieciątka , wyjeżdżam na dwa dni , w celu sprawdzenia czegoś . Wrócę do moich cukiereczków , bo co bez nich zrobię ? Mam taki dar rysowania , że aż głodomorek się zatapia w nim . Lokersika musi ktoś wpieniać , by trochę urody popsuć . Liaśku mój nie mam lepszego towarzysza niż Ty , więc tak łatwo Cię nie opuszczę . Pokój jest fantastyczny , dziękuję za taką niespodziankę , nie wiem czy to była zemsta , czy prezent , ale cieszę się . Zayn Malik jest idealny , nie trzeba go zmieniać , tylko ukazywać w nim to co ma najlepsze - posłałam uśmiech w jego stronę . Ucałowałam wszystkich w policzek .
- Załatwiaj i wracaj czym prędzej do nas - równocześnie odpowiedzieli .
- Się robi majorze ! - ze śmiechem bąknęłam . - Przepraszam , ale muszę zabrać ze sobą najpotrzebniejsze rzeczy , więc wybaczcie , że tak po prostu was wywalę za drzwi - powiedziałam wypychając za nie . Mało co nie przymknęłabym dłoni Harremu , który już zaczynał . Uratowała go szybka reakcja Liama , który jednym ruchem pociągnął go . Zmieniłam strój na leginsy , glany , białą koszulkę z napisem : " A strong, so be sure " oraz lekką , skórzaną kurtkę . Wzięłam podręczną torbę i spakowałam tylko 4 komplety ubrań , parę par obuwia i to co będzie mi potrzebne . Gotowa usiadłam i poprawiałam make- up , włosy . Zeszłam na du słysząc wołania Paula . Wrócił wcześniej , wiedząc , że mam lot dziś . Zabrałam bagaż , kładąc w korytarzu .
- Wołałeś mnie ? - spytałam wujka .
- Tak , tutaj masz pieniądze . Wiem , że posiadasz swoje , ale zostaw je sobie na rzeczy , które kiedyś będziesz chciała . I nie mów , że nie możesz , bo możesz i w głębi duszy chcesz - ucałował mnie w czoło . - Mama wie , że będziesz w Polsce ? Podrzucić Cię na lotnisko ? - zadawał masę pytań .
- Dziękuję . Emm nie wie i proszę byś nic jej nie wspominał , gdyż będę tam tylko na chwilkę i to jeszcze nie zatrzymam się u siebie w mieszkaniu tylko przyjaciela , który jedzie ze mną , więc zabiorę się z nim - jednym tchem odpowiedziałam .
- Dobrze , dobrze . Sądziłem , że wyruszysz z nami na koncert chłopaków . No , ale komplikacje - mówił śmiejąc się .
- Innym razem .
Usłyszałam dzwonek i po chwili zobaczyłam Maxa . Przywitał się ze wszystkimi , oznajmił , że mamy mało czasu , po czym żegnając się z domownikami zabrał ode mnie torbę zanosząc do bagażnika . Czekał na zewnątrz . Pierwszy podbiegł do mnie Paul , ściskając za mocno . Odepchnął go Niall , który częstował mnie żelkami . Uniosłam kąciki ust , pociągając go w swoją stronę . Harry uniósł mnie nad ziemią , prawie , że dusząc . Następny był Liam . Mój kochany sprzymierzeniec . Wtulałam swoje ciało w jego ściskając ile sił . Zostawił całusa w czółko . Na chwile przystanęłam patrząc się na Tomlinsona i Malika . Tommo , osoba , która pomaga mi i to bardzo często . Mało się znamy , ale wiem , że łączy nas więź . Spojrzałam na niego , uroniłam jedną łzę i pędem złapałam się jego szyi , prawie przewracając go . Objął mnie bardzo mocno , odchylając na chwilę od siebie , by usunąć łezkę spływającą po policzku .
- Jeżeli ta sprawa jest strasznie poważna , pamiętaj , że wszystko będzie dobrze . Masz nas , Maxa - zostawił całusa na czole .
Nie zdążyłam odwrócić się , gdy nagle poczułam jak ktoś mocno uciska mnie , gładząc po plecach . Zay , Zay .. Nasz Bad boy , który kroczkami dowiaduje się , że jest wspaniałym człowiekiem . Schowałam twarz w jego koszuli . Wciągnęłam zapach mocnych perfum . Mogłabym tak tkwić do końca mych dni . U niego czułam się bezpieczna . Wiedziałam , że nikt nie skrzywdzi mnie brudnymi łapami , rysując kolejną ślepą uliczkę , w którą wpadnę . Ucałował mnie w policzek .
- Będę tęsknił - wyszeptał .
- Nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo mnie tęsknota dotknie - chyba nie usłyszał . Ale nic .. Może i dobrze ?
