wtorek, 2 lipca 2013

8 : Nie ma Cię i nie wiem już gdzie jesteś, ale dobrze, że nie wiesz co u mnie bo pękło by Ci serce








" Czasem zrozumieć to wszystko jest tak trudno
  i ciężko sobie wmówić, że życie jest próbą,
  że ktoś ułożył ten plan precyzyjnie,
  kiedy odchodzą szybko Ci, którzy żyli tak niewinnie.
  Co boli? To, że musisz tkwić bezczynnie.
  W faktów niewoli, w wiecznym memento mori,
  wyrzucam smutek, zostawiam pamięć o nich.
  Twarze z przeszłości, duchy, których nie chcę wygonić.

  Twarze z przeszłości spacerują po mej głowie,
  Twarze, o których nie chcę i nie umiem zapomnieć.
  Niektórych spraw nigdy już nie będę mógł zmienić,
  z nie wszystkimi byliśmy do końca rozliczeni.
  Za mało odwagi by czasem wprost coś powiedzieć,
  ale ambicja brała górę, by zostawić to dla siebie,
  A dziś za późno, nie umiem tak głośno krzyczeć,
  żebyście tam gdzie jesteście mogli mnie usłyszeć.
  Co prawda wspomnień nikt nie może mi odebrać,
  ale i tak boli, że nie możecie być tu i teraz
  i chodzić ze mną razem po krętych losu ścieżkach,
  pocieszać po porażkach, cieszyć po zwycięstwach.
  Razem tak wiele, choć obiektywnie prawie wcale,
  ale piękna była każda chwila spędzona razem
  Odkładam 2HB, gaszę światło, kończę frazę
  i wychodzę na spacer, tym razem sam przez Warszawę "






         Mam wrażenie, że moje życie to ruiny, powoli sypiące się u moich stóp. Za każdym razem podnoszę nowo upadłą część, próbując zapełnić powstałą pustkę, jednak to nigdy nie będzie wyglądało jak nietknięta konstrukcja. Może inni nie widzą zmian, ale ja zawsze będę wiedziała, że właśnie w tym miejscu zniszczone zostały fundamenty, na których powstało podobieństwo poprzedniego istnienia, jednak już nie tak solidne. Słyszysz? To dźwięk rozpadającej się egzystencji. Dźwięk bólu, cierpienia i przegranej. Szczęśliwi tego nie rozumieją. Patrzą i szepcą: "Dlaczego płacze? Przecież jej oczy wciąż mają tę samą czarną barwę. Włosy nadal posiadają dar wydobywania z siebie blasku. Jej usta wcale się nie zmieniły, wciąż mogą tworzyć ten sam uśmiech"  Mylą się. Wszystkie organy w moim ciele uległy autodestrukcji. Nie jestem już człowiekiem, choć wciąż oddycham. Wciągam w płuca ból dnia codziennego. A serce? To tylko element gruzowiska, zwanego życiem. Czy znasz to uczucie kiedy wszystko się kończy a ty nie wiesz co dalej? Kiedy ktoś odchodzi? Ktoś bliski, ktoś ważny. Ta osoba jest wszystkim dla Ciebie. A właśnie Ci ją los zabrał. I nie wiesz dlaczego... Patrzysz w niebo, błękitne, piękne niebo. Zastanawiasz się czemu akurat zabrał właśnie tę osobę, którą się kochało ponad wszystko. I zostaje tylko wspomnienie gdzieś na pustkowiu. Ale one dręczą Cię nieustannie. W końcu się poddajesz - stajesz na końcu krawężnika i krzyczysz "Boże, kurwa dlaczego? Dlaczego zabrałeś mi cel w życiu?" Spod oka płynie Ci łza, czarna łza. Zmyty tusz. I nie wiesz co dalej będzie. Następnym krokiem będzie poddanie się z losowi. Oddanie swojego pięknego życia. I zostajesz z duszą. Duszą pustą, która ma złamane serce. Jeśli Ci się wydaje, że będzie lepiej - teraz tylko jest źle a gorzej już nie może być, to silna jesteś. Mocno zaciśnięte powieki, otwierały się samowolnie. Nie chciały snu... Celem była ucieczka od krainy Morfeusza. Przecież to tam przydzielane są na sny. Te złe jak i dobre. Biegniemy, bojąc się, że trafimy na najgorsze. Ujrzymy prawdę o sobie, o swoim losie. Po co żyjemy? Czy jest sens? Złudzenie - lepsze to niż brudna prawda. Wpatrywałam się bezczynnie w sufit. Nieskazitelna czystość. Żadnej plamy, nacięcia.. Nigdy nie dotknięty czymś, co zaniedbałoby go. A ja? To osoba, która tak na prawdę ma tyle ran, że nie zdoła wyliczyć. Ktoś umieścił mnie w tym świecie, jako worek treningowy. Niby jestem, ale nie istnieję. Żyję, nie czując nic, poza ciosami od innych.. Nic nie układa się tak jak powinno. Wszystko traci swój sens. Pozostaje samo istnienie bez jakiegokolwiek celu. Leżę na ziemi, a rzeczywistość brutalnie kopie mnie w brzuch. A przecież to takie nieetyczne – kopać leżącego. Może zgubię swoją odwagę, pozostanę tchórzem i nie wstanę. Pozwolę by łzy naznaczyły znamiona na mych policzkach. Uśmiech na ustach stanie się tylko wspomnieniem, z czasem powoli blednącym. Jestem zagubiona i nikt nie potrafi mnie odnaleźć. Niech ktoś policzy do trzech, a ja zniknę. Powoli położyłam stopy na panele. Chłód przeszył ciało,  które momentalnie przyjęło do siebie dreszcze. Odsunęłam ciało wtulone w przyjaciela, powolnym krokiem podchodząc do szafy. Zdjęłam z wieszaka stój składający się z krótkiej białej bluzki oraz leginsów. Pogoda była w prawdzie dosyć ładna, więc nie potrzebowałam żadnego swetra. Wzięłam szybki prysznic, założyłam żółte tenisówki, czapkę oraz jakieś dodatki. Przeczesałam dłońmi włosy, zostawiając je w nagannym stanie. Poskręcane, nieuczesane. Olewałam to, brak siły na cokolwiek.. Max nadal słodko spał, w końcu jest dopiero 9:00. Głód zawładną organizmem. Zjadłam płatki z mlekiem, wywołując odruch wymiotny. Nic nie przeleci mi przez przełyk, gdy nadal widzę wczorajszy dzień. Nie zadaję sobie pytania czemuż to tak postąpiła. Przecież nie znam odpowiedzi, więc głupstwem będzie rozmyślanie nad czymś nieosiągalnym. Ukrywając tłumione uczucia, katuszę która z sekundy na sekundę napływa coraz większa, zalewając wszystko co napotka. Zostały jeszcze usta, które i tak słowa nie wydobywają. Uszy, które nic nie słyszą - być może nie chcą? Przekrwione oczy, z których wypływa słona kropla, dająca upust. Tak reaguję by nie popaść w głębszą depresję. Płaczę, choć ulgi nadal nie otrzymuję. Coraz głośniej, mocniej z większym naciskiem. Wyjadę stąd jeszcze dzisiaj. Ani minuty dłużej, brak celu, dla którego miałabym tutaj zostać. Zabrałam torebkę, wybiegając z mieszkania. Chcę pobyć sama - chociaż samotność zawsze jest przy mnie, teraz czuję ją najbardziej. Z czasem głęboko wniknęła w mnie i nie chce odejść. Zamiast mnie zabrać, dręczy, nęka nadal. Ruszyłam na cmentarz, by porozmawiać z tatą. Wiem, że nic nie przemówi. Nie przytuli, nie ucałuje lecz przynajmniej wysłucha. Ciało znajduję się daleko ode mnie, ale dusza jego jest tutaj - zawsze ze mną. Idzie obok, trzymając za dłoń, bym nie uciekła w ostatniej chwili. Uśmiecha się serdecznie, kierując we właściwą stronę. Widzę, że jest, czuję to - zawsze czułam ..  Tak bardzo mi go brakuje. Właśnie w tym momencie tracę nawet samą siebie. W ciszy mijałam groby zerkając na umieszczone fotografie szczęśliwych osób , które również zostawili kogoś . Nie chcieli , jednakże to nie my ustalamy tok zdarzeń. Ujrzałam uśmiechniętego mężczyznę o ostrych rysach twarzy. Czarne, krótkie włosy, błękitne oczy, malinowe usta, które mówią same za siebie. Tęczówki ukazują całe życie. Jak plan wydarzeń opisują wszystko szczegółowo. Wzloty i upadki, śmiechy i smutki. Widziałam w nim siebie. Mimo, że płeć przeciwna, jesteśmy tacy sami. Tęsknimy, a ból rozrywa nam serce na małe kawałeczki. Każda z tych małych części to zupełnie inne cierpienie, które lokuje się w najmniej odpowiednim miejscu. Najbardziej bolą te drobinki, które wpadają wgłąb, potrafią drasnąć nasze czułe miejsce i pędzić dalej. Każdy z nas ma w sobie takie mikroskopijne cząsteczki z życia. Przyjaciele, miłość, nadzieja, wiara – to tylko kilka z nich, nieliczna ilość, która każdego dnia rani. Upadłam na kolana
, opierając dłoń o pomnik. Łzy leciały z oczu. Przymrużyłam je lekko, wywołując większy napływ. Nieprawdą jest, że czas leczy rany i zaciera ślady. Może tylko łagodzi przykrywając wszystko osadem kolejnych przeżyć i zdarzeń. Ale to, co kiedyś bolało, w każdej chwili jest gotowe przebić się na wierzch i dopaść. Nie trzeba wiele, żeby przywołać dawne strachy i zmory. Gdyby nawet trwały w ukryciu, zepchnięte na samo dno, to przecież gniją gdzieś tam, na spodzie i zatruwają duszę, zawsze pozostawiając jakiś ślad - w twarzy, w ruchach, w spojrzeniu - tworzą bariery psychiczne, kompleksy. Nie pomoże wódka, nie pomoże szarpanie się w skrajnościach, od usprawiedliwiania do potępiania.
- Tato .. - głos załamywał się, - Powiedz dlaczego? Dlaczego opuściłeś nas? Pomimo długich lat, nadal pamiętam. Widzę jak umierałeś, jak krzyczałeś, że będzie dobrze, wiedząc przy tym, że jest to twój ostatni dech. Utuliłeś mnie, by potem puścić. Upadłam na podłogę, utrzymać mnie nie mogłeś, bo zmarłeś. Teraz nie potrafię się podnieść. Pokaż mi  jak to zrobić. Złap za rękę i szarpnij! Wstrząśnij bym wstała i dalej szła.. Nikogo nie mam.. Patrycja odeszła - pewnie wszystko widzisz i współczujesz, ale kurwa nic nie możesz zrobić. Jest tylko Max, ten który pozostał jako jedyny. Jednak nie mogę obrzucać go wszystkim, przecież tak nie wypada. Sam ma mnóstwo spraw, miałby jeszcze nieść moje? Sama poniosę brzemię. Może przez to znajdę się w miejscu gdzie jesteś Ty, zranię innych tym, że tak łatwo opuściłam ich. Doznam szczęścia, a może będzie gorzej? Dlaczego ja?! Jakbym była jedynym człowiekiem na ziemi. Runęło tylko na mnie. Wszystkie męki znoszę, jak długo? Powiedz mi, jak długo to będzie jeszcze trwało? Przepraszam, że stchórzyłam. Przepraszam , że sobie nie radzę. Na pewno chcesz bym była silną dziewczynką lecz nie potrafię. Okłamywałabym tylko siebie. Twoją miłość wyraźnie czuję, kocham Cię, przepraszam i dziękuję - uniosłam się, patrząc na tatę. Lekko zawróciło mi się w głowie - nadal stałam podtrzymując się dłonią. Radośnie uniosłam kąciki ust w stronę ojca, by potem przywrócić je do poprzedniego stanu. Odeszłam obracając się w tył, w którym to widziałam zamazaną postać szatyna. Machał mi, euforia tryskała od niego lecz ode mnie się odbijała, jak kula od kamizelki kuloodpornej. Cóż nie dla wszystkich takie uczucie. Mijam domy, widząc ludzi, którzy cieszyli się z niczego. Spostrzegając moją osobę, współczuli, nie znali powodu, jednak wiedzieli, że los dał mi w kość. Zapłakana mijałam uliczki, wspominałam stare dzieje. Spostrzegłam las, w którym często przesiadywałam z Patrycją. Znajdowały się w nim ławeczki. Spokój, cisza, śpiew ptaków.. Teraz tego potrzebowałam. Weszłam w głąb siadając. Nikogo nie było, może dlatego, że zbierało się na deszcz? Momentalnie się ochłodziło. Owszem było mi zimno, ale nie zważałam na to. Wyciągnęłam komórkę, włączyłam piosenkę"Apologize" śpiewaną przez Pixie Lott.
Podkuliłam nogi, chowając twarz w dłonie, cicho nucąc przy tym.

