" Pierwszy kamień ciągnie za sobą lawinę
O tej porze zwykli ludzie śpią jeszcze przez godzinę
Ona bierze prysznic, strumień gorącej wody
Z apteki w dłoni, garść testów ciążowych
Policja wali do drzwi w środku nocy
ktoś ściąga buchy ze spływającej kropli
Opuszczasz głowę, ciało zlane potem
Co za skurwysyn trzęsie tym kalejdoskopem?
Burzowe chmury, którym nie ma końca
Wyciskają z ulic ostatni promień słońca
Trupia szpetota w oczach tłumi szczęście
To oczodoły okien w zbombardowanym mieście
Pęknie tama nieszczęść, wszyscy utoną
Zasną na zawsze przykryci przeklętą wodą
Ręce drżą, nie widzisz już świata ostro
Nie musisz czytać gazet, wiesz jaki masz horoskop
Wszystkich zgniłych sumień cmentarz
Ciemna strona ludzkiego serca
Nie wielu dotrzymuje tempa
Jestem z Tobą, wyciągnięta ręka
Motywy są jasne, intencje nie czyste
Zawsze po stronie swoich, jakie to samotne miejsce
Nie raz przy uchu zamiera słuchawka
Dożylnie fatalizm w największych dawkach
Dobry wieczór Polska, nadaje znowu z kraju
Który nie radzi sobie z falą samobójstw
Słyszę - Bóg tak chciał, rzadko dzięki Bogu
To sprawy niezatapialne w alkoholu
Pusty pokój, słuchasz mojego głosu
Twój los staje się częścią mojego losu
Tu gdzie czyści jak łza, jak serce Chrystusa
Wychodzi zawsze od czarnego scenariusza
Chciałbyś się pociąć, udajesz wariata
Nie obiecuj sobie wiele po końcu świata
Chociaż nadal noc, do góry głowa
Wiem gorzkiej prawdy nie rozcieńczą słodkie słowa
Wszystkich zgniłych sumień cmentarz
Ciemna strona ludzkiego serca
Nie wielu dotrzymuje tempa
Jestem z Tobą, wyciągnięta ręka
Możesz być dziś nikim dla całego świata
Pamiętaj, dla niewielu jesteś całym światem
Usta ludzi układają się w krzywiznę kłamstwa
To prawda, lecz nigdy nie mów - życie chuja warte
O kilka łez ubożsi liczymy na cud
Za sterylnym parawanem czeka nas brud
Fakty, wiem jak jest, dzieciak studzą
Złe rzeczy przytrafiają się dobrym ludziom
Wymaga ofiar życie w okopach
Jedno wiadomo - ponad wszystko honor
Sami siebie pokonujemy przez nokaut
I zostawiamy ziemię spaloną
Wątpliwości odłóż na najwyższa półkę
To Cie wypatroszy, nabije słomą jak kukłę
Siła jest w Tobie człowieku,broń repetuj
Na wieki wieków, na wieki wieków "
Z perspektywy Patrycji:
Często słyszy się o porzucaniu dzieci, nie z powodu wstrętu do nich lecz bezradności. Bezradność wygrywa z nami w sposób dramatyczny. Zastanawiamy się jak mamy dalej żyć. Dziecko w młodym wieku, brak pracy - wszystko zwala się tak nagle. Z jednej strony cieszymy się, że będziemy rodzicami. Przecież cudownie jest patrzeć jak każdego dnia własny bobas wyrasta z pieluszki. Pierwszy oddech, pierwszy krok, słowo i wiele innych rzeczy, które świadczą o doświadczonym szczęściu. Druga strona jest taka, że jako młodzieńcy często robimy coś głupiego. Owszem, głupstwem nie są narodziny dziecka lecz decyzja, którą podejmujemy. Oddanie niemowlęcia do adopcji - być może tego nie chcemy, ale musimy? Mówią, że życie nie jest łatwe, zgadzam się z tymi pesymistami, ale przecież są inne wyjścia. Kiedyś na pewno będziemy żałować czemu tak a nie inaczej postąpiliśmy. Uniosłam obolałe ciało w kierunku toalety, po chwili zatapiając ciało w letniej, wypełnionej po brzegi wodzie. Leżałam rozmyślając co będzie dalej, czy chcę poznać swoją matkę, brata czy ojca ? Ale, ale ja przecież kocham swoich obecnych rodziców pomimo tego, że mało czasu z nimi spędzam, rzadko ich widuję to i tak odgrywają ważną rolę w moim życiu. Wiem, że zawsze mogę na nich liczyć, mimo, że nie są już razem, nadal chcą bym była szczęśliwa. Dlaczego mi nie powiedzieli? Czemuż to gorzką prawdę usłyszałam od nieznajomej osoby, która okazała się być moją babcią? Chcieli mnie uchronić? A może tak po prostu bali się, że mogą mnie stracić, że zacznę szukać biologicznych rodziców.. Zaglądnęłam do znajdującej się obok
