" Delikatny płomień przemija
w nieszczęściu
i kiedy nasze serca się spotykają
Wiem, że widzisz
Nie chcę się bać,
Nie chcę umierać za każdym razem gdy próbuje odetchnąć
Jestem zmęczona tym odrętwieniem
Czuję ulgę jedynie kiedy
Się tnę
Może wydaję się szalona
albo strasznie nieśmiała
a te blizny nie byłyby ukryte
Jeśli tylko potrafiłbyś patrzeć mi w oczy
Czuję się tu samotna i zimno mi
Chociaż nie chcę umrzeć
Jedyne, co może mnie znieczulić zabija wszystko wewnątrz mnie
Nie chcę się bać
Nie chcę umierać za każdym razem gdy próbuje odetchnąć
Jestem zmęczona tym odrętwieniem
Czuję ulgę jedynie kiedy
Się tnę
Ból
Nie jestem sama
Nie jestem sama
Nie jestem obca
Nie, jestem Twoja
Okaleczona gniewem
I łzami stale dozującymi ból
Ale nie chcę się bać
Nie chcę umierać za każdym razem gdy próbuje odetchnąć
Jestem zmęczona tym odrętwieniem
Odczułam ulgę dopiero kiedy
Kiedy się pocięłam"
Z perspektywy Patrycji :
Obudziłam się przy boku Danielle, która smacznie spała. Moje ciało nadal drżało - a ja pamiętałam co się wydarzyło. Ten sen, był taki.. Dziwny. Dlaczego widziałam umierającą siebie? Kim byli chłopcy, którzy również płakali, mimo, że mnie nie znali, ponieważ pierwszy raz ich widziałam. Zdaję sobie sprawę, że para, która również była obecna to zapewne moi biologiczni rodzice. Na prawdę aż tak przejęli się faktem, że może mnie już nie być? Odchodzę w zapomnienie, a jednak tyle osób mnie otacza - pamiętają, że istniała dziewczyna, która raniła nie tylko siebie ale całe otoczenie. Chciała wszystko zmienić lecz dała ostatni dech. Dech, który na zawsze odmieniłby ich życie. Potrafili by kroczyć przez świat z myślą, że ktoś ważny odszedł? Co by było z Majką, przecież wrzeszczała, że się zabije - ona jest do tego zdolna. Zawsze tworzyłyśmy duet - tylko ja i ona. I teraz miało by zabraknąć jej drugiej połówki? Widziałabym jej tułaczkę i nie mogłabym jej zapobiegnąć.. Sama nie umiałabym istnieć gdyby nie Maja Homles - kochana przeze mnie osoba, która jako jedyna myślami przewierca mnie na wylot. Człowiek, który zna mnie lepiej niż ja - przecież ona jest moim dopełnieniem. Ciągle jest, pomimo tego, że straszna chwila dla nas nastąpiła. Ciemność przykryła całe szczęście - już nie ma tych gwiazd, które rozświetlałyby nicość. Chciałabym odgonić przeszłość by żyć teraźniejszością i nie rujnować przyszłości - ale boli, cholernie boli moja bezsilność. Nie potrafię, nie chcę wymazywać do końca przeszłości albowiem są jeszcze chwile, te najpiękniejsze, najwspanialsze, które ukazują się by tylko ich nie pominąć. Cicho wstałam kierując się do szafy - na moje szczęście dziewczyna tylko obróciła się na przeciwny bok. Wyjęłam czarny t-shirt na
cieniutkich ramiączkach, który sięgał mi do pępka, spodenki pod kolor podkoszulka tak jak tenisówki. Zabrałam jeszcze jakieś dodatki i torebkę, ponieważ chcę dzisiaj wyjść pozwiedzać. Oczywiście nie teraz, gdyż trochę czasu pragnę pobyć z Peazer. Ruszyłam do łazienki i wzięłam prysznic. Chłodne krople wody spływały po moim ciele, gładząc je ale również wzbudzały dreszcze, które mimowolnie ukazywały się. Założyłam przygotowany wcześniej zestaw, związałam włosy w kucyka. Oczy znowu podkreśliłam grubą warstwą kredki.
Dzisiaj muszę załatwić sprawę z Majką, chcę aby mi wybaczyła. Strasznie ciekawi mnie ten chłopak. Czy oni są razem ? A co jeśli mnie już nie potrzebuje i po raz kolejny namieszam jej w życiu? Mówiąc, że nie ryzykując - ryzykujesz jeszcze bardziej. Przeraża mnie fakt, że coś pójdzie nie tak - aczkolwiek tego wyjścia nie można wykluczać. Ona może na prawdę być szczęśliwa z tym kimś. Ten ktoś mógł mi skraść przyjaciółkę - wszystko mi się trochę miesza.. Boję się samotności, przeraża mnie sama myśl o niej.. Zeszłam do kuchni i przyrządziłam śniadanie - naleśniki. Uwielbiam je, tak jak Majka czy Dan. Po chwili na dół zeszła gotowa lokatorka.
- Nie śpisz ? - spytała gładząc bujną czuprynę.
- Nie - krótko odpowiedziałam. Usiadłyśmy do stołu, podsunęłam jej talerz ze śniadaniem, na co ona momentalnie się uśmiechnęła dziękując. Spożywałyśmy w ciszy - prawdę mówiąc nie wiem dlaczego ona nastała, przecież mamy sobie tyle do powiedzenia. Przez tyle lat się nie widziałyśmy a teraz mamy milczeć?
- Przepraszam - spuszczając głowę powiedziałam. Widziałam jak spogląda na mnie zdziwiona ale i smutna. Ona dobrze wie co się wydarzyło w nocy a mi jest tak strasznie głupio, że przeze mnie musi zrywać nocki. Dobrze wiem, że bywa zmęczona po próbach - jeszcze ten mój cyrk. Mogłam przeżywać to sama, nie musiała ale jednak martwiła się - są plusy w tych minusach..
- Przecież nie masz za co - kończąc jeść wstała, podeszła do mnie, obejmując ramieniem.
- Mam.. Ciężko pracujesz, te treningi cię wykończają, do tego ja zwalam ci się na głowę. Mój sen pewnie cię przeraził .. Nie chciałam - czułam się winna. Czemu? Bo nie powinnam obarczać ją problemami, na dodatek własnymi..
- To sama radość goszcząc cię tutaj. To, że miałaś koszmar nie znaczy, że mam być na ciebie wkurzona. Byłabym głupia, gdybym tak postąpiła - wiem dobrze co ci się śniło, gdyż krzyczałaś na głos, a reszty się domyśliłam. Kocham cię i będę z tobą.. Czy tego chcesz czy nie będę - ucałowała mnie w czoło.
- Dziękuję - uniosłam głowę patrząc jej prosto w oczy , - Dziękuję ..- kontynuowałam uśmiechając się. Kędzierzawa usiadła na swoim miejscu, popijając sok.
- Może tak wybrałybyśmy się dzisiaj gdzieś ? - zapytałam.
- Z miłą chęcią poszłabym.. Niestety mam kolejną próbę, bo jutro jedziemy na ważny występ i musimy się przygotowywać. Przepraszam cię.. Ale następnym razem pójdziemy do najlepszej knajpki jaką znam ! Do Nandos !!- podniecona krzyknęła.
- Nie szkodzi. Słysząc twój entuzjazm ta knajpa musi być rewelacyjna.
- Oj jest - pokiwała głową.
- Właśnie jak z tańcami? W końcu robisz to co kochałaś - ucieszona klasnęłam. Na prawdę rozpierała mnie duma i euforia, że moja przyjaciółka spełniła marzenie. Przynajmniej jedna z nas, w prawdzie to już chyba dwie. Również miałam, niestety zaprzepaściłam - ale nic straconego, jeszcze do tego dojdę.
- Wspaniale, widzisz tobie też się uda, wystarczy uwierzyć i walczyć - odparła. Ma rację.. Walcząc pokonamy wszystkie kręte drogi - zwyciężymy.
- Przepraszam cię ale muszę się już szykować do wyjścia.
- A kiedy wrócisz ? Może przygotować ci jedzenie ? - sądzę, że to dobry pomysł, ponieważ gdy wróci nie będzie miała siły na cokolwiek, więc wszystko byłoby gotowe. A dla mnie to nie problem.