Odsunęłam się od chłopaka . Pomachałam jeszcze raz wszystkim . Przecież wrócę po jutrze , więc po co ta szopka ? No tak .. Za bardzo się z moimi głupolami zżyłam . Najlepszą obroną na brak cierpienia jest odtrącanie . Gdy nie będziesz wiązała ogromnej więzi z innymi przetrwasz fizycznie . Psychicznie będziesz pękała . Zrujnują Cię słowa , które ty będziesz kierowała w inną stronę . Niczym mur rozpadniesz się cegiełka po cegiełce . Lepsze to niż spoglądanie na katusze innych . Wsiadłam do samochodu , łapiąc za rękę przyjaciela . Tylko on zdawał sobie sprawę , dlaczego tam jadę . Wyrusza szczęśliwa , może powrócić kulejąca . Kierowca ruszył . Po chwili znaleźliśmy się na lotnisku . Bagaże spakowane , miejsca zajęta . Oparłam głowę o ramię towarzysza i odpłynęłam .
Z perspektywy Zayna :
- Hazza ! Co ty do cholery wyprawiasz ?! - krzyknąłem widząc jak rozsypuje piórka z poduszki na łóżko .
- Malutki prezencik dla Mai . No weź , słodka zemsta w prawdzie no nie ? - z dumą powiedział .
- Będzie zła - dodał po chwili Lou .
- Nie będzie jak zrobimy coś wystrzałowego , a nie głupiego - strzelając minę odparł .
- W sumie , ma racje - rzekł podekscytowany blondas .
- Dobra .. Karki z serduchami wykonałem ja , Harry dodatkowo skombinował śmieszne balony , Lou wysypał mąkę czyniąc ślady po pokoju , durny Niall dobrał się do pierwszej szminki i całował drzwi . Gdy Liam dotarł do kuchni usłyszeliśmy wołanie na posiłek .
- Kurde , ale wtopa , wywinęliśmy coś takiego , a ona nam jedzonko zrobiła - niezadowolony głodomór zerwał się na równe nogi , odkładając szminkę zleciał pędem do pomieszczenia , w którym siedziała już z Paynem . Pobiegliśmy za nim . Zajęliśmy miejsce , konsumując naleśniki . Wyglądały przepysznie - tak też smakowały . Po chwili żarłok zorientował się , że ma jeszcze odrobinę szminki , ale jej odcień przypominał barwę truskawek , więc wytłumaczenie w razie czego miał. Oczywiście Louis prawie by nas wydał , więc chwilowo go uciszyłem . Gdy wparowała do pokoju , nie usłyszeliśmy żadnych krzyków , wulgaryzmów , czy coś takiego . Owszem nie wyglądało to dramatycznie , jednak mąka była lekką przesadą , gdyż mogła się wywalić .
- Skąd Ty w ogóle miałeś tę mąkę ? - zdziwiony zapytałem właściciela .
- Kiedyś zostawiłem u siebie w pokoju w celu wysypania zawartości na Stylesa . Zapomniałem o niej a teraz mnie olśniło .
- Aha . Pobiegliśmy sprawdzić co wyrabia . Wzrok wbiłem na dziewczynę , która jak nigdy cieszyła się tym co ją otacza . Zero złości .
- Plan wybitny - powiedział Harry gratulując sobie .
Staliśmy jak durnie , przyglądając się Mai i Li jak cieszą się . Piórka unosiły się nad nimi , mąka tworzyła coraz więcej śladów . Gdy miałem podbiegnąć do nich usłyszałem dźwięk komórki . Odebrała . Końcowe słowa zryły mi banie . Wyjeżdża ? Zażartowała sobie z nas , mówiąc , że powodem jesteśmy my . Jednak był całkiem inny . Miała ważną sprawę do załatwienia , zapewniając , że wróci . Cieszyłem się jak głupi , bo tęskniłbym jak za nikim . Ludzie uważają mnie za chłoptasia , który nie liczy się z innymi . W oczach prasy jestem tym złym , który wykorzystuje dziewczyny , nie traktuje ich na poważnie , tylko zabawia się uczuciami . Prawda jest inna . Harrego ukazują jako przesympatycznego chłopaka . Louisa jako żartownisia , który zachowaniem przypomina dziecko . O Horanie pisali prawdę , gdyż na prawdę pożera wszystko , co wypatrzy . Liam ? To taki nasz daddy . Rozłącza , godzi , stawia do pionu - tutaj również nie kłamią . Pożegnanie było najgorsze . Uściskałem ją ile sił . Chciałem zostawić jej buziaka na malinowych ustach , ale to by było egoistyczne z mojej strony . Mogłaby mi dać w twarz , nie chciałem konfliktów. Ruszyłem do pokoju odliczając każde minuty do jej powrotu . W głowie nadal siedziały mi jej słowa :
" (..) - Nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo mnie tęsknota dotknie .. " - sądziła , że nie słyszałem . W środku rozwalało mnie ze szczęścia i nie mogłem nic wydukać . Głupi .. Mogłem coś zrobić .
Z perspektywy Mai :