                              Muzyka


" I'm holding on your rope, got me ten feet off the ground
  I'm holding on your rope,
  Got me ten feet off the ground
  And I'm hearing what you say but I just can't make a sound
  You tell me that you need me
  Then you go and cut me down, but wait
  You tell me that you're sorry
  Didn't think I'd turn around, and say...

 That it's too late to apologize, it's too late
 I said it's too late to apologize, it's too late

  I'd take another chance, take a fall
  Take a shot for you
  And I need you like a heart needs a beat
  It's nothing new - yeah yeah

  I loved you with the fire red-
  Now it's turning blue, and you say...
  "Sorry" like the angel heaven let me think was you
  But I'm afraid...

  It's too late to apologize, it's too late
  I said it's too late to apologize, it's too late
  I said it's too late to apologize, yeah-
  I said it's too late to apologize, yeah-
  I'm holding on your rope, got me ten feet off the ground



  Z perspektywy Pati :

 Ze snu wybudziło mnie pukanie w szybę. Spoglądnęłam na zegar, który wskazywał 11:20. Niechętnie uniosłam się by zobaczyć kto to. Ujrzałam Patryka, który z pogardliwym śmiechem macha w moją stronę. Dupek pomyślałam.. Zniszczył coś, co tworzyłam wiele lat. W prawdzie, również ja nie jestem bez winy. Gdybym słuchała Mai, gdybym dotrzymała obietnicy, nigdy by do tego nie doszło. A teraz? Osoba, którą kochałam zostawiła mnie, mówiąc, że szukała tylko zemsty. Tym samym odtrąciłam Maję, która zawsze była przy mnie. Zraniłam ją i to bardzo.Wiem, że było to egoistyczne z mojej strony. Jednak na prawdę uwierzyłam w słowa jakie do mnie kierował.. Zawładnął mną, a ja się temu poddałam. Ciągle powtarzałam, żeby się na poddawać, że trzeba być silnym, a co w takiej sytuacji czynie? Jest mi ogromnie źle. Czuję, że Homles sobie może z tym nie poradzić. No ale czy tak na prawdę ja dam sobie radę? Owszem zamierzam ją przeprosić, będę każdego dnia błagała o wybaczenie, albo by tylko mnie wysłuchała, aczkolwiek gdy to nic nie da? Co zrobię? Sama jak palec na tym świecie, bo drugą część zniszczyłam sama - zimna suka bez uczuć! - krzyczałam w myślach uderzając pięściami o parapet. Zadawałam sobie sama ból, mały w porównaniu do tego jaki zdałam osobiście i to
nieświadomie.. Zorientowałam się, że ten palant nadal stoi pod moim domem. Z sarkazmem odmachałam mu, wystawiając przy tym środkowy palec. Minę miał zdziwioną, liczył na coś innego, idiota, który myśli tylko o sobie. Za wszelką cenę chciał zbliżyć się do mnie, by uderzyć w czuły punkt Majki. Wiedział, że zawsze wszystko mi mówi, że nie przeżyłaby gdybym była z taką gnidą jaką jest. Nienawidził za to, że gdy On poczuł coś do niej, Ona tak po prostu olała go. Słusznie postąpiła, nie był jej wart. Naśmiewał się, wyzywał, dokuczał.. A potem tak nagle chciał z nią być? Tylko i wyłącznie dla szpanu, gdyż Maja Homles kończąc szkołę zmieniła się nie do poznania. Idealna figura, świetny styl, tatuaże, które dodają jej uroku. Cudowna twarzyczka. Dużo chłopaków z jego paczki zakochiwało się niej. Mówili, że jest cudem świata - tak było. Nie raz podsłuchiwałam ich rozmowę. Nabijali się z Nowaka, że go olała.