- Dziękuję ci, ale zjem na mieście - uściskała mnie i poszła do pokoju. Pozmywałam naczynia, ogarnęłam trochę kuchnię i usiadłam w salonie by coś obejrzeć. Gotowa Danielle opuszczając mieszkanie ucałowała mnie w policzek i położyła swój laptop. Swojego nie wzięłam, widzę, że się domyśliła. Włączyłam go i postanowiłam wejść na Facebooka - niestety nikt znajomy nie siedział, więc wylogowałam się. Zaczęłam oglądać różne zdjęcia czytając przy tym wiersze, cytaty. Zwiedzałam tumblra - nawet tego, który miał mroczną grafikę. Nie przerażał mnie lecz wiele objaśnił. Spoglądnęłam na zegarek, który wskazywał 14:00. No to się nieźle zasiedziałam. Wyłączyłam sprzęt, wzięłam komórkę i wyszłam pozwiedzać. Strach przed zagubieniem się dawał siwe znaki, gdyż każde mijane miejsce próbowałam dokładnie zapamiętać. Doskonale wiedziałam przy tym, że dobrze orientuję się w miejscach jednak przezorny zawsze ubezpieczony. Wędrowałam tłocznymi uliczkami, gdzie każdy spoglądał na mnie jakbym była nie wiadomo kim. Czułam się jak nowa w szkole. Idziesz sobie spokojnie korytarzem, nie szukasz zaczepek aczkolwiek ktoś sam do nich cię prowokuje. Wszyscy spoglądają tylko i wyłącznie na twoją osobę, tak jakbyś wyróżniała się z tłumu. Dotychczasowe królowe w szkole schodzą na drugi plan - tylko one próbują nie zwracać na ciebie uwagę a w myślach tak na prawdę pragną twojej śmierci. Byś tylko szybko opuściła te miejsce aby one na nowo stały się centrum zainteresowania - to w jaki sposób ciebie się pozbędą nie jest ważny. Ważna jest tylko skuteczność - raz a dobrze. Wstąpiłam do niedużej kafejki, którą otaczała bardzo ciepła atmosferę. W wewnątrz znajdowały się czteroosobowe stoły, na których postawione były wazony z kwiatami. Wysokie krzesła z koronkowego materiału, które idealnie komponowały się z beżowo-białą ścianą. Na środku był ogromny, kryształowy żyrandol, który przykuwał uwagę. Kryształy rozświetlały lokal wprawiając w zachwyt. Zajęłam miejsce blisko okna, ponieważ lubiłam wpatrywać się w idących ludzi. Zastanawiać się nad tym co czują, czy potrzebują pomocy czy może są zbyt szczęśliwi? Wydarzy się coś, co zrujnuje ich dotychczasowe marzenia? A może tak nieprzemyślana miłość wpakuje się do nich zabijając? Być tak nieostrożnym jak ja, zostawić wszystko co miałam najlepsze dla tego jedynego, który okazał się palantem. Uwielbiałam jego zapach perfum, mimo że był zbyt mocny.. Kochałam ten stan, gdy on tak po prostu przychodził wieczorami, obejmował ramieniem i małym gestem dawał do zrozumienia, że przy nim jesteś bezpieczna. Ale czy tak było? Zbyt szybko zakochujemy się, nie wiedząc co nas czeka - a miało być tak pięknie.. Miał być moim bohaterem, moim stróżem.. Całować go codziennie rano na powitanie, przytulając przy tym. Cieszyć się kolejnym dniem, który byłby najwspanialszym momentem twojego życia..
- Dzień dobry. Może coś podać? - z rozmyśleń wyrwał mnie głos kobiety.
- Poproszę sok jabłkowy, dziękuję - odpowiedziałam. Obserwowałam jak radosna rudowłosa odchodzi. Była wyjątkowa, nie przez swoją uprzejmość lecz charakterystyczną twarz, która promieniała miłością wobec bliźnich. Piwne oczy, z których można było wyczytać całą prawdę o niej. Rzadko kiedy spotykamy ludzi, którzy samym wyglądem wywierają dobre wrażenie. Po chwili wróciła z sokiem, uśmiechając się położyła i poszła do następnych klientów. W pomieszczeniu było strasznie tłoczno, pełno nastoletnich dziewczyn, chłopców w moim wieku i on - chłopak ze snu. Nie powiem wystraszyłam się gdy go ujrzałam, ale nie dałam po sobie tego znać. Zielonooki z uwagą się mi przyglądał. Czułam się nie komfortowo, ponieważ nawet nie spuszczał wzroku gdy ja piorunowałam go swoim. Nie należę do dziewczyn, które skaczą z radości widząc jak jakieś ciacho spogląda na nie. Nie lubię, gdy ktoś nieznajomy patrzy się na mnie - nigdy nie wiadomo co sobie myśli. Nie wiemy czy ma dobre intencje, czy może pragnie nas tylko wykorzystać? Nadal samotnie siedział obserwując każdy mój ruch - pomału zaczynał mnie irytować. Nie wiem dlaczego wszystkie zgromadzone dziewczęta spoglądały na niego jak na bóstwo. Nie widzieli nigdy mężczyzny? W jego kierunku szła brązowowłosa dziewczyna, ubrana w luźny biały sweterek, ciemne jeansy wraz z koleżanką, która miała bardzo mocny makijaż. Być może również nie miałam łagodnego, ale ona to już chyba przesadziła, no chyba, że nie ma lusterka. Powieki wymalowane na różowo, podkreślone diamentową, czarną konturówką. Mnóstwo różu na policzkach, usta pomalowała jaskrawym kolorem by pasował do całości. Założyła białe szpilki, mini pod jej kolor oraz różową bokserkę - laleczka barbie. Zaśmiałam się słysząc jak swoim piskliwym głosikiem oznajmia mu, że go strasznie uwielbia, prosząc przy tym o autograf. Pewnie jest kimś znanym - jakoś ja nigdy o nim nie słyszałam. Jednak nie krzyczałabym tak jak ona, ponieważ nie można kogoś wielbić nie poznając go. Najwyraźniej usłyszeli mój donośny śmiech, gdyż spojrzeli w moją stronę. Dziewczyna złowrogo spojrzała, a lokers był zmieszany. Nie wiedziałam czym. Przecież tylko się śmiałam bo ta sytuacja mnie bawiła. Nagle do lokalu wszedł wysoki brunet w bluzie i full capie. Spostrzegłam, że ma w uszach tak zwane tunele, a ja po prostu byłam ich zwolenniczką i lubiłam wpatrywać się w nie. Niektóre mają ciekawe kształty - sama osobiście mam 3 milimetrowy tunel i często noszę czarny kieł, który idealnie mieścił się w takiej szerokości. Ciemnooki rozejrzał się poszukując jakiegoś wolnego miejsca. Wybrał moje, gdyż z uśmiechem na twarzy dosiadł się, pytając wcześniej czy może. Wyraziłam zgodę albowiem to dobra okazja by kogoś poznać. Oprócz Danielle nie znam tutaj nikogo. Zamówił naleśniki z sosem truskawkowym i sok jabłkowy - uniosłam kąciki ust, ponieważ było to moje danie. Idą gdzieś wybierałam tylko to, więc przypomniałam sobie wszystkie momenty z Majką. To z nią często plątałam się po knajpach.
- Mam coś na twarzy ? - uniósł brew.
- Nie.. Po prostu wybrałeś danie, które jest moim faworytem.
- Przeznaczenie - zaśmiał się. Ruda po 20 minutach podała mu jedzenie, które w mgnieniu oka pochłoną. Jeszcze nie widziałam by ktoś tak szybko jadł. No cóż każdy ma jakiś talent, jego jak widać jest pożeranie.
- Jesteś stąd? - kończąc jeść spytał.
- Nie. Przyjechałam do przyjaciółki z Polski. A ty ?
- Jak widać tak - ukazał rząd białych ząbków.
- Josh, miło mi
- Patrycja, mi również - uścisnęłam wyciągniętą dłoń. Rozmawialiśmy przez dłuższy czas śmiejąc się przy tym. Widziałam jak zazdrosny prześladowca zerka na nas, przecież nie znam go, więc czemu tak się zachowuje? Dowiedziałam się wielu faktów o brunecie. Jest o rok starszy, mieszkał w Polsce lecz przeprowadził się tutaj z rodziną, ponieważ chcieli o czymś zapomnieć ale nie potrafią. Widziałam, że to trudny temat dla niego, że przeżywa to więc nie pytałam co się stało. Strasznie dużo rzeczy nas łączy - tak jak on uwielbiam deskorolkę, fotografię czy właśnie naleśniki. Na podwórku powoli się ściemniało, czyli również i tutaj się zasiedziałam. Zostawiłam pieniądze na stole i gdy już miałam odchodzić w oczy rzuciła mi się fotografia, która widniała u jego portfelu. Bez wahania wzięłam go do ręki, wyjęłam rzecz i aż musiałam sobie usiąść. Zdjęcie przedstawiało brązowowłosą dziewczynkę w wieku trzech lat. Miała dwa warkoczyki i piegi na twarzy - przecież to byłam ja.