szafki, wyciągnęłam i odpaliłam papierosa. Po chwili płuca wypełniał dym, którym zaciągałam się - nie powiem dawało mi to odprężenie, ale nie całkowite. Nadal siedzą we mnie te uczucia, które tną od środka - moja dusza krwawi w wewnątrz. Ostatni raz zaciągnęłam się fajką, by potem wyrzucić peta. Zanurzyłam się wypuszczając pod wodą powietrze. Gdy już się odświeżyłam, założyłam czarne, potargane getry, białą koszulkę z napisem "koniec wizji dziękuję", która sięgała mi ponad pępek, czapkę pod kolor leginsów oraz ciemne tenisówki. Ubrałam jeszcze długi, zwiewny sweterek, ponieważ na podwórku wiał wiatr. Wysuszyłam włosy, zostawiają je w nieładzie. Oczy podkreśliłam grubymi, czarnymi kreskami a rzęsy tuszem. Zjadłam dwie kanapki z dżemem i wyszłam. Bez przyczyny plątałam się osiedlowymi uliczkami, które były przepełnione ludźmi. Każdy zerkał na mnie, sądząc, że pewnie tego nie zauważam. Spoglądali na jak na "inną" - sądzę, że to dobre określenie dla osoby, która wyróżnia się wyglądem. Mocny makijaż, kontrowersyjny strój - i co mam się tym przejmować? Może dawniej by tak było, ale teraz mam to głęboko gdzieś. Szłam uśmiechając się sarkastycznie pod nosem, miałam dość osób oceniających już po wyglądzie. No a mówią, że współczesna młodzież jest niewychowana - bo niby mówią co leży im na sercu? Są szczerzy i innym to przeszkadza? Oczekują czegoś, z czego potem są niezadowoleni. Wiem, że udaję kogoś kim nie jestem, przecież dawna Patrycja była sympatyczna, uśmiechała się tylko przyjaźnie, malowała się lekko, nie ubierała się aż tak wyzywająco. Jednak tamtą Patrycję Nowak pożarł świat, zsyłając nową, która niby ma przeżyć w tym piekle. Zmieniłam się, by przetrwać w tym bagnie, teraz u mnie nie jest za kolorowo, a oszukując wszystkich, że jest w porządku, może kiedyś sama w to uwierzę? Kroczyłam ścieżkami, którymi szlajają się ćpuni - w sumie kiedyś wciągnęłam sobie niewielką ilość amfetaminy.. Podszedł do mnie niewysoki brunet - jak na moje oko mógł być w moim wieku. Ubrany w szarą bluzę, jeansy z kroczem i wysokimi adidasami. Od razu wiedziałam, że jest to diler. Cóż widać to było po jego zachowaniu, gdyż towar tajemniczo wyciągał spod bluzy, rozglądając się przy tym, czy ktoś nas obserwuje. - Z uśmiechem podążał coraz bliżej mojej osoby. Stałam wpatrując się w jego każdy ruch. Kiedyś bym zwiewała w podskokach - aczkolwiek w tym momencie to ja przejmuję kontrolę nad strachem i zdrowym rozsądkiem, wrzeszczącym by wręcz krzyczeć uciekając a nie stać jak debil. Cóż, jestem debilką..
- Chcesz może działkę ? - odparł stojąc naprzeciw mnie. Bardzo dziwnie mi się przyglądał, prześwietlał mnie od samych butów do czubka głowy.
- Czemu nie, no ale hajsu nie wzięłam - wzruszyłam ramionami odchodząc. Nagle poczułam jak ktoś łapie mnie za nadgarstki, obracając delikatnie w swoją stronę. To był on.. Nie powiem serce zaczęło mi strasznie walić, gdyby się dobrze przyjrzał, można by było ujrzeć jak t-shirt delikatnie unosi się i opada gdy serce przyśpiesza tempo. Spojrzałam w jego ciemne oczy, które były hipnotyzujące. Wpatrywałabym się w nie wieczność lecz przerwał mi tę czynność mężczyzna.
- Jak dla ciebie.. Free - z wesołym wyrazem twarzy powiedział, wyciągając malutki woreczek narkotyków.
- Dzięki - odparłam chowając podarunek do kieszeni.
- Tak w ogóle jestem Mike.
- Patrycja - uścisnęłam wyciągniętą w moim kierunku dłoń.
- Jesteś stąd? Jakoś nigdy cię nie widziałem w tej okolicy choć bywam tutaj często - dodał marszcząc czoło.
- Może dlatego, że pojawiłam się w tym miejscu pierwszy raz? - oschle powiedziałam, wywołując śmiech towarzysza.