 (...) 
- A mogłeś mieć taką laskę.. - poklepał bruneta po ramieniu Krzysiek.
- No ale cóż, głupi był, nabijał się z dziewczyny i teraz ma za swoje. Nigdy nie będzie Twoja - dodał Marcin.
W tym czasie Nowaczek aż kipiał ze złości.
- Skoro nie będzie moja, to nikogo! - wkurzony warknął.
- Przecież nie możesz jej zabronić głąbie! - odkrzyknęli.
- Być może nie, ale kiedyś zranię ją tak,  jak ona mnie w tym czasie - ze wstrętnym uśmiechem na twarzy wypowiedział zdanie...

         Och zraniona osoba się znalazła, przecież nie wie jak bolały ją te wszystkie słowa, kierowanie z jego ust do niej. Pomogłam mu w tym. Czuję do siebie wstręt, za wszelką cenę muszę to naprawić, przecież tyle nas łączyło, te wszystkie wspomnienia. Nie wymaże się ich tak prędko. Pozostaną, pustka w sercu również. Chciałabym by tylko mnie wysłuchała, jeżeli nie będzie chciała wybaczyć wystarczy mi tyle, nie chcę stracić ją na zawsze. Krople wody obmyły moje ciało w połowie. Głupota nadal została. Związałam włosy w koka, założyłam leginsy, długi luźny sweter, glany oraz czapkę. Wzięłam ze sobą jeszcze parasolkę, ponieważ zapowiadało się na niezłą ulewę. Ruszyłam w nasze miejsce. Kraina, gdzie przesiadywałyśmy godzinami. Ujrzałam skuloną postać, która nuci pod nosem. Od razu poznałam kim jest ta osoba. Głos miała przecudowny, często namawiałam ją by poszła na jakiś casting, no ale ona uważała, że niezdara do niczego się nie nadaje. Przecież nikt nie równał się z anielskim głosikiem mojej przyjaciółki. Usiadłam koło niej - nawet nie drgnęła. Nie poczuła, że ktoś obok niej jest. Położyłam dłoń na jej ramieniu. Pomalutku unosiła głowę, jakby bała
się zaatakowania przez coś. Wargi, na których są ślady zębów zaciskających się pod wpływem bólu. Zaszklone tęczówki a w nich smutek. Rozmazany makijaż, blada cera. Do czego doprowadziłam? Dobrze wiedziałam jak będzie to znosić. Chciałabym cofnąć czas, by przeżyć wszystko jeszcze raz, wymazując tę jedną scenkę z niego, wplątując siebie, jako, że wyjeżdżam z nią. Mogłam porzucić tę pracę, przecież i tak mnie z niej wyleją. Nie mam pomysłów na nic, ciągle myślę o tym co się wydarzyło, widzę Maję całą zapłakaną jak ucieka. Jej słowa, które wykrzykiwała do mnie, dotknęły mnie. Mimo, że to ja spieprzyłam wszystko, czułam się odtrącona. Prosiłam tylko by mnie wysłuchała, wiem .. Nie była wstanie, ale pragnęłam tylko tego. Jej twarzyczka nie malowała żadnej miny. Brak wściekłości na moją osobę. Widać było tylko obojętność. Czekała na ciąg dalszy akcji, nie biorąc w niej udział. Pozwoliła, by to ktoś decydował za nią. Chciała tego, być może teraz będzie dobrze? Scenariusz już napisany, lecz ten dramatyczny, w którym to punktem kulminacyjnym jest katusza głównego bohatera. Wpatrywała się we mnie jakieś dziesięć minut, szukając odpowiedzi. Prześwietlała mnie całą, widząc wszystkie uczucia,
które również i ja w tym czasie tłumię w sobie.
- Przepraszam Cię, to nie było do końca tak jak widziałaś - przerwałam ciszę.
- A jak?! - przeraził mnie jej krzyk.
- Prawdą jest, że go pokochałam. Był moją miłością jak kiedyś twoją. Myślałaś o nim codziennie, śniłaś. Miałam tak samo.. Pamiętasz dzień, w którym to wracałam sama do domu, gdyż Ty wybrałaś się z rodziną do restauracji? Cieszyłaś się bardzo, bo lubiłaś spędzać z nimi czas. Matka nie miała go dla Ciebie zbyt wiele, więc łapałaś ile się da, by przez sekundę posiedzieć z nią w jednym pomieszczeniu. Po drodze spotkałam Patryka, powiedział mi, że się zmienił , nie jest taki jak dawniej. Ma nowych znajomych. Prosił o kolejne spotkania, nie mówiłam Ci o nich bowiem wszystko miałam zamiar zakończyć . Mówił, że z dnia na dzień go zmieniam, aż w końcu z jego ust padło słowo "kocham cię". Zszokowana wybiegłam, ale on dzwonił, przychodził. Ty planowałaś wyjechać, chciałam byś oderwała się od tego gówna. Zostałam tutaj a on nadal mnie nękał. Uległam i po raz kolejny zobaczyliśmy się. Pogubiłam się i dałam mu szansę. Omotał mnie, zawinął wokół paluszka. Robił ze mną co chce. Dzień przed tym jak przyleciałaś zerwałam z nim, gdyż wprost stwierdził, że nic do mnie nie czuje. Chciał tylko się zemścić na Tobie, wiem, że mu pomogłam ale na prawdę nie wiedziałam co robię. Wczoraj przyszedł do mnie pożegnać się. Powiedział po raz kolejny o co mu chodziło, próbował mnie pocałować, nie chciałam - sam to zrobił. Wyrywałam się na marne, kopniak w piszczel wyswobodził me ciało. Uciekłam i wtedy zobaczyłam Ciebie. Na prawdę nie jest tak, jak wyobrażasz sobie. Owszem moją winą jest to, że gdy ja zawsze powtarzałam: "musisz być silna, nie poddawać się, nie dać zawładnąć sobą", a ja właśnie tak uczyniłam. Brnęłam dalej coraz niżej upadając. Przepraszam Cię jeszcze raz, wybacz mi - złapałam ją za zimne dłonie, z oczu wypływały łzy.
- Dlaczego nie odbierałaś ode mnie?! Bawiłaś się moimi uczuciami, martwiłam się, tęskniłam!! A teraz, tak po prostu to mówisz. Nie mam już uczuć, wszystkie ktoś mi wykradł. Zimna jak lód, sama to czujesz - powiedziała zaciskając dłonie w moich. Błękitne oczka szkliły się coraz bardziej.
- On - przerwała mi, krzycząc nadal.
- Byłaś moją przyjaciółką, nie wiem co teraz z nami będzie. Dużo nas łączy, ale to jest cholernie ciężkie wiesz?! Przysięgałaś na naszą przyjaźń, że nie pokochasz tego skurwysyna.. Zrobiłaś co zrobiłaś. Owszem nieświadomie, ale jednak.