- Skąd to masz? - spytałam zszokowana. On tylko wyrwał mi zdjęcie, chowając je na miejsce.
- To jest moja siostra - odparł smutny. Po policzkach zaczęły spływać łzy. I teraz pojęłam wszystkie fakty. To on jest moim bratem, to oni mnie zostawili. Przecież jest podobny do mnie, więc jak mogłam nie skojarzyć.. Lubi wszystko to co ja, bo mamy wspólne geny.
- Czemu płaczesz? Stało się coś? - zakłopotany odparł.
- Na zdjęciu jestem ja. To wy mnie zostawiliście by zacząć na nowo żyć. Bo po co rodzicie mieli by krzątać sobie mną głowę?! - krzyczałam. Wszystko się we mnie gotowało. Wiem, że nie powinnam, ale ciśnienie momentalnie mi się podniosło. On jeszcze się pyta co się stało? A jak mam niby zareagować widząc pierwszy raz na oczy brata. Miałam tutaj odpocząć a z syfu przeniosłam się do coraz to większego.
- Ale jak.. Przecież.. - patrzył w głąb moich oczu. Nie powinien.. To zły ruch, bowiem w nich skrywam swoje uczucia. To co nie można ode mnie usłyszeć można wyczytać z oczu. Pomimo tego, że były zalane łzami można było w nich zauważyć ból jaki dotąd czułam. Brązowooka dziewczyna, która udawała silną kobietę, którą nic i nikt nie może złamać. Tak na prawdę miała serce delikatne jak z papieru i sztuczny uśmiech. Łzy, przy których inni myśleli, że są ze szczęścia, naprawdę były z bólu. Wszyscy patrzyli na to jak się zachowuje. Gdyby popatrzyli w jej oczy zobaczyliby smutek jakiego nigdy dotąd nie widzieli. Strach, jakby gonił za nią bandyta z nożem i ta bezradność, która doszczętnie ją niszczyła. Każdy wzrok był zawieszony na nas, nawet tej sławy. Patrzyli na tę całą sytuację i za pewnie wszystko słyszeli, gdyż nie kryłam zdenerwowania. Wybuchnęłam niczym dynamit, rozsadzając tylko swoje uczucie. Czułam jak łzy coraz mocniej cisną się, biłam się z myślami - mogłabym nawrzeszczeć na niego, że są egoistami, gdyż zostawili mnie. Nie był niczemu winien, on był dzieckiem, nie ponosił odpowiedzialności. Kolejna fala łez spłynęła po policzku, zostawiając czarną smugę. Zszokowany "brat" patrzył na mnie z żalem, współczuciem - jak inni. W mgnieniu oka przetarłam zapłakane oczy, pędem wybiegając z lokalu. Widziałam jak kędzierzawy uniósł się w moim kierunku, jednak Josh go wyprzedził i złapał mnie parę metrów od miejsca, które mogłam ominąć szerokim łukiem. Przytulił do siebie i gładził po włosach, nie opierałam się, bo byłam tym wszystkim zmęczona. Starczyło mi siły, by go lekko odepchnąć od siebie. Nie chciałam przywiązywać się do takiej bliskości, niedawno odczułam jej skutki, nie chcę by te demony powróciły.. Boje się kolejnej straty, kogoś ważnego..
- Czemu taka jesteś ? - zapytał chwytając moją dłoń.
- Jaka ?
- Udajesz twardą i szczęśliwą ale na prawdę nie dajesz sobie rady i płaczesz - nie powinien tak mówić, nie zna mnie. Ale.. ma rację. Trafił w mój czuły punkt.
- Bo nauczyłam się, że bycie sobą to za mało - spojrzałam prosto w jego zaszklone oczy, ścisnęłam mocno dłoń i odeszłam. Stał tam, wpatrując się jak odchodzę.. Na zawsze? Czując wibracje wyciągnęłam komórkę - 10 nieodebranych połączeń. Nie sprawdzałam kto je wykonywał, z całych sił rzuciłam komórką o drzewo - na czymś musiałam się wyżyć a nie chcę od nowa powracać do cięcia się.
Ale to ci daje ulgę ! - moja podświadomość szeptała.
-Nie - krzyknęłam sama do siebie.
Jeden prosty ruch, oderwiesz się wszystkiego.
-Nie - po raz kolejny zaprzeczyłam, chociaż prawdą było, że bardzo potrzebowałam tego przyjaciela.
Cięcie
Cięcie
Cięcie
Słowa te rozsadzały mi głowę. Coraz to głośniej wrzeszczały... Chwyciłam się za skroń, która pulsowała. Nadal słyszałam te szepty. Oparłam się o mur i masowałam obolałe miejsce. Po chwili odczułam ukojenie, wszystko odeszło, prócz słów. Wyjęłam lusterko i poprawiłam makijaż. Zapadł mrok, światło lamp ukazywało cienie różnych ludzi. Wędrowałam do domu, gdy nagle zauważyłam idącą w moją stronę Majkę, nie samą. Razem z nią podążał mężczyzna ze snu. Przystanęli na chwilę, on objął ją ramieniem i pocałował. Stałam jak wryta przyglądając się wszystkiemu. Byłam na tyle blisko, że wszystko widziałam i słyszałam - niestety oni nie widzieli mnie, bo ciemność przykryła moją "kryjówkę".
- Przepraszam - odsunął się od niej szybko. Dziewczyna spoglądnęła na niego, położyła dłonie na policzkach. Przybliżała się powolnym krokiem aż w końcu po raz kolejny złączyła ich usta. Mulat położył dłonie na jej biodrach.
- Wiesz, że nigdy Cię nie zostawię? - przerywając pocałunek powiedział.
- Wiem, a dlaczego? - spytała uśmiechnięta.
- Bo jesteś moim tlenem, a bez niego nie da się żyć... - oparł swoje czoło o jej wpatrując się głęboko w oczy. Zrobiło mi się smutno - nie dlatego, że znalazła swoją miłość. Zawsze pragnęłam dla niej jak najlepiej, ale kiedyś obiecała mi, że gdy spotka na swojej drodze tego jedynego, powie mi wszystko. Nie powiedziała, bo przecież się pokłóciłyśmy - smutno mi również dlatego, że była i moim tlenem. Jako jedyna przyjaciółka pozwalała oddychać, a skoro bez tlenu nie da się żyć, to.. Ruszyłam
w ich kierunku z nadzieją, że Majka mnie rozpozna. Jednak wraz z chłopakiem tylko zarzucili wzrok na mojej osobie i poszli w swoim kierunku. Odwróciłam się przodem do nich, ale oni kroczyli przed siebie, trzymając się za ręce. Wiem, że było ciemno, ale mogła poznać mój najmniejszy krok, gest.. Moje zachowanie, przecież znamy się tak długo.. Nastał nowy dzień a z nim nowy koszmar. Kolejna rozpętana burza, a niby po niej nastaje tęcza. Głupie gadanie.. I gdzie jest dla mnie tęcza co? Gdzie jest tęcza nadziei, miłości do mnie? Przyjaźni, poczucia, że jest powód by żyć. Codziennie rano wstawać uśmiechając się przez łzy? Prawdziwą męką jest życie w tym świecie. Sądziłam, że przyzwyczaiłam się do samotności, jednak ona nie bierze jeńców - zabija albo daje wolność. Weszłam do ogromnego domu, w którym teraz posiedzę sobie sama. Jeszcze Dan jutro wyjeżdża, będę zdana tylko i wyłącznie na litość demonów, które kumulują swoją siłę w stosunku do mnie. Wiedzą, że się poddałam, widzą, że nie mam siły walczyć. Bezsilne dłonie opadają jak moje ciało. Zostawiłam torebkę w salonie, pobiegłam do pokoju i rozsiadłam się na łóżku. Gdy kręcono włosa pokazywała mi mieszkanie widziałam w jej pokoju fortepian - dawniej kochałam na nim grać. Weszłam do fioletowego pomieszczenia i usiadłam przed instrumentem. Zaczęłam grać lecz na początku mi nie szło - wyszłam z prawy.. Ale tego się nie zapomina, nie można.. Opuściłam głowę by na nowo ją unieść. Zaczęłam grać pierwsze dźwięki po chwili śpiewając.
Muzyka:
" Leave me out with the waste
This is not what I do
It's the wrong kind of place
To be thinking of you
It's the wrong time
For somebody new
It's a small crime
And I've got no excuse
Is that alright?yeah.
Give my gun away when it's loaded
Is that alright?yeah.