- No tak, tak.. - nie przerywał swojej sielanki.
- Yhmm - zaciskając kąciki ust, przytaknęłam głową. - Muszę już iść, jeszcze raz dziękuję i pa.
- Zobaczymy się jeszcze? - spytał z wymalowaną powagą.
- Prawdopodobnie - udawałam niedostępną. - W prawdzie wyjeżdżam, no ale kto wie, gdzie cię jeszcze spotkam - burknęłam śmiechem.
- Łohoho, powoli dziewczynko nie będę cię śledzić - zażartował kiwając palcem, jakby czegoś mi zabraniał. Szczerze mówiąc był fajny, nawet bardzo. Nie sądziłam, że znajdę "kumpla" z takiego otoczenia, może w końcu odbijam się od dna? No ale w sumie, mogę zagrzebać się głębiej..
- Jasne - podałam mu swój numer widząc jak wyciąga komórkę. Pożegnałam się, podążając w stronę domu. Zerknęłam na zegarek - dochodziła 17.00 no to sobie urządziłam wycieczkę.. Wyjęłam komórkę i moim oczom rzucił się spis nieodebranych połączeń. Mama, tata i jakiś nieznajomy numer.
Do Mama:
Nie mam teraz czasu - przepraszam.
Od Mama:
Musimy porozmawiać, przyjdziesz do nas? Kocham cię.
Do Mama:
Dobra, dobra wpadnę jutro.. Ja ciebie też, ucałuj tatę.
Skąd się wzięła ta nagła czułość? Kocham ją, nawet ze świadomością, że to nie ona urodziła mnie. To oni byli ze mną od samego początku, to oni znosili moje humorki, otaczali opieką, miłością. Przecież było nam tak wspaniale i w prawdzie jest, bo wiem, że zawsze mogę na nich liczyć - nawet gdy nie są już razem tworzymy jedną, wspólną rodzinę. Przecież tata gdy znalazł sobie nową wybrankę mógł tak po prostu o mnie zapomnieć, no bo przecież nie jestem jego prawdziwą córką. Ale on tak nie postąpił, kocha mnie, oni na prawdę mnie kochają. Kilka kropel łez spłynęło po moim policzku - szybko je przetarłam by nie zostały czarne ślady od makijażu. Czując wibrację spojrzałam jeszcze raz na komórkę - znowu ukazał się numer tajemniczej osoby.
- Halo - pewna siebie rzekłam.
- Cześć Patrycjo, tutaj pani Basia. Przyszłabyś do mnie? Pogadałybyśmy.. - słychać było po jej słowach, że czuła się samotna. Nie dziwię się, zostawili ją tak po prostu. Prosiła mnie bym dotrzymała jej towarzystwa, więc... Czemu nie ?
- Oczywiście, będę za 10 minutek - odparłam uśmiechając się do siebie.
- Do zobaczenia - zadowolona powiedziała, po czym się rozłączyła.
Po drodze zatrzymałam się jeszcze w barze, by coś zjeść. Wzięłam sobie kebaba na wynos, konsumując podążałam do mieszkania "babci". Tak, mam zamiar do niej tak mówić, ponieważ ze swoimi przyszywanymi dziadkami rzadko się widuję. Prawdę mówiąc tylko w święta, no ale może za mną nie przepadają. A ta kobieta? Jest taka miła, troskliwa - ma wspaniałe serce. Nie powiem, że na początku bałam się jej - dziwnie się mi przyglądała.. Jednak miała powody, w prawdzie jestem podobna do tej kobiety ze zdjęcia. Teraz do mnie dotarło, że tak na prawdę nikt przy mnie nie mówił kogo najbardziej przypominam. Przecież nie wyglądałam jak oni, mam inne korzenie.. Kończąc jeść posiłek stanęłam przed domem Barbary. Był piękny, zawsze lubiłam drewniane budynki. Ogród wypełniały czerwone róże, równo przycięte krzaki, fontanna. Za domem znajdował się taras, widziałam go gdy podchodziłam do mieszkania. No oczywiście zerkałam w różne strony, zwiedzając przy tym każdy kąt podwórka. Podeszłam do drzwi i zadzwoniłam dzwonkiem. W progu stanęła kobieta, która miała na sobie podomkę - no tak, prawie każda starsza osoba lubi w niej chodzić - pewnie jest wygodna. Przytuliła mnie, zapraszając do środka. Usiadłam na sofie w salonie, częstując się przygotowaną herbatą owocową. Małymi łyczkami piłam napój, czekając na kobietę, która po coś poszła. Wróciła z ogromną książką w dłoni ale gdy dobrze się przyjrzałam spostrzegłam, że jest to album. Po co go przyniosła? Przecież nie znam jej rodziny.. Usiadła obok mnie kładąc rzecz na moich kolanach.