(...)
Szatynka mijająca osoby na korytarzu, zderzając się z brunetem. Rumieńce wypaliły na widok swojej miłości. Próbowała go wyminąć, na próżno. Złapał ją za ręce wyśmiewając przy tym. 
- I niby taki ktoś ma mi się podobać? - z wyższością odparł.
- O co Ci chodzi?! - wrzasnęła zdezorientowana.
- Ughr nie udawaj już, przecież wiem - lecisz na mnie, szkoda tylko, że nie z wzajemnością. No ale cóż ladacznica zasługuje na równego sobie.Chociaż twoja przyjaciółeczka jest całkiem niezła.. Muszę przykucnąć aby zniżyć się do twojego poziomu - ze śmiechem dodał. Dziewczyna wyrwała się mu, uciekając do szkolnych toalet - płakała. Wszyscy stanęli po stronie chłopaka nabijając się z niebieskookiej. Cudownie im było kogoś dobić. Drzwi od ubikacji otworzyły się. Wparowała do nich brunetka z piegami. Przytuliła dziewczynę, całowała po czole, ściskając mocno, aż za mocno, gdyż momentami brakowało jej tlenu. 
- Nie zasługuje na Ciebie, jesteś za bardzo idealna dla niego, a takie muszą szukać swoich. Nie martw się będzie dobrze.
- Przysięgnij na nas, że nigdy nie będziesz z nim. Dla mnie, zrób to dla mnie. Nie zdołam patrzeć każdego dnia jak rujnuje Ciebie, przy tym dobijając mnie.
- Przysięgam! Przecież wiesz jak go nienawidzę. Dupek z niego i tyle... 



- Ja , ja - jąkałam się. Wiem , pamiętam - brakowało mi słów..
- Wracam z powrotem do Londynu, nie mam po co tutaj być. By widzieć Patryka jak stara się o twoją miłość? Abyś powróciła do niego? Nie, dziękuję, jednak rezygnuję -  zerwała się  z ławki biegnąc przed siebie. Nie dała mi powiedzieć, że on się mną bawił, mymi uczuciami.. Nie wie tego, a ja to zrujnowałam. Karę ponosi ona. Cierpi za to, czego nie uczyniła. Siedziałam w samotności zastanawiając się co będzie nadal. Jak mam sobie dać rady bez niej? Codziennie widywać parszywy ryj Nowaka, sama zmagać się z nim. Wyjedzie, znajdzie nową przyjaciółkę zapominając o Patrycji Nowak. Dziewczynie, która po mimo durnej sytuacji kochała nadal swoją lulu. Opuszczając szkołę, przybiegałyśmy w te miejsce powygłupiać się. W milczeniu potrafiłyśmy ze sobą rozmawiać. A teraz? Cisza , panująca pomiędzy nami nie chciała się skończyć. Nie wiedziałam co chce mi przekazać, ukrywała to w sobie. Tak jakby założyła czapkę niewidkę. Posesja, którą kiedyś odwiedzałyśmy razem oddalała się w zapomnienie. W samym sercu jestem ja. Rozłożyłam parasolkę i wracałam do domu. Pada, więc nikt nie widzi mych łez. Wszyscy mieli parasole o barwie tęczy i tak samo promienieli. Natomiast mój przybierał kolor czerni, mina wyrażała wszystko co najgorsze.



Z perspektywy Mai : 
    
 Potykając się o własne nogi, które odmawiały posłuszeństwa wbiegłam do mieszkania, wpadając na bruneta. Widać po nim było, że był zakłopotany. Objęłam go mocno dłońmi ..
- Gdzieś Ty się podziewała?! Martwiłem się -  z nutką pretensji dodał przez śmiech.
- Bo wiesz.. No i ten.. - ciągnęłam.
- Nie wszystko na raz! - nadal się śmiał, dołączyłam do niego. Zawsze potrafi mnie rozśmieszyć. Usiedliśmy na  kanapie i opowiedziałam mu o wszystkim. Co wydarzyło się wczoraj, że spotkałam Patrycję, o naszej rozmowie. Powstrzymywałam łzy i tak było widać, że płakałam.
- Kochana - przytulił mnie, - Potrzebujesz trochę czasu, by to wszystko przemyśleć. Jednak powinnaś jej wybaczyć, to na prawdę nie była jej wina, mimo, że brała w tym udział - kontynuował.
- Ona tutaj zostanie i nadal będzie z nim, czeka tylko bym wyjechała, aby znowu ukrywać swój związek. Moje życie spada w dół, a wszystko łamie się na pół. Powiedz mi co mam robić? Jak żyć i to bez niej - Cała się trzęsłam, popadałam w depresję, która pochłaniała mnie całą.
- Wiem, że jest Ci ciężko, ale z czasem wszystko pomału będzie odchodzić w zapomnienie - pocieszał mnie.
- Czułeś tak kiedyś jakby wszystko wkoło było takie ciężkie i przygniatało Cię w dół o wiele mocniej, ciężej niż sama grawitacja? Jakby nawet powietrze opadało Ci na ramiona i zmuszało swoją nadludzką siłą do położenia się na deski? Jakbyś zapadał się sam w sobie, w swoich ulubionych miejscach nie mogąc odnaleźć w nich tego co tak bardzo uwielbiałeś wcześniej? Czujesz zmęczenie osadzone na końcach Twoich rzęs, wpływające do Twoich oczu i sprawiające, że stawały się czerwone bardziej od malin, a pomimo tego nie mogłeś zmusić się do snu? Zamykasz oczy, przyciskasz je starannie i masz czerń przed oczami. Czerń, która zamienia się w wspomnienia, które bolą bardziej niż mocny kop w brzuch. Wspomnienia, które ciążą Ci na barkach każdego dnia. Wspomnienia, które są ranami, których nie zagoi się nigdy. Bliznami, które zawsze pozostawią ślad, choćbyś nie wiem jakich kremów i maści używał. Zamaskujesz, ale już zawsze znajdziesz miejsce, gdzie one będą. Zniszczyło Cię tak krótkie słowo – wspomnienia. One nigdy nie przepadają. Zawsze będą napływać, te wspaniałe jak i wstrętne. Zostawiają znamię i nie możesz się jej pozbyć.
- Położyłam głowę na jego kolanach wybuchając płaczem. Nie potrafię zebrać myśli, a łzy same się uwalniają.. Chłopak mocno objął mnie ramieniem, przyciskając do siebie. Chciałabym wrócić. Przepraszam Cię, że bez słowa ruszyłam z domu, to był taki spontan.. - dodałam, gdy się ciut uspokoiłam.
- Nie szkodzi, ale nie rób tak więcej, umierałem ze strachu. Dobrze. Zaraz wykupię bilety, może jeszcze jakieś zostały na dzisiejszy lot. Nie płacz, wszystko się ułoży, zobaczysz - dodał z iskierką nadziei. Pobiegłam na górę pakując się. Chłopcy mają jeszcze koncert, więc dzisiaj dadzą mi spokój. Jutro będą nękali, bym im wszystko opowiedziała. Dlaczego to jest takie trudne? Każda kolejna myśl boli coraz bardziej - wybucha jak granat, rozpraszając marniutkie kawałeczki. Spojrzałam na komórkę, nie używałam jej, aż do godziny - spojrzałam na godzinę, była 15:30. No tak prawie cały dzień. 13 nieodebranych połączeń od Maxa, 16 od Patrycji, parę od chłopaków z 1D. Chociaż Zayn i tak ich pobijał, gdyż wydzwaniał aż 20 razy. Łoo stęsknił się, jak słodko. W prawdzie sama tęsknie za nim, jak i za pozostałymi. Brakuje mi grupowego uścisku.. Oddzwoniłam do Malika lecz nie odbierał. Pewnie rozpoczęli występ, więc przeszkadzać im nie będę. Wyciszyłam dźwięk w telefonie odkładając go do
torebki. Przemyłam szybko ciało, poprawiłam makijaż, rozczesałam włosy. Strój zmieniłam na krótkie spodenki, luźną bluzkę, wysoki but, dobrałam jakieś dodatki i założyłam czapkę. Pogoda nie poprawiła się, aczkolwiek już nie padało. Zniosłam bagaż do salonu siadając na sofie . Chwyciłam za pilot i przeskakiwałam po kanałach. Po schodach zbiegł Max, ze swoimi rzeczami, szybko wyłączając telewizor i wyciągając mnie z domu. W ostatniej chwili złapałam torbę.
- Co jest grane? - spytałam zszokowana.
- Za pół godziny mamy samolot, więc streszczajmy się - mówił w biegu. Taksówka podjechała - zawsze przygotowany. Wsiedliśmy, szczerze mówiąc kierowca strasznie zapierniczał. Odbijałam się od chłopaka, lądując to na nim, to na szybie. W końcu zajechaliśmy na lotnisko. Max zapłacił, oczywiście sama chciałam to zrobić, ale on nawet nie chce brać ode mnie pieniądze za bilety, co dopiero za jakąś taksówkę. Usadowiliśmy się na miejscach. W samą porę, gdyż drzwi zamykały się. Zapięłam pasy, opierając głowę o ramię bruneta - zasnęłam. Obudził mnie wstrząs, który oznaczał, że już jesteśmy na miejscu.  Kurcze już 21:00 strasznie ten czas leci. Bagaże wpakowaliśmy do kolejnego samochodu, który zawiezie nas do kochanego domku.
- Teraz ja płacę i żadnego sprzeciwu - zagroziłam.
- Ten ostatni raz pozwalam Ci - dodał zadowolony.
Zatrzymaliśmy się pod moim domem, wysiadłam wręczając mężczyźnie pieniądze od razu za Maxa. Zabrałam rzeczy, ucałowałam przyjaciela. Machałam mu na pożegnanie. Otworzyłam furtkę od bramy, wyjęłam klucze, popychając drzwi, które zaskrzypiały jak w horrorze. Właśnie sobie przypomniałam, że mam ogromy syf w pokoju. Nawet tam nie wchodzę, żeby poślizgnąć się na mącę? Rzuciłam torbę w kąt, która przechylając się, runęła ciut dalej niż chciałam. Będą widzieć, że coś leży. Światła im nie zgaszę, a pod nogi na pewno patrzą. Włączyłam kablówkę. Zatrzymałam się na MTV , gdyż leciała " Ekipa z New Jersey " Widząc Snookie i Jwoww przypominała mi się
Patrycja. Może postąpiłam egoistycznie i pochopnie? Nie wiem , wszystkie myśli uciekają mi . Jestem senna , to jest powodem. Mało jadłam , mało spałam - głodu i tak nie odczuwam. Najadłam się łez, które próbowały mnie zadławić. Pomalutku powieki się zaciskały . Jakby malutkie dziecko, które słucha opowieści, któregoś z rodzica ledwo trzymając się by dotrwać do Happy Endu. Usnęło tak jak ja, nie doczekała końca..