If you don't shoot it how am I supposed to hold it
Is that alright?yeah.
Give my gun away when it's loaded
Is that alright?yeah
With you..."
Łzy zalewały moje policzka. Nie potrafiłam dalej śpiewać, gdyż brakowało mi powietrza, którego tak ciężko łapałam. Z każdą kolejną siłą sapałam głośniej, obróciłam się. Nagle zauważyłam kobietę. Miała takie smutne oczy. Patrzyła przed siebie pustym wzrokiem. Serce miała wyciągnięte na dłoni. Było małe, kruche, z licznymi bliznami. Ledwo biło. Dziewczyna wyciągnęła rękę, pokazując mi swoje serce. Krzyczała że jest takie przeze mnie, że to ja i moja naiwność zabija jej duszę. Płakała. Ramiona jej drżały, serce- powoli pękało na pół. Wtedy uświadomiłam sobie, że
patrzę w lustro.. Wróciłam do swojej norki i ułożyłam się wygodnie na łóżku. Nadal przed oczami rozpamiętywałam moment, w którym to Maja Homels, moja kochana osoba, którą traktowałam jak siostrę nie poznaje mnie. Może to przez ten makijaż? Może przez kolor włosów? A może tak po
prostu nie potrzebuje mnie? Zamknęłam oczy, podkuliłam nogi i zaczęłam się bujać.
Nie potrzebujesz mnie..
Nie potrzebujesz ..
w nieszczęściu
i kiedy nasze serca się spotykają
Wiem, że widzisz
Nie chcę się bać,
Nie chcę umierać za każdym razem gdy próbuje odetchnąć
Jestem zmęczona tym odrętwieniem
Czuję ulgę jedynie kiedy
Się tnę
Może wydaję się szalona
albo strasznie nieśmiała
a te blizny nie byłyby ukryte
Jeśli tylko potrafiłbyś patrzeć mi w oczy
Czuję się tu samotna i zimno mi
Chociaż nie chcę umrzeć
Jedyne, co może mnie znieczulić zabija wszystko wewnątrz mnie
Nie chcę się bać
Nie chcę umierać za każdym razem gdy próbuje odetchnąć
Jestem zmęczona tym odrętwieniem
Czuję ulgę jedynie kiedy
Się tnę
Ból
Nie jestem sama
Nie jestem sama
Nie jestem obca
Nie, jestem Twoja
Okaleczona gniewem
I łzami stale dozującymi ból
Ale nie chcę się bać
Nie chcę umierać za każdym razem gdy próbuje odetchnąć
Jestem zmęczona tym odrętwieniem
Odczułam ulgę dopiero kiedy
Kiedy się pocięłam"
Z perspektywy Patrycji :
Obudziłam się przy boku Danielle, która smacznie spała. Moje ciało nadal drżało - a ja pamiętałam co się wydarzyło. Ten sen, był taki.. Dziwny. Dlaczego widziałam umierającą siebie? Kim byli chłopcy, którzy również płakali, mimo, że mnie nie znali, ponieważ pierwszy raz ich widziałam. Zdaję sobie sprawę, że para, która również była obecna to zapewne moi biologiczni rodzice. Na prawdę aż tak przejęli się faktem, że może mnie już nie być? Odchodzę w zapomnienie, a jednak tyle osób mnie otacza - pamiętają, że istniała dziewczyna, która raniła nie tylko siebie ale całe otoczenie. Chciała wszystko zmienić lecz dała ostatni dech. Dech, który na zawsze odmieniłby ich życie. Potrafili by kroczyć przez świat z myślą, że ktoś ważny odszedł? Co by było z Majką, przecież wrzeszczała, że się zabije - ona jest do tego zdolna. Zawsze tworzyłyśmy duet - tylko ja i ona. I teraz miało by zabraknąć jej drugiej połówki? Widziałabym jej tułaczkę i nie mogłabym jej zapobiegnąć.. Sama nie umiałabym istnieć gdyby nie Maja Homles - kochana przeze mnie osoba, która jako jedyna myślami przewierca mnie na wylot. Człowiek, który zna mnie lepiej niż ja - przecież ona jest moim dopełnieniem. Ciągle jest, pomimo tego, że straszna chwila dla nas nastąpiła. Ciemność przykryła całe szczęście - już nie ma tych gwiazd, które rozświetlałyby nicość. Chciałabym odgonić przeszłość by żyć teraźniejszością i nie rujnować przyszłości - ale boli, cholernie boli moja bezsilność. Nie potrafię, nie chcę wymazywać do końca przeszłości albowiem są jeszcze chwile, te najpiękniejsze, najwspanialsze, które ukazują się by tylko ich nie pominąć. Cicho wstałam kierując się do szafy - na moje szczęście dziewczyna tylko obróciła się na przeciwny bok. Wyjęłam czarny t-shirt na
cieniutkich ramiączkach, który sięgał mi do pępka, spodenki pod kolor podkoszulka tak jak tenisówki. Zabrałam jeszcze jakieś dodatki i torebkę, ponieważ chcę dzisiaj wyjść pozwiedzać. Oczywiście nie teraz, gdyż trochę czasu pragnę pobyć z Peazer. Ruszyłam do łazienki i wzięłam prysznic. Chłodne krople wody spływały po moim ciele, gładząc je ale również wzbudzały dreszcze, które mimowolnie ukazywały się. Założyłam przygotowany wcześniej zestaw, związałam włosy w kucyka. Oczy znowu podkreśliłam grubą warstwą kredki.
Dzisiaj muszę załatwić sprawę z Majką, chcę aby mi wybaczyła. Strasznie ciekawi mnie ten chłopak. Czy oni są razem ? A co jeśli mnie już nie potrzebuje i po raz kolejny namieszam jej w życiu? Mówiąc, że nie ryzykując - ryzykujesz jeszcze bardziej. Przeraża mnie fakt, że coś pójdzie nie tak - aczkolwiek tego wyjścia nie można wykluczać. Ona może na prawdę być szczęśliwa z tym kimś. Ten ktoś mógł mi skraść przyjaciółkę - wszystko mi się trochę miesza.. Boję się samotności, przeraża mnie sama myśl o niej.. Zeszłam do kuchni i przyrządziłam śniadanie - naleśniki. Uwielbiam je, tak jak Majka czy Dan. Po chwili na dół zeszła gotowa lokatorka.
- Nie śpisz ? - spytała gładząc bujną czuprynę.
- Nie - krótko odpowiedziałam. Usiadłyśmy do stołu, podsunęłam jej talerz ze śniadaniem, na co ona momentalnie się uśmiechnęła dziękując. Spożywałyśmy w ciszy - prawdę mówiąc nie wiem dlaczego ona nastała, przecież mamy sobie tyle do powiedzenia. Przez tyle lat się nie widziałyśmy a teraz mamy milczeć?
- Przepraszam - spuszczając głowę powiedziałam. Widziałam jak spogląda na mnie zdziwiona ale i smutna. Ona dobrze wie co się wydarzyło w nocy a mi jest tak strasznie głupio, że przeze mnie musi zrywać nocki. Dobrze wiem, że bywa zmęczona po próbach - jeszcze ten mój cyrk. Mogłam przeżywać to sama, nie musiała ale jednak martwiła się - są plusy w tych minusach..
- Przecież nie masz za co - kończąc jeść wstała, podeszła do mnie, obejmując ramieniem.
- Mam.. Ciężko pracujesz, te treningi cię wykończają, do tego ja zwalam ci się na głowę. Mój sen pewnie cię przeraził .. Nie chciałam - czułam się winna. Czemu? Bo nie powinnam obarczać ją problemami, na dodatek własnymi..
- To sama radość goszcząc cię tutaj. To, że miałaś koszmar nie znaczy, że mam być na ciebie wkurzona. Byłabym głupia, gdybym tak postąpiła - wiem dobrze co ci się śniło, gdyż krzyczałaś na głos, a reszty się domyśliłam. Kocham cię i będę z tobą.. Czy tego chcesz czy nie będę - ucałowała mnie w czoło.
- Dziękuję - uniosłam głowę patrząc jej prosto w oczy , - Dziękuję ..- kontynuowałam uśmiechając się. Kędzierzawa usiadła na swoim miejscu, popijając sok.
- Może tak wybrałybyśmy się dzisiaj gdzieś ? - zapytałam.
- Z miłą chęcią poszłabym.. Niestety mam kolejną próbę, bo jutro jedziemy na ważny występ i musimy się przygotowywać. Przepraszam cię.. Ale następnym razem pójdziemy do najlepszej knajpki jaką znam ! Do Nandos !!- podniecona krzyknęła.
- Nie szkodzi. Słysząc twój entuzjazm ta knajpa musi być rewelacyjna.
- Oj jest - pokiwała głową.
- Właśnie jak z tańcami? W końcu robisz to co kochałaś - ucieszona klasnęłam. Na prawdę rozpierała mnie duma i euforia, że moja przyjaciółka spełniła marzenie. Przynajmniej jedna z nas, w prawdzie to już chyba dwie. Również miałam, niestety zaprzepaściłam - ale nic straconego, jeszcze do tego dojdę.
- Wspaniale, widzisz tobie też się uda, wystarczy uwierzyć i walczyć - odparła. Ma rację.. Walcząc pokonamy wszystkie kręte drogi - zwyciężymy.
- Przepraszam cię ale muszę się już szykować do wyjścia.
- A kiedy wrócisz ? Może przygotować ci jedzenie ? - sądzę, że to dobry pomysł, ponieważ gdy wróci nie będzie miała siły na cokolwiek, więc wszystko byłoby gotowe. A dla mnie to nie problem.
- Dziękuję ci, ale zjem na mieście - uściskała mnie i poszła do pokoju. Pozmywałam naczynia, ogarnęłam trochę kuchnię i usiadłam w salonie by coś obejrzeć. Gotowa Danielle opuszczając mieszkanie ucałowała mnie w policzek i położyła swój laptop. Swojego nie wzięłam, widzę, że się domyśliła. Włączyłam go i postanowiłam wejść na Facebooka - niestety nikt znajomy nie siedział, więc wylogowałam się. Zaczęłam oglądać różne zdjęcia czytając przy tym wiersze, cytaty. Zwiedzałam tumblra - nawet tego, który miał mroczną grafikę. Nie przerażał mnie lecz wiele objaśnił. Spoglądnęłam na zegarek, który wskazywał 14:00. No to się nieźle zasiedziałam. Wyłączyłam sprzęt, wzięłam komórkę i wyszłam pozwiedzać. Strach przed zagubieniem się dawał siwe znaki, gdyż każde mijane miejsce próbowałam dokładnie zapamiętać. Doskonale wiedziałam przy tym, że dobrze orientuję się w miejscach jednak przezorny zawsze ubezpieczony. Wędrowałam tłocznymi uliczkami, gdzie każdy spoglądał na mnie jakbym była nie wiadomo kim. Czułam się jak nowa w szkole. Idziesz sobie spokojnie korytarzem, nie szukasz zaczepek aczkolwiek ktoś sam do nich cię prowokuje. Wszyscy spoglądają tylko i wyłącznie na twoją osobę, tak jakbyś wyróżniała się z tłumu. Dotychczasowe królowe w szkole schodzą na drugi plan - tylko one próbują nie zwracać na ciebie uwagę a w myślach tak na prawdę pragną twojej śmierci. Byś tylko szybko opuściła te miejsce aby one na nowo stały się centrum zainteresowania - to w jaki sposób ciebie się pozbędą nie jest ważny. Ważna jest tylko skuteczność - raz a dobrze. Wstąpiłam do niedużej kafejki, którą otaczała bardzo ciepła atmosferę. W wewnątrz znajdowały się czteroosobowe stoły, na których postawione były wazony z kwiatami. Wysokie krzesła z koronkowego materiału, które idealnie komponowały się z beżowo-białą ścianą. Na środku był ogromny, kryształowy żyrandol, który przykuwał uwagę. Kryształy rozświetlały lokal wprawiając w zachwyt. Zajęłam miejsce blisko okna, ponieważ lubiłam wpatrywać się w idących ludzi. Zastanawiać się nad tym co czują, czy potrzebują pomocy czy może są zbyt szczęśliwi? Wydarzy się coś, co zrujnuje ich dotychczasowe marzenia? A może tak nieprzemyślana miłość wpakuje się do nich zabijając? Być tak nieostrożnym jak ja, zostawić wszystko co miałam najlepsze dla tego jedynego, który okazał się palantem. Uwielbiałam jego zapach perfum, mimo że był zbyt mocny.. Kochałam ten stan, gdy on tak po prostu przychodził wieczorami, obejmował ramieniem i małym gestem dawał do zrozumienia, że przy nim jesteś bezpieczna. Ale czy tak było? Zbyt szybko zakochujemy się, nie wiedząc co nas czeka - a miało być tak pięknie.. Miał być moim bohaterem, moim stróżem.. Całować go codziennie rano na powitanie, przytulając przy tym. Cieszyć się kolejnym dniem, który byłby najwspanialszym momentem twojego życia..
- Dzień dobry. Może coś podać? - z rozmyśleń wyrwał mnie głos kobiety.
- Poproszę sok jabłkowy, dziękuję - odpowiedziałam. Obserwowałam jak radosna rudowłosa odchodzi. Była wyjątkowa, nie przez swoją uprzejmość lecz charakterystyczną twarz, która promieniała miłością wobec bliźnich. Piwne oczy, z których można było wyczytać całą prawdę o niej. Rzadko kiedy spotykamy ludzi, którzy samym wyglądem wywierają dobre wrażenie. Po chwili wróciła z sokiem, uśmiechając się położyła i poszła do następnych klientów. W pomieszczeniu było strasznie tłoczno, pełno nastoletnich dziewczyn, chłopców w moim wieku i on - chłopak ze snu. Nie powiem wystraszyłam się gdy go ujrzałam, ale nie dałam po sobie tego znać. Zielonooki z uwagą się mi przyglądał. Czułam się nie komfortowo, ponieważ nawet nie spuszczał wzroku gdy ja piorunowałam go swoim. Nie należę do dziewczyn, które skaczą z radości widząc jak jakieś ciacho spogląda na nie. Nie lubię, gdy ktoś nieznajomy patrzy się na mnie - nigdy nie wiadomo co sobie myśli. Nie wiemy czy ma dobre intencje, czy może pragnie nas tylko wykorzystać? Nadal samotnie siedział obserwując każdy mój ruch - pomału zaczynał mnie irytować. Nie wiem dlaczego wszystkie zgromadzone dziewczęta spoglądały na niego jak na bóstwo. Nie widzieli nigdy mężczyzny? W jego kierunku szła brązowowłosa dziewczyna, ubrana w luźny biały sweterek, ciemne jeansy wraz z koleżanką, która miała bardzo mocny makijaż. Być może również nie miałam łagodnego, ale ona to już chyba przesadziła, no chyba, że nie ma lusterka. Powieki wymalowane na różowo, podkreślone diamentową, czarną konturówką. Mnóstwo różu na policzkach, usta pomalowała jaskrawym kolorem by pasował do całości. Założyła białe szpilki, mini pod jej kolor oraz różową bokserkę - laleczka barbie. Zaśmiałam się słysząc jak swoim piskliwym głosikiem oznajmia mu, że go strasznie uwielbia, prosząc przy tym o autograf. Pewnie jest kimś znanym - jakoś ja nigdy o nim nie słyszałam. Jednak nie krzyczałabym tak jak ona, ponieważ nie można kogoś wielbić nie poznając go. Najwyraźniej usłyszeli mój donośny śmiech, gdyż spojrzeli w moją stronę. Dziewczyna złowrogo spojrzała, a lokers był zmieszany. Nie wiedziałam czym. Przecież tylko się śmiałam bo ta sytuacja mnie bawiła. Nagle do lokalu wszedł wysoki brunet w bluzie i full capie. Spostrzegłam, że ma w uszach tak zwane tunele, a ja po prostu byłam ich zwolenniczką i lubiłam wpatrywać się w nie. Niektóre mają ciekawe kształty - sama osobiście mam 3 milimetrowy tunel i często noszę czarny kieł, który idealnie mieścił się w takiej szerokości. Ciemnooki rozejrzał się poszukując jakiegoś wolnego miejsca. Wybrał moje, gdyż z uśmiechem na twarzy dosiadł się, pytając wcześniej czy może. Wyraziłam zgodę albowiem to dobra okazja by kogoś poznać. Oprócz Danielle nie znam tutaj nikogo. Zamówił naleśniki z sosem truskawkowym i sok jabłkowy - uniosłam kąciki ust, ponieważ było to moje danie. Idą gdzieś wybierałam tylko to, więc przypomniałam sobie wszystkie momenty z Majką. To z nią często plątałam się po knajpach.
- Mam coś na twarzy ? - uniósł brew.
- Nie.. Po prostu wybrałeś danie, które jest moim faworytem.
- Przeznaczenie - zaśmiał się. Ruda po 20 minutach podała mu jedzenie, które w mgnieniu oka pochłoną. Jeszcze nie widziałam by ktoś tak szybko jadł. No cóż każdy ma jakiś talent, jego jak widać jest pożeranie.