Z perspektywy Zayna : 

 Kochamy swoich fanów, ale zawsze wypompowują z nas wszystką siłę. Jestem bardzo zmęczony i myślę tylko o śnie. Z samego rana zabraliśmy się za sprzątanie pokoju Mai. W prawdzie ma wrócić dopiero jutro - mamy to za sobą. Oczywiście przyjaciele byli mało co przytomni po koncercie, więc szybko sprzątali bym tylko dał im spokój. Właśnie .. Ciekawe co u Majki. Nie odbierała, coś się dzieje czy może jest zajęta czymś ważnym? Wyciągnąłem komórkę i spojrzałem na wyświetlacz. Oddzwoniła, czyli pewnie jest wszystko w porządku. Zamknąłem drzwi samochodu podążając za chłopakami w stronę domu. Zmęczenie dawało siwe znaki, gdyż Hazza nie patrzył jak idzie - szedł jak lunatyk. Prowadzony przez Nialla oraz Louisa, którzy sami ledwo stąpali. Jest już grubo po północy, więc na bank potrzebujemy odpoczynku. Zerkałem jeszcze na Paula, który próbował obudzić Liama. Niestety na marne, więc zawołał ochroniarza by go zaniósł. Goryl z niego, da radę jak nic. Zdziwiło mnie zapalone światło w jednym z pomieszczeń. - Który idiota nie zgasił? - Wrzasnąłem do towarzyszy. Przekręciłem kluczyk od mieszkania przepuszczając pół przytomnego Horana i Stylesa. Zrobili parę kroków, upadając po chwili z ogromnym hukiem na podłogę. Od razu gałki się im otworzyły. Zatrzymałem pozostałych, by nie gruchnęli na nich.
- Ułłaaaaaaaaaaa , co jest kurwa ?! - odparł zszokowany "lunatyk".
- Plątają wam się nogi głąby. Wstawajcie a nie blokujecie przejście - mówił ziewający Lou, który zabrał pod rękę lokersa prowadząc go do pokoju. Zrobiłem to samo z Niallem. Bohater Paynea szybko ruszył z nim po schodach, rzucając na łóżko. Nie zorientował się, że wylądował na podłodze. Wyszedł i odjechał. Wszyscy już smacznie spali, wchodząc słyszałem dźwięk telewizora, więc poszedłem to sprawdzić. W salonie ujrzałem dziewczynę. W mgnieniu oka podleciałem do niej, by ją przytulić na powitanie lecz ona spała. Cymbał ze mnie , przecież jest środek nocy.. Przybliżyłem się do niej, całując w czoło. Brakowało mi jej. Od samego początku, pierwszej rozmowy nawet tej nieudanej, wiedziałem, że nie będę darzyć ją zwykłym uczuciem. To coś więcej. Codziennie moje myśli wędrują wokół tej kobietki. Czas się starać, pokazać, że zależy mi na niej i nie zranię ją jak ten gnojek. Przypatrzyłem jej się z bliska widząc czarne ślady tuszu , które naznaczyły na policzkach łzy. Płakała? Kurwa, miałem przeczucie, że coś jest nie tak. Taka bezbronna, widać, że źle spała, gdyż nie obudził jej nawet pisk kędzierzawego, który w strachu piszczy jak baba. Wziąłem ją na ręce niosąc w kierunku pokoju. Położyłem na łóżku, okryłem kołdrą - ona nadal nie drgnęła, przestraszyłem się
trochę, ale widząc jak wypuszcza zimne powietrze z ust odetchnąłem z ulgą. Wychodząc z pomieszczenia wpatrywałem się w nią zahipnotyzowany. Wyglądała jak istota nie stąd. Włosy mocno przylegały na poduszce, palce u dłoni lekko się zaciskały i poluzowały. Usta same mówiły za siebie, zamknięte oczy przyciągały coraz mocniej. Na prawdę się zakochałem, sądziłem, że to tylko zauroczenie, jednak.. To coś więcej.



---------------------------------------------------------------------------------------

 Fiuu , Fiuu ... Wszystko już zeszło ze mnie, na prawdę nie zdziwię się, gdy u was pojawią się łzy, pisząc to sama miałam je w oczach ..


Jeej , już rozdział VIII - faktycznie ten czas zapiernicza. Dziękuję za 3000 wyświetleń , za obserwujących i tyle pięknych komentarzy, które nadal przybywają. Cieszę się, że czytacie to i tak bardzo się wam podoba. Przepraszam, że tak długo piszę działy, nie podając przy tym konkretnej daty, ale na prawdę zbieram myśli te wspaniałe, by nie napisać czegoś co mnie nie zadowoli. Nawet schodząc z komputera w głowie nadal układam ciąg dalszy. Mam nadzieję, że naprawiam to długimi rozdziałami.  Ughr , ten dział w 100% jest strasznie smutny, no ale cóż, taki miałam zamiar. Następne będą podobne, jednak ktoś będzie ją rozśmieszał. Pomału będę wplątywać miłość, sądzę, że to dobry czas, w końcu ktoś będzie musiał wesprzeć Maję Homles, która w IX/X rozdziale przejdzie coś na prawdę strasznego. Dowiecie się wkrótce, ale powiem tylko tyle, że będzie chodzić o Patrycję. Podoba się? Pokaż w komentarzu, że jesteś, że chcesz wiedzieć co się wydarzy w kolejnych działach. A tutaj was zaskoczę, bo rozdział IX zostanie dodany 8 lipca , w dniu moich urodzin . Dziękuję osobą, które skomentowały poprzedni rozdział. Rose , Sami , Ewik , Natalie , Paula , Nola , Starlight , Kaja , Maja , Victoria , Mary Anne , Kinga  - Kocham was , za te piękne słowa. Cieszę się, że nadal jesteście ze mną :) .
Przepraszam za błędy, które mi umknęły.