- Jesteś stąd? - kończąc jeść spytał.
- Nie. Przyjechałam do przyjaciółki z Polski. A ty ?
- Jak widać tak - ukazał rząd białych ząbków.
- Josh, miło mi
- Patrycja, mi również - uścisnęłam wyciągniętą dłoń. Rozmawialiśmy przez dłuższy czas śmiejąc się przy tym. Widziałam jak zazdrosny prześladowca zerka na nas, przecież nie znam go, więc czemu tak się zachowuje? Dowiedziałam się wielu faktów o brunecie. Jest o rok starszy, mieszkał w Polsce lecz przeprowadził się tutaj z rodziną, ponieważ chcieli o czymś zapomnieć ale nie potrafią. Widziałam, że to trudny temat dla niego, że przeżywa to więc nie pytałam co się stało. Strasznie dużo rzeczy nas łączy - tak jak on uwielbiam deskorolkę, fotografię czy właśnie naleśniki. Na podwórku powoli się ściemniało, czyli również i tutaj się zasiedziałam. Zostawiłam pieniądze na stole i gdy już miałam odchodzić w oczy rzuciła mi się fotografia, która widniała u jego portfelu. Bez wahania wzięłam go do ręki, wyjęłam rzecz i aż musiałam sobie usiąść. Zdjęcie przedstawiało brązowowłosą dziewczynkę w wieku trzech lat. Miała dwa warkoczyki i piegi na twarzy - przecież to byłam ja.
- Skąd to masz? - spytałam zszokowana. On tylko wyrwał mi zdjęcie, chowając je na miejsce.
- To jest moja siostra - odparł smutny. Po policzkach zaczęły spływać łzy. I teraz pojęłam wszystkie fakty. To on jest moim bratem, to oni mnie zostawili. Przecież jest podobny do mnie, więc jak mogłam nie skojarzyć.. Lubi wszystko to co ja, bo mamy wspólne geny.
- Czemu płaczesz? Stało się coś? - zakłopotany odparł.
- Na zdjęciu jestem ja. To wy mnie zostawiliście by zacząć na nowo żyć. Bo po co rodzicie mieli by krzątać sobie mną głowę?! - krzyczałam. Wszystko się we mnie gotowało. Wiem, że nie powinnam, ale ciśnienie momentalnie mi się podniosło. On jeszcze się pyta co się stało? A jak mam niby zareagować widząc pierwszy raz na oczy brata. Miałam tutaj odpocząć a z syfu przeniosłam się do coraz to większego.
- Ale jak.. Przecież.. - patrzył w głąb moich oczu. Nie powinien.. To zły ruch, bowiem w nich skrywam swoje uczucia. To co nie można ode mnie usłyszeć można wyczytać z oczu. Pomimo tego, że były zalane łzami można było w nich zauważyć ból jaki dotąd czułam. Brązowooka dziewczyna, która udawała silną kobietę, którą nic i nikt nie może złamać. Tak na prawdę miała serce delikatne jak z papieru i sztuczny uśmiech. Łzy, przy których inni myśleli, że są ze szczęścia, naprawdę były z bólu. Wszyscy patrzyli na to jak się zachowuje. Gdyby popatrzyli w jej oczy zobaczyliby smutek jakiego nigdy dotąd nie widzieli. Strach, jakby gonił za nią bandyta z nożem i ta bezradność, która doszczętnie ją niszczyła. Każdy wzrok był zawieszony na nas, nawet tej sławy. Patrzyli na tę całą sytuację i za pewnie wszystko słyszeli, gdyż nie kryłam zdenerwowania. Wybuchnęłam niczym dynamit, rozsadzając tylko swoje uczucie. Czułam jak łzy coraz mocniej cisną się, biłam się z myślami - mogłabym nawrzeszczeć na niego, że są egoistami, gdyż zostawili mnie. Nie był niczemu winien, on był dzieckiem, nie ponosił odpowiedzialności. Kolejna fala łez spłynęła po policzku, zostawiając czarną smugę. Zszokowany "brat" patrzył na mnie z żalem, współczuciem - jak inni. W mgnieniu oka przetarłam zapłakane oczy, pędem wybiegając z lokalu. Widziałam jak kędzierzawy uniósł się w moim kierunku, jednak Josh go wyprzedził i złapał mnie parę metrów od miejsca, które mogłam ominąć szerokim łukiem. Przytulił do siebie i gładził po włosach, nie opierałam się, bo byłam tym wszystkim zmęczona. Starczyło mi siły, by go lekko odepchnąć od siebie. Nie chciałam przywiązywać się do takiej bliskości, niedawno odczułam jej skutki, nie chcę by te demony powróciły.. Boje się kolejnej straty, kogoś ważnego..
- Czemu taka jesteś ? - zapytał chwytając moją dłoń.
- Jaka ?
- Udajesz twardą i szczęśliwą ale na prawdę nie dajesz sobie rady i płaczesz - nie powinien tak mówić, nie zna mnie. Ale.. ma rację. Trafił w mój czuły punkt.
- Bo nauczyłam się, że bycie sobą to za mało - spojrzałam prosto w jego zaszklone oczy, ścisnęłam mocno dłoń i odeszłam. Stał tam, wpatrując się jak odchodzę.. Na zawsze? Czując wibracje wyciągnęłam komórkę - 10 nieodebranych połączeń. Nie sprawdzałam kto je wykonywał, z całych sił rzuciłam komórką o drzewo - na czymś musiałam się wyżyć a nie chcę od nowa powracać do cięcia się.
Ale to ci daje ulgę ! - moja podświadomość szeptała.
-Nie - krzyknęłam sama do siebie.
Jeden prosty ruch, oderwiesz się wszystkiego.
-Nie - po raz kolejny zaprzeczyłam, chociaż prawdą było, że bardzo potrzebowałam tego przyjaciela.
Cięcie
Cięcie
Cięcie
Słowa te rozsadzały mi głowę. Coraz to głośniej wrzeszczały... Chwyciłam się za skroń, która pulsowała. Nadal słyszałam te szepty. Oparłam się o mur i masowałam obolałe miejsce. Po chwili odczułam ukojenie, wszystko odeszło, prócz słów. Wyjęłam lusterko i poprawiłam makijaż. Zapadł mrok, światło lamp ukazywało cienie różnych ludzi. Wędrowałam do domu, gdy nagle zauważyłam idącą w moją stronę Majkę, nie samą. Razem z nią podążał mężczyzna ze snu. Przystanęli na chwilę, on objął ją ramieniem i pocałował. Stałam jak wryta przyglądając się wszystkiemu. Byłam na tyle blisko, że wszystko widziałam i słyszałam - niestety oni nie widzieli mnie, bo ciemność przykryła moją "kryjówkę".
- Przepraszam - odsunął się od niej szybko. Dziewczyna spoglądnęła na niego, położyła dłonie na policzkach. Przybliżała się powolnym krokiem aż w końcu po raz kolejny złączyła ich usta. Mulat położył dłonie na jej biodrach.
- Wiesz, że nigdy Cię nie zostawię? - przerywając pocałunek powiedział.
- Wiem, a dlaczego? - spytała uśmiechnięta.
- Bo jesteś moim tlenem, a bez niego nie da się żyć... - oparł swoje czoło o jej wpatrując się głęboko w oczy. Zrobiło mi się smutno - nie dlatego, że znalazła swoją miłość. Zawsze pragnęłam dla niej jak najlepiej, ale kiedyś obiecała mi, że gdy spotka na swojej drodze tego jedynego, powie mi wszystko. Nie powiedziała, bo przecież się pokłóciłyśmy - smutno mi również dlatego, że była i moim tlenem. Jako jedyna przyjaciółka pozwalała oddychać, a skoro bez tlenu nie da się żyć, to.. Ruszyłam
w ich kierunku z nadzieją, że Majka mnie rozpozna. Jednak wraz z chłopakiem tylko zarzucili wzrok na mojej osobie i poszli w swoim kierunku. Odwróciłam się przodem do nich, ale oni kroczyli przed siebie, trzymając się za ręce. Wiem, że było ciemno, ale mogła poznać mój najmniejszy krok, gest.. Moje zachowanie, przecież znamy się tak długo.. Nastał nowy dzień a z nim nowy koszmar. Kolejna rozpętana burza, a niby po niej nastaje tęcza. Głupie gadanie.. I gdzie jest dla mnie tęcza co? Gdzie jest tęcza nadziei, miłości do mnie? Przyjaźni, poczucia, że jest powód by żyć. Codziennie rano wstawać uśmiechając się przez łzy? Prawdziwą męką jest życie w tym świecie. Sądziłam, że przyzwyczaiłam się do samotności, jednak ona nie bierze jeńców - zabija albo daje wolność. Weszłam do ogromnego domu, w którym teraz posiedzę sobie sama. Jeszcze Dan jutro wyjeżdża, będę zdana tylko i wyłącznie na litość demonów, które kumulują swoją siłę w stosunku do mnie. Wiedzą, że się poddałam, widzą, że nie mam siły walczyć. Bezsilne dłonie opadają jak moje ciało. Zostawiłam torebkę w salonie, pobiegłam do pokoju i rozsiadłam się na łóżku. Gdy kręcono włosa pokazywała mi mieszkanie widziałam w jej pokoju fortepian - dawniej kochałam na nim grać. Weszłam do fioletowego pomieszczenia i usiadłam przed instrumentem. Zaczęłam grać lecz na początku mi nie szło - wyszłam z prawy.. Ale tego się nie zapomina, nie można.. Opuściłam głowę by na nowo ją unieść. Zaczęłam grać pierwsze dźwięki po chwili śpiewając.
Muzyka:
" Leave me out with the waste
This is not what I do
It's the wrong kind of place
To be thinking of you
It's the wrong time
For somebody new
It's a small crime
And I've got no excuse
Is that alright?yeah.
Give my gun away when it's loaded
Is that alright?yeah.
If you don't shoot it how am I supposed to hold it
Is that alright?yeah.
Give my gun away when it's loaded
Is that alright?yeah
With you..."
Łzy zalewały moje policzka. Nie potrafiłam dalej śpiewać, gdyż brakowało mi powietrza, którego tak ciężko łapałam. Z każdą kolejną siłą sapałam głośniej, obróciłam się. Nagle zauważyłam kobietę. Miała takie smutne oczy. Patrzyła przed siebie pustym wzrokiem. Serce miała wyciągnięte na dłoni. Było małe, kruche, z licznymi bliznami. Ledwo biło. Dziewczyna wyciągnęła rękę, pokazując mi swoje serce. Krzyczała że jest takie przeze mnie, że to ja i moja naiwność zabija jej duszę. Płakała. Ramiona jej drżały, serce- powoli pękało na pół. Wtedy uświadomiłam sobie, że
patrzę w lustro.. Wróciłam do swojej norki i ułożyłam się wygodnie na łóżku. Nadal przed oczami rozpamiętywałam moment, w którym to Maja Homels, moja kochana osoba, którą traktowałam jak siostrę nie poznaje mnie. Może to przez ten makijaż? Może przez kolor włosów? A może tak po
Nie potrzebujesz mnie..
Nie potrzebujesz ..
No wreszcie jestem pierwsza ! :D
OdpowiedzUsuńTo jest cudowne ! :) Tylko szkoda mi Patrycji :( Biedna dziewczyna...mam nadzieję, że pogodzą się z Mają :) A właśnie...Maja, wychodzi na to, że jest z Zayn'em :D Strasznie się cieszę, bo długo na to czekałam :)
Życzę weny kochana i czekam na następny, równie cudowny dział <3
Buziaki - Lilly :****
Oj tak, Patrycja ma teraz strasznie ciężko.
UsuńCzy Majka jest z Zaynem? Dowiemy się w 15 rozdziale :)
Dziękuję za kom.
Całuję.
hymn ten rozdział jest super i wiesz co? przed chwilą zdradziłaś nam że w kafejce był Hazza bo powiedziałaś o jego perspektywie haha mam cię :P
OdpowiedzUsuńach i jeszcze lubię jak piszesz te smutne rozdziały ... smutno mi było i to jak.. ale lubię ten stan więc rób se te twoje bad chapters :P ile chcesz ... hymn i zdradzę ci coś... właśnie kończę pisać 6 rozdział do 1d-d.blogspot.com ! ale wpuszczę go do sieci za około tydzień lub półtora bo jestem u kuzyna (innego kuzyna i nie będę miała tego szablonu na razie :{ ) a potem będę zbierać łapówkę dla wuja by mnie na This is us zawiózł huh :P więc weny życzę i pozdrowionka @gaba540
No widzisz kochana jaka jesteś spostrzegawcza? Sądziłam, że nikt się nie połapie. Cieszę się, że lubisz jednak smutne działy, bo prawdę mówiąc one tutaj górują :). Z niecierpliwością czekam na twój kolejny dział. Co do szablonu i tak masz piękny wygląd ;) + kompletnie nie wiem co czy to This is us jest jakimś filmem czy coś takiego ale życzę udanej zabawy :D.
UsuńDziękuję za opinię.
Ale świetnie piszesz! jestem tu pierwszy raz, ale z pewnością tu powrócę...
OdpowiedzUsuńZapraszam również do mnie :) http://w-rytmie-marzen.blogspot.com/
co myślisz o wzajemnym zaobserwowaniu się??
CZEKAM NA KOLEJNY ROZDZIAŁ!!! :*
Dziękuję za komentarz + nie mam nic przeciwko wspólnemu zaobserwowaniu :)
UsuńDo następnego :*
Wow. Nie spodziewałam się, że Patrycja pozna swojego brata w Londynie. Zaczyna robić się coraz bardziej ciekawie.
OdpowiedzUsuńBaa, wiedziałam, że ten chłopak w kafejce to był Harry. ^^
Fajnie, że rozdział składał się tylko z perspektywy Patrycji... szkoda mi bardzo tej dziewczyny. :( Mam nadzieję, że jakoś wszystko się ułoży.
Nie mogę doczekać się następnego rozdziału i wgl. relacji Majki z randki. ^^
Rozdział ogólnie podsumowując jak zwykle fanatyczny. :)
Pozdrawiam Cię i życzę dużo weny. :) :*
http://stole-my-heartx.blogspot.com/
Oj tak poznała go i jak widać nie było aż tak źle.
UsuńW prawdzie nie mogło być, gdyż on na prawdę nie jest niczemu winien. Był tylko dzieciątkiem więc jego zdanie nie brane było pod uwagę. Po jego zachowaniu można wywnioskować, że tęsknił za nią od zawsze. Dziękuję za komentarz.
Pozdrawiam :*
Kurczę.. kiedy ja tu ostatnio byłam. Trochę się wydarzyło podczass mojej nieboceności.
OdpowiedzUsuńNa początku chciałabym powiedzieć, że jestem nieco zszokowana całą tą sytuacją z rodziną Patrycji i teraz pojawienie się jej brata...
Szkodami bardzo tej dziewczyny. Tyle przeżyła... Nawet zaczynam się o nią martwić... Mam dziwne przeczucie, że ta biedna istotka może coś sobie zrobić. Jeszcze ten sen - proroczy ? Wolałabym, żeby jednak nie bo chyba nikt nie chciałby niczyjej śmierci aczkolwiek to zależy jedynie od Ciebie jak potoczą się dalsze losy bohaterów. Wierzę, że szykujesz dla nas coś co nas z pewnością zaskoczy.
Cieszę się też z tego powodu, że Pati przyjechała do Londynu. Mam nadzieję, że pogodzi się z Mają.
A właśnie co do Mai... hm ona i Zayn ? No,no.. to mi się podoba. :)
Jestem ciekawa jak tam jej relacja z randki itd. ^^
Na koniec chciałabym dodać, że jesteś świetną osobą i tworzysz cudowne opowiadanie. <3
Pozdrawiam Cię gorąco i życzę dużo weny. :*
+ Pojawił się nowy rozdział :
http://welcome-in-my-woorld.blogspot.com/
Oj tak minął długi czas, więc i wiele się dzieje.
UsuńGłówne bohaterki, na których przede wszystkim się skupia przeszły wiele w swoim życiu - ale czy nie po to by kiedyś nie bać się żyć? Idą krętą drogą, którą ogarnia głównie nicość. Ciemność, mrok zakrywa im powieki powodując, że nic nie widzą, więc nie wiedzą dokąd zmierzać - gubią się sami w sobie. Plątają się we wszystkim ALE tylko po to by kiedyś nadszedł dzień, w którym oderwą się od całej zmory powracając do rzeczywistości. Zaczną patrzeć, żyć tylko dla siebie, bo dla innych żyli poprzednie lata. Teraz jest źle - by kiedyś było dobrze. Dziękuję ci za komentarz :*
Pozdrawiam.
** Cierpiący uśmiecha się najwięcej **
Hej. Rozdział jak zawsze świetny.
OdpowiedzUsuńZaskoczyło mnie to, że ten chłopak, który dosiadł się do Patrycji w kafejce, to jej brat. W ogóle bym się tego nie spodziewała. Zaskoczenie było jak najbardziej pozytywne :)
Jestem ciekawa co teraz będzie. Czy jeszcze się spotkają. Myślę, że tak. Ciekawość i chęć poznania się nawzajem, będzie silniejsze.