Do następnego ! ; *

27 komentarzy:

  1. Kuźwa nawet nie wiesz jak ja ryczałam ..
    Jakie Ty obudziłaś uczucia w mojej duszy.
    Współczuję takiego życia Mai , jeżeli coś takie Ty przeżyłaś i przetrwałaś ( bo tak jak kiedyś pisałaś , to 98 % jest prawdą ) to wielkie współczucie.. " Apologize " - kocham tę piosenkę . Wstęp jak zawsze przecudowny .. Taki mądry i pisany z sensem. W ogóle rozdział ten jest strasznie przemyślany. Dużo gifów przez co mogłam ujrzeć jak to wygląda - a mam słabą wyobraźnię. Czy wszystko się ułoży ? Jeej w końcu Zayn wyznał, że ją kocha. W prawdzie nie jej , ale sobie sam potwierdził. Niech się stara bo ma o co. W końcu teraz będzie potrzebowała Majka wsparcia , na pewno jej pomoże. Rozmowa na cmentarzu boska , wgl te wspomnienia są tak strasznie realistyczne , że ja , ja po prostu nie wiem co mam napisać . Nawet teraz jestem w mega szoku , że można tak pisać. Wzbudzasz ogromne uczucia , te skrywane. Nie chciałam płakać , no ale nie potrafiłam się powstrzymać.. Tak hipnotyzujesz, że łoohoh . Tak poetycko rozwijałaś myśli - kocham cię za to. Szkoda mi również Patrycji , bo ona na prawdę nie jest w 100 % winna. Sądzę , że Maja z czasem jej wybaczy. Liczę na to.


    Pozdrawiam / Kaja .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na prawdę miło czytać tak cudne komentarze. Ciszę się, że podoba się ten dział, który na prawdę różni się. Tak, Zayn w końcu zacznie się starać. Dziękuję.
      Owszem .. Kiedyś coś takiego mnie dotknęło. Ale jak widać jestem, więc jest ok - fizycznie..

      Pozdrawiam !:*

      Usuń
  2. WOW! *.* Rozdział smutny ale piękny. Wszystko tak pięknie opisane, tak realistycznie. Te wszystkie uczucia... no nie wiem co mam napisać. :(
    Szkoda mi Mai ale Patrycji też. Mam nadzieję, że Maja jej wybaczy ale coś zaczynam się bać wydarzeń w następnych rozdziałach bo jak sama napisałaś, że Maja przejdzie coś na prawdę strasznego i chodzi tu właśnie o Patrycję. Podejrzewam chyba co się stanie ale nie będę pisać. :) Czekam na następny rozdział. Życzę Ci duuużo weny. ^^

    Pozdrawiam. :*
    http://stole-my-heartx.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można już spekulować sytuację, która się wydarzy. Dziękuję bardzo za słowa.

      Pozdrawiam !:*

      Usuń
  3. Łał .. Rozdział na prawdę wyszedł Ci przepiękny, aczkolwiek smutny. Pojawiła się scenka śmiechu, na prawdę i ja się na chwile ucieszyłam.
    Czekam na nexta. Zayn niech będzie już z Majką. Mam nadzieję, że nic takiego się Majce nie stanie..


    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. [spam]
    "Nastolatka o czerwonych włosach w niedbały sposób opierała się na dłoni, patrząc na swoje odbicie w weneckim lustrze. Zdawała ona sobie sprawę z tego, że po drugiej stronie zapewne mama, tata i może jej brat ze współczuciem patrzą jak najmłodszy członek ich rodziny, od kilku godzin czeka aż ktoś wysłucha jej historii."
    To jest właśnie wstęp pierwszego rozdziału, który właśnie ukazał się na blogu http://school-nightmare.blogspot.com/ :)
    jeśli masz ochotę to zachęcam do wyrażenia szczerej opinii, która niekoniecznie musi być pochlebna.
    zachęcam do przeczytania rozdziału oraz zaobserwowania bloga.
    przepraszam za spam, Cassie ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Widzę, że Maja coraz bardziej zamyka się w sobie. Jestem zachwycona twoim opisem rozpadu jej barier ochronnych, które trzymały ją w pionie. Lecz choć słowa piękne tragedią jest, że do takich sytuacji dochodzi coraz częściej, że współczesny świat doprowadza coraz więcej osób do poddania się. Czytając to co ostatnio napisałaś muszę przyznać Ci znowu, że się od siebie różnimy. Ktoś kiedyś mnie bardzo uszczęśliwił mówiąc, że jestem "niepoprawną optymistką" i, że "można ze mną porozmawiać", ale nie będę pisać o sobie w samych superlatywach i im częściej się nad tym zastanawiam tym częściej myślę, że mnie oceniasz zbyt pozytywnie i, że byś się na mnie zawiodła. Faktem jest jednak, że uważam, że samym współczuciem nic się nie zdziała, trzeba jeszcze coś zrobić. Bo czy same słowa "przykro mi" coś zmienią? Więc jeśli się załamiesz i popadniesz w depresję, to przyjadę do Ciebie (nie wiem jak to zrobię, ale się postaram) i dam kopa na rozpęd tej twojej "pierzastej duszy";).
    Pozdrawiam i życzę prawdziwego przyjaciela, a jeśli Cię uraziłam to bardzo przepraszam.
    Buziak Kinga

    OdpowiedzUsuń
  6. Owszem zamyka się w sobie ale wkrótce nastąpi moment, w którym to otworzy mur, którym zagradza wszystkich. Cieszę się, że Ci się spodobał nowy rozdział. Właśnie blog próbuję opierać na faktach prawdziwych. Prawdą jest, że coraz częściej ludzie zawodzą się. Porównuję reale z fikcją. Czym ? Realia jest taka, że właśnie przyjaźnie bardzo szybko ulatniają się. Fikcja? Nie zawsze łączą na nowo. Nie zawsze powracają do siebie te same osoby, które niegdyś mówiły do siebie " siostro " . W kolejnych działach będzie moment kiedy się pogodzą, ale niestety będzie coś tragicznego - dosłownie. Ktoś po raz kolejny będzie ingerować w świat Mai - niby tak nagle zainteresować się nią, bo prawie zabić osobę, która znaczy dla niej więcej niż ktokolwiek - zapowiedź.. Można się domyślać o co kaman. Tak, posiadamy różnice, które opowiadają o nas. Ty coraz więcej dowiadujesz się o mnie , Ja ? uczę się coraz więcej od Ciebie, poznając kogoś, o kim nie wiedziałam. Nie oceniam Cię zbyt pochopnie, nie zawiodę się na Tobie - wiem to , a moja wiedza sięga granice. Być może kiedyś zrobi mi się smutno gdy coś źle połączymy, ale czy można to nazwać " zawiedzeniem " ? Raczej nie, prawdziwi ludzie, którzy mają prawdziwe uczucia nie zawodzą. Nigdy współczuciem się niczego nie zdziała, przecież te słowa podnoszą tylko fizycznie, gdzie wywołują uśmiech a psychicznie? Krzyczysz, umierasz .. Cudownie, że ktoś się interesuje uczuciami osób, których nie zna.
    Nie uraziłaś mnie, jestem otwarta na tego typu rozmowy. Nigdy nie liczyłam na prawdziwego przyjaciela, dziękuję, że chcesz abym go kiedyś miała, ale to fikcja. Parszywa, obłudna fikcja. Żyję sama, bez przyjaciół - sami znajomy i osoba, więcej niż znajoma - zaufana nie do końca ale jednak. Tak ? gdybym przepadła nikt by mnie nie szukał. Udawaliby, bo niby taka rodzinka no ale cóż. Moje życie, które zajebiście kopie mnie w brzuch, gdy leżę na dnie.


    Pozdrawiam, całus ;* !

    OdpowiedzUsuń
  7. Wiesz, nie wiem co napisać. Odnoszę wrażenie, że jesteś bardzo sceptycznie nastawiona do życia. Z tego co piszesz wynika, że ktoś bardzo Cię zranił, ale czy ta osoba jest warta twojego szczęścia? Naprawdę uważasz, że nie ma na świecie osoby, której mogłabyś w pełni zaufać? Wydaje mi się, że z odpowiednim nastawieniem można dokonać bardzo wielu, fantastycznych rzeczy. Wiem, nie znam twojej przeszłości, więc nie powinnam się wypowiadać. Osobiście też nie posiadam przyjaciela, jestem raczej typem samotnika. Ludzie przychodzą i odchodzą w pewnych momentach życia, ale ja i tak bardzo się przywiązuję i ciężko jest mi się z nimi rozstawać. Chociaż czy ja wiem? Ja również nie używam słowa "przyjaciel" i nigdy nie łudzę się, że ktoś nim zostanie, więc czemu komentuję? Nie ważne, po prostu każdy ma prawo do zrozumienia i rozmowy i nie powinno się oceniać. Czysta głupota - ocenić nie znając człowieka. Szczyt tchórzostwa - popełnić błąd i nie potrafić się do niego przyznać. Moja największa wada - nie znam umiaru. Żyj własnym życiem i nie daj się zmieniać, nie pozwól się złamać. Patrz na pozytywne strony życia, bo życie bez kolorów jest właściwie pogrzebem.
    Całuję :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Yeep. W połowie jestem sceptycznie nastawiona. Przeszłość jest taka, że nie chce do niej powracać. Jak i Maja nie mam pełnej rodziny, więc jej uczucia co do nich opisuję według siebie. Zranił? Mało powiedziane.. Również bardzo przywiązuję się do ludzi. Bardzo łatwo można zdobyć moje zaufanie. Lubię pomagać i nie kryję się z tym. Ale z czasem uświadamiam sobie, że jestem naiwna. Ludzie często owijają sobie kogoś wokół palca, sprawiają, że ich kochasz a potem? Potem tak po prostu odchodzą, udając, że nigdy nie znali CIEBIE. Nie ma gorszego cierpienia niż świadomość, że z dnia na dzień coraz mniej ludzi otacza Cię. Mimo, że przyzwyczaiłaś się do samotności to z dnia na dzień ktoś przypomina Ci o niej w brutalny sposób. Biorę życie takie jakie jest do czasu cieszyć się. Czasem myślę co by było gdyby.. Gdyby co? Nie wiem sama. Każdy nowy dzień rodzi coraz to większy krzyk - dobrze wiem, że tak miało być. Idę wiedząc, że nic specjalnego mnie nie spotka. Żyję ze świadomością ALONE. Upadam podnosząc się i licząc na coś wyjątkowego. Oddycham? Czasami.. Oddając ostatni dech - przywracając wspomnienia - te zabijające.

      Nie ma nikogo, gdy moje życie spada w dół.
      Nie ma nikogo, gdy wszystko łamie się na pół,
      Ale dobrze, że nie wiedzą co u mnie,
      Bo pękłoby im serce...

      Nie poddaję się nigdy, śmierć jest kusząca ale nie potrafiłabym tego zrobić. Kocham życie i dlaczego przez durnotę ludzką miałabym je opuszczać? Inny mój los i czekam ciągle na Happy End - z malutką garstką nadziei na wygraną.
      " życie bez kolorów jest właściwie pogrzebem. " - pojmując te słowa codziennie odprawiany jest mój pogrzeb.


      (...)
      " Czuję jak dym z papierosa szczypie mnie w oczy
      A żar się jeszcze tli żeby zamienić się w popiół
      Przypominam sobie sny o pięknej przyszłości,
      do której wszystkie drzwi są zamknięte już bezpowrotnie
      Lód w mojej krwi rani moje żyły
      i czuję chłód kolejnych dni, które pewnie jeszcze przeżyję.
      Znów tylko ból zaciska mi pętle na szyi
      I nie rozumiem słów, którymi mówią do mnie inni.
      Ich pragnień, ich gestów, ich wyrazów ich twarzy
      Ich prawdy, ich szczęścia i chyba nawet ich marzeń.
      Weź mnie za rękę i zaprowadź na krawędź
      I stój tam ze mną, aż się zmęczę i spadnę
      Prowadź gdzie chcesz jestem gotów na cokolwiek
      Możesz mnie mieć więc mnie weź nie martw się o mnie
      Za darmo możesz mnie zachować lub zapomnieć
      Bierz co chcesz z czymkolwiek będzie Ci wygodnie.
      Wypluwam krew otwartą raną w moim sercu
      Nie chce umierać a samotność jest mordercą
      Chce się tanio sprzedać i móc utkwić w Twoim szczęściu
      Nic mi nie potrzeba zabierz mnie wszystko jedno gdzie "


      Uwielbiam rozmawiać z Tobą i poruszać na prawdę ważne tematy.
      Buziak ;*




      Usuń
  8. To jest po prostu coś pięknego ! Dziewczyno masz talent !! NIE ZMARNUJ TEGO ! <3

    M.K ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na prawdę bardzo Ci dziękuję ;*
      Pomimo mojego dzisiejszego smutku uśmiechnęłam się czytając twoje ciepłe słowa. Czy mam talent? Nie wiem, może z czasem się przekonam. Aczkolwiek nie porównuję siebie do "talentów", ponieważ inni mają je na pewno. Cieszę się, że Ty tak uważasz, bo dodajesz mi wiary ;). Kocham pisać, oddaję tutaj swoje uczucia i tak reaguję na przytłaczające wydarzenia w moim świecie.


      Pozdrawiam i Całuję ;*

      Usuń
  9. Nmzc ! <3
    Postaram się wysłać link do twojego bloga na strony i blogi moich znajomych ! Bo każdy przeczyta twój blog i nie będzie tego żałował , jestem tego w 100 % pewna ! <3 Czekam na ciąg dalszy ;*

    M.K

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo ;* Cieszę się, że wywarłam na Tobie takie wrażenia ;)

      Usuń
  10. Dopiero 8 lipca :( :( , Może wytrzymam ! Ale to będzie naprawdę ciężkie ! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No niestety ta długo trzeba czekać.. Przepraszam :C
      Ale zapewniam, że dział będzie wyjątkowo długi. Jestem dopiero w połowie, a jest już prawie taki jak ten, a gdzie koniec? ;)
      Chcę zrobić wam miłą niespodziankę, a w urodzinki go ujawnię, ciesząc się własną pracą - być może nie będzie jakiż tam szajs z niego :D

      Pozdrawiam Cię gorąco i w duszy podtrzymuję, byś wytrzymała ;)

      Usuń
  11. Życzę ci udanych urodzinek :) Jak masz zamiar je spędzić ? :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, że sama się zastanawiam?
      Pewnie w samotności, sama śpiewając sobie " sto lat ".
      No ale przyzwyczaiłam się.. Aczkolwiek może mnie zaskoczą, nie wiem, jednak na nic nie liczę ze strony kogokolwiek.
      12 lipca mam spotkanie z " przyjaciółką ", która specjalnie przyjeżdża do mnie by zabrać mnie gdzieś na miasto w ramach prezentu, więc tutaj się troszkę rozerwę..


      Dziękuję ;* .

      Usuń
    2. Co chcialabys dostać na urodziny ? jaki prezent ?

      Usuń
    3. Niczego nie pragnęłabym bardziej jak życie w szczęściu, co u mnie w tej chwili jest niemożliwe. Chciałabym mieć wszystkich w domu, nie odwiedzać jednego członka rodziny na cmentarzu - wiedząc, że wszystko mogłoby być tak pięknie. Przyjaciół, albo zaufanych osób, które nie wbiją mi ostrza za każdym razem.


      Być może jest to głupie, ale dal mnie liczyłoby się tylko to. Bo póki co mam dwie osoby, w których jeszcze wierzę. Ale gdy one odwrócą się, nie wiem co będzie..