Chłopak, który przyglądał się jej w kafejce, to na pewno Harry. Zdradzają go loki oraz grono fanek obok jego stolika ;)
Byłam zdziwiona, że Maja nie poznała na ulicy Patrycji. Rozumiem, że było ciemno i w ogóle była zajęta Zaynem. No, ale kurcze. Przecież na nią spojrzała. Nie rozpoznała jej, ani trochę. Byłam nieco zawiedziona. Ale wiem, że i tak i tak dojdzie do ich spotkania. A przynajmniej mam taką nadzieję. Bo przyjaźń jest ważna i jeżeli napotkamy na swojej drodze kogoś, komu będziemy mogli zaufać i będzie dla nas jak brat czy siostra, to powinniśmy zrobić wszystko, by utrzymać tę osobę u swojego boku. Dbać o nasz, własny skarb.
Scena Mai z Malikiem, była bardzo słodka i piękna. Ten tekst Zayna, że Maja jest dla niego tlenem, a bez tlenu nie da się żyć, po prostu wspaniały. Też chciałabym kiedyś usłyszeć takie słowa od jakiegoś chłopaka. No, ale cóż, na razie pozostaje mi tylko marzyć.
Współczuję Patrycji. Widać, że jest bardzo nieszczęśliwa. Mam wrażenie, że każdego dnia w jej serce jest wbijana kolejna szpilka, która sprawia jej ogromny ból. Chciałabym, żeby była wreszcie szczęśliwa, życzę jej tego z całego serca. W końcu każdy zasługuje na odrobinę szczęścia.
Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Życzę Ci morze weny. Ściskam, Maarit :*
love-of-accident.blogspot.com
Co do naszego "skarbu" - co jeżeli my będziemy wkładać w te piękno całe serce, by tylko to wszystko rozkwitnęło i była ta przyjaźń forever, gdy druga osoba zaśmieje ci się w twarz i tak z dnia na dzień odejdzie? Tak bardzo chciałabym nie móc przywiązywać się do kogoś a tak? Każdego dnia dowiaduję się nie tylko nowego "faktu" o sobie lecz prawdy o "życzliwych" przyjaciołach.. Niedawno sklepione rany na nowo puszczają szwy, krwawi wszystko - nawet twoje serce, które już nie powinno kochać a jednak żyjesz z nadzieją, że może dzisiaj będzie inaczej.. Jest ? - jak dla mnie nigdy.
UsuńDziękuję za komentarz, pozdrawiam :*
Hihi rozdział jest boski! Totalnie zaskoczyłaś mnie tą sytuacją w kafejce. Nie miałam pojęcia że Patrycja tak szybko pozna swojego brata ale gdy tylko przeczytałam "Josh, miło mi" to już wiedziałam co się święci. Kompletnie nie dziwię się reakcji dziewczyny, to musiał być naprawdę wielki szok. Mam nadzieję że Josh jeszcze nie raz stanie na jej drodze i będą mogli sobie jakoś wszystko poukładać i wyjaśnić. Przecież musi być jakieś logiczne wytłumaczenie dlaczego ją zostawili. Na pewno jest.
OdpowiedzUsuńZastanawia mnie dlaczego Pati tak bacznie przyglądał się Harry. No wiadomo że to on te loki i wgl. ;D
Po tym rozdziałku wnioskuję że Zayn i Maja są razem tak? :) Przynajmniej tak wywnioskowałam z tego krótkiego opisu. Są uroczy <3
Nie potrafię jednak zrozumieć dlaczego Maja nie rozpoznała Patrycji. Widziała ją, patrzyła na nią a nie rozpoznała? Ja rozumiem, ciemno, słabo widać, była zajęta chłopakiem i tylko rzuciła okiem na postać która gdzieś tam się snuje ulicą. Jednak sądzę że dziewczyny się naprawdę długo przyjaźnią i tak jak napisałaś przecież mogła rozpoznać najmniejszy gest czy charakterystyczny ruch a tu nic.
No nie wiem, pożyjemy zobaczymy.
Czekam na następny ;)
Amare *.*
Sami<3
Zauroczenie robi swoje. Owszem sama nie przypuszczałam, że aż tak szybko dodam Josha, no ale musiałam w wyniku jednego ważnego powodu :D. Ach co do Majki i Zayna - tak, są razem. A oficjalna opowieść będzie w 15 dziale.
UsuńDziękuję za komentarz.
Pozdrawiam.
O jejku, świetny !
OdpowiedzUsuńNie wiem co napisać, bo zauważyłam twój drugi blog, który nie jest o opowiadaniu i jak widać rozpisałam się na nim. Ale wiesz co? Ten jest cudownym blogiem, ponieważ stworzyłaś wspaniałą historię, bardzo interesująco piszesz, trzymasz się niesamowicie wątku. Te napięcia, która w każdym dziale są - uwielbiam cię za to.
http://i-feel-alone-here-and-cold-here.blogspot.com/ - jednak ten blog, moim zdaniem jest świetny. Wiem, że nie powinnam tak mówić, bowiem opisujesz swoje życie, siebie i swoje cierpienie. Ale ty tam tak fenomenalnie napisałaś, powiązałaś różne ważne myśli, przedstawiłaś ważne sprawy, że ja po prostu unoszę twoją dłoń w geście wygranej - bo jeszcze nikt, nie zaskoczył mnie tak jak TY. I dalej podtrzymuję swoje zadnie - naprawdę chciałabym się z tobą spotkać. Pomimo naszej rozmowy na gg, jednak chciałbym cię zobaczyć na własne oczy i bez lęku spojrzeć głęboko w oczy.
Pozdrawiam cię, życzę weny i czekam na nast.
Kaja.
Kaju, dziękuję ci za wszystko wiesz?
UsuńOd samego początku jesteś, komentujesz, piszesz nawet gdy na gg jestem niedostępna - to miłe, że jednak ktoś o mnie myśli.
Nic nie szkodzi, to jest twoja opinia, za którą ci dziękuję. A tamten blog? To moje stargane, zdeptane uczucia. No ale cóż, ktoś musi być cierpiącym a ktoś radosnym.
Wiesz, że gdybyś spojrzała w głąb oczu nie zobaczyłabyś niczego? Być może wkradłby się jakiś cień, ale poza własnej bezsilności, bólu one niczego ci nie ukażą.
Pozdrawiam.
Trafiłam tutaj nie dawno i od razu wszystko przeczytałam. Piszesz cudownie masz świetny styl a co najważniejsze fabuła strasznie wciąga ;)
OdpowiedzUsuńhttp://angels-demons-heaven-hell.blogspot.com
Cieszę się bardzo, że podoba ci się blog. Dziękuję bardzo za komentarz + w wolnej chwili zajrzę do ciebie :)
UsuńPrzepraszam, że tak późno komentuję. Co do działu to jest świetny. Zadziwiłaś mnie faktem, że ten Josh to właśnie jej brat. Ale spodziewałam się tej informacji, gdy przedstawił się. A w knajpce na pewno był HARRY ! :D Ale czemu on się jej tak przyglądał? - ach już nie mogę się doczekać nexta. I zgadzam się z komentarzem Kaji - co do drugiego bloga. Chociaż wiem, jak ciężko ci jest - trzymaj się.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Sama siebie zadziwiłam tym faktem, no ale musiałam jakoś wpleść tę postać - niedługo ukarze się jego wygląd :).
UsuńDziękuję za opinię i za komentarz na tamtym blogu.. Nie musiałaś, ale postanowiłaś powiedzieć cokolwiek, by zając mi czas. A to dobre wyjście wiesz? Nie lubię wakacji - prawdę mówiąc nienawidzę. Głupio jest siedzieć i tracić czas, wracać do tej pieprzonej przeszłości..
Pozdrawiam.
Też niezły rozdział - coraz mniej błędów robisz. Już miałem stwierdzić, że rozdział jest trochę nudny, gdy nagle Patrycja zobaczyła swoje zdjęcie w portfelu nieznajomego i okazało się, że to jej brat - niezłe. Wyłapałem tylko kilka błędów: 1. "...gwiazd, która rozświetlałyby nicość" - "które". 2. "...na du zeszłą gotowa lokatorka" - "dół". 3. "...wyglądem wywierała dobą opinię" - wywierała wrażenie - opinię moża raczej wygłościć lub sobie wyrobić, niż wywżeć. 4. "...smutno mi również dlatego, że również była moim tlenem" - 2 x "również" - powtórzenie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.