      Pozdrawiam ;*

      Usuń
  12. Na początek bardzo Cię przepraszam że zwlekałam tyle z dodaniem komentarza chodź rozdział przeczytałam już dawno -,- Naprawdę u mnie w domu znowu panuje totalny chaos i nie mam czasu na wszystko na co mieć bym go chciała. Mam nadzieję że wybaczysz ;*
    Co do rozdziału to oczywiście mi się niesamowicie podoba. Nie mogło by chyba być inaczej bo kocham to co piszesz, jak piszesz i o kim piszesz.
    Cała historia rozwija się wspaniale. Można by nawet powiedzieć że schodzi na dobrą drogę. Nie udało się Mai dogadać z Patrycją - to prawda, no ale dzieje się tyle wspaniałych rzeczy w jej życiu! Starą relację może uda jej się kiedyś odbudować, potrzebuje czasu a puki co ma wokół siebie mnóstwo ludzi którzy dopilnują by się nie smuciła, dotrzymają towarzystwa i zawsze pomogą.
    Moim zdaniem dobrze że wcześniej wróciła do domu bo tam powodzi jej się zdecydowanie dużo lepiej niż w Polsce. Przy tych wariatach chodź na moment jest w stanie zapomnieć o wszelkich cierpieniach i porażkach.
    Co mnie bardzo zaciekawiło? Zayn. Tak, właśnie on. To w tym rozdziale otwarcie się przyznaje że czuje coś do Mai, że się zakochał i że nie jest to tylko zwykłe zauroczenie. Nie ukrywam że jestem ciekawa co z nimi będzie. Czy będą parą? No mam nadzieję. Sądzę że idealnie by do siebie pasowali. Zayn dba o ta dziewczynę, przejmuje się nią i widać że on jej również nie jest obojętny.
    Mam nadzieję ze wkrótce dowiemy się czegoś więcej ;)

    Kocham Cię ;*
    Sami <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic nie szkodzi. Cieszę się, że nadal jesteś ze mną, komentujesz, czytasz.. Dziękuję za wyrażenie opinii. Owszem wszystko pomału będzie coraz to bardziej kierowało się w szczęście. Oczywiście czeka nas jeszcze jedna dosyć ponura scena, w której to dopiero dziewczyny się pogodzą - no ale jakim kosztem.. Wszystko się okaże za parę rozdziałów. Tak, tak Zayn będzie zabiegać o względy Mai i powiem tylko tyle, że nie pozostanie jej to obojętnie. Zacznie łapać życie całymi dłońmi, nie przepuszczając żadnej okazji na polepszenie swojego stanu.


      Pozdrawiam , całus ;*

      AMARE *o*

      Usuń
  13. W cichym, ciemnym kącie duszy, pod kobiercem utkanym z bólu wspomnień, skryło się szczęście. Nie prosiło o to schronienie. Nie chciało żyć w ukryciu, oddychając zatęchłym powietrzem cierpienia. O nie. Zostało tam brutalnie zamknięte! Zepchnięte w mrok przez bezduszność rzeczywistości, a jedynym czego zawsze pragnęło to odrobina miłości. Lecz pomimo długiego czasu, który spędziło w niewoli, nie ustaje w próbach wydostania się i ma swojego wiernego sprzymieżeńca. Bo choć dusza w mroku się tuła, a serce zdaje się nie ma dla kogo bić, iskra nadzieji wciąż pozostaje, krzyczy po cichu: "Nie bój się żyć! " . I kiedy w sny wkrada się zwątpienia śmierć, niosąc zwiędły bukiet marzeń, swą wątłą piersią ochrania umysł przed całkowitym zagrzebaniem w żalu. Lecz kiedy nawet ten płomień lichy przygasa, coś zaciekle próbuje go skraść, nie bój się wierzyć, że ktoś na świecie usłyszy głos tej dwujki i pomoże je uwolnić.
    Wybiła północ, więc tak:
    Życzę Ci wszystkiego najlepszego, szczęścia na każdym kroku i takiej osoby, która pomoże zagoić rany przeszłości, lub przynajmniej nauczy Cię z nimi żyć razem z radością.
    (Wiem nie popisałam się tym wierszopodobnym czymś, ale niestety nie mogę dać Ci nic więcej, czego szczerze żałuję, ale wiedz, że napisany został z myślą o tobie)
    Pozdrawiam, całuję Kinga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Ci bardzo, dałaś mi wiele radości. Wiersz cudowny, na prawdę z myślą o mnie - tyczy się mnie.. Dziękuję jeszcze raz. Cudowne są twoje słowa, czyny dla mnie nic nie znaczą, bo liczy się to, co mówisz, nie to co pokazujesz.


      Całuję i ślę uścisk ;* !

      Usuń
  14. Heh, umieściłem komentarz pod niewłaściwą notką ;). Chyba w rozdziale nr 6. Dotyczył tego rozdziału i bloga ogólnie.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  15. No normalnie poryczałam się jak dziecko...jak dziecko kurde. Jakby mi ktoś balonik podpieprzył. Albo nie...balonik i lizaka, coś w tym stylu.
    Jeżeli ty przeszłaś coś takiego jak Maja, to bardzo ci współczuje...wiem, że gówno wiem co taka osoba wtedy czuje, ale ja tylko tyle potrafię - współczuć. Możesz być z siebie dumna. Ja jestem raczej osobą, którą bardzo łatwo zniszczyć, szybko się załamuję. Nie wyobrażam sobie, żebym mogła przejść przez coś takiego. Perwsza i ostatnia myśl po przeżyciu jednej sytuacji, którą opisujesz - samobójstwo.
    Życie jest ciężkie, niektórzy mają cały czas kolorowo, a niektórzy cały czas dostają w dupe. Po prostu niesprawiedliwe. Ktoś ma wszystko - pieniądze, "przyjaciół" (jeśli to można nazwać wszystkim), a później wystarczy moment, ułamek sekundy i możesz straciś wszystko. Jakaś powódź dajmy na to. Nagle zostajesz z niczym, a ci tak zwani "przyjaciele" okazują sie zwkłymi *******, którzy byli z tobą tylko dla pieniędzy. I wtedy możesz liczyć na pomoc tylko od ludzi, których może skrzywdziłeś, wyśmiałeś. Czy ją otrzymasz ? - Może tak, może nie. Troche się rozpisałam i odeszłam od tematu :P Chodziło mi ogólnie o tego Patryka, że może on kiedyś zostanie z niczym i będzie mógł liczyć tylko na pomoc ludzi, których kiedyś tak bardzo zranił.
    Może gadam głupoty, ale napisałam to co uważam ;)
    Pozdrawiam - Lilly :****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lilly nie gadasz głupot. Właśnie komentarze są po to by zamieszczać opinię, która nie musi uderzać w sedno rozdziału. Zastanowiłaś się nad życiem,a na tym bazuję, by czytający przez chwilę pomyślał nad przekazem - zamilkł i oceniał. Być może niesprawiedliwe, a może jednak sprawiedliwie? Owszem przeszłam przez to i prawdę mówiąc nadal przechodzę. Każdego dnia jest coraz to inna nauczka, ale nie zatapiam tego w czymś co zabiłoby mi duszę. Oczyszczam ją przez łzy - słone ale dające wiele do zrozumienia. Gdy nadchodzi mrok płacz odchodzi a przez chwile puka do mnie szczęście. W nocy wszystko dla mnie nabiera sensu - " o kilka łez uboższa liczę na cud ". Nastaje ranek i wszystko rozpoczynam od nowa. Ale.. Właśnie istnieje to ale, które zawsze jest skrytą tajemnicą i pragnę odkrywać ją z dnia na dzień, pomału by nie schwytać czegoś za szybko. Samobójstwo nie jest wyjściem, ponieważ gdy ktoś na prawdę chce cierpieć i pokazać to całemu światu wystarczy mu własny żywot. Gdy Ty zrobisz ten jeden głupi krok, za Tobą pójdzie rzesza innych, którzy również pomyślą jak Ty, popełniając przy tym ten sam idiotyczny pomysł. Przyznaję, że sama kiedyś o tym myślałam, ale odgoniłam te parszywe myśli licząc, że dla kogoś kiedyś będę całym światem. Przyjaciele są wszystkim dla tych, którzy w nich wierzą. W przeciwieństwie do pieniędzy, która się kończy. Przyjaźń również, ale jak to Kinga ujęła, że odchodzące osoby zostawiają miejsce dla nowych przyjaciół, którzy mogą okazać się lepszymi. Nigdy nie wiadomo czy człowiek się tak na prawdę zmieni. Nawet gdy zostanie sam znajdzie sobie innych znajomych w postaci alkoholu, narkotyków i innych rzeczy, które ujrzały światło dzienne.


      Dziękuję i całuję ;*

      Usuń

Szablon wykonany przez Lady Spark