- Otwórz - uradowana powiedziała. Tak zrobiłam. Ujrzałam ciężarną, kobietę o ciemnych oczach, która wraz z wysokim brunetem spacerowali po parku.
- Tam jestem ja? - dodałam zdziwiona.
- Tak - odparła. Czyli jednak to wszystko jest prawdą. Na zdjęciu są tacy szczęśliwi, więc dlaczego mnie nie chcieli? Czemu pozostawili, tak po prostu bez słowa i nawet nie próbują łapać jakiegokolwiek kontaktu.. Przewijałam strony, każde zdjęcie było związane ze mną, lecz jako niemowlę. W oczy rzuciło mi się ostatnie zdjęcie, które przedstawiał brunetkę trzymającą dziecko po porodzie. Miała łzy w oczach, w tle zauważyłam swoich obecnych rodziców, którzy byli szczęśliwi, ale i również mieli zaszklone oczy.
" Ostatni raz z nami. Pamiętamy .. "
Taki oto napis widniał z tyłu fotografii. Popłakałam się, Basia złapała mnie za dłoń, która mocno zaciskała.
- Nie płacz, oni cię kochają lecz.. - zawiesiła głos. Zapłakana popatrzyłam się na nią.
- Kochają? I dlatego mnie pozostawili? To był jakiś układ czy coś? Przecież byli tacy szczęśliwi, a gdy się urodziłam od razu płaczą? Ze smutku, że muszą mnie oddać, czy może, że szczęścia, że problem mają z głowy.. - przerwałam jej.
- To nie było tak.. Byłaś oczkiem w ich głowie, niestety podjęli decyzję, że muszą cię oddać do adopcji. Twoja obecna mama to bliska koleżanka Katarzyny, więc wiedziała, że u niej będzie ci dobrze. Wiedziała, że będą o ciebie dbać, że nie zrani cię tak jak ona.. - starsza pani również nie wytrzymała i wybuchnęła płaczem.. - Bali się, że nie dadzą sobie rady, twój biologiczny ojciec nie miał wówczas pracy, byli młodzi.. Chciałam im pomóc ale nie mogłam, wtedy chorowałam i nie było mowy o wysiłku, więc podjęli decyzję. Do dzisiaj mam wyrzuty sumienia, przecież ja mogłam sobie już odejść, zostawiłabym przynajmniej ciebie szczęśliwą..
- Czasu nie cofniemy.. Owszem jest mi strasznie przykro, że dowiaduję się o tym w taki sposób. Jak widać skończyłam 18 lat i przez długi okres czasu okłamywano mnie. Prawdę mówiąc nie chciałabym jej znać, oczywiście bardzo panią polubiłam, ale teraz wszystko tak nagle się zwala i ja już na nic nie mam siły.. - wyszłam. Pędem biegłam do swojego mieszkania, który nie był jakoś daleko. Trzasnęłam wejściowymi drzwiczkami i znowu rzuciłam się na łóżko płacząc. Czułam się
fatalnie, to wszystko na prawdę mnie przerasta. Podkuliłam nogi, bujając się w przód i tył. Twarz schowałam w dłoń.. Tak, teraz mają ukochanego synka, którego woleli ode mnie. Wyciągnęłam woreczek z proszkiem, wciągnęłam trochę. Resztę rzuciłam w kąt pokoju. Położyłam się rozmyślając nad sobą. Nie dosyć, że popadam w depresję, to jeszcze wszyscy dają mi do tego powody. Nie pozwalają bym uwolniła się od złych myśli, które coraz częściej wędrują po mojej głowie, dając głupie rozwiązania. Przecież cięcie się jest głupstwem, ale.. Może pozwoli na chwilę uciec od rzeczywistości? Może faktycznie lepiej byłoby dla wszystkich gdybym po prostu zasnęła. Nie na chwilę - na wieczność. Włączyłam sobie mp3, klikając na pierwszą lepszą muzykę. Była to Miley Cyrus "Stay". Po raz kolejny sama zatapiałam się w łzach, które niepohamowywanie wypływały z oczu. Tęsknię za wszystkim co kiedyś miałam. Szczęście z Majką, kochająca rodzina.. Niestety teraz jestem sama i jak sobie mam dać rady? Zostać tutaj by nadal cierpieć ? A co jeśli nadejdzie dzień, w który to utonę przykryta słonymi kroplami łez. Czy ktoś będzie mnie wspominał ? Opłakiwał? Zapewne pozbędą się gromkiego problemu, a ja zakończę swoją tułaczkę - najlepsze wyjście..
" No więc, próbowałam żyć bez Ciebie
Łzy spływają z moich oczu
Jestem sama i czuję pustkę
Boże jestem rozdarta od środka "
Z perspektywy Majki:
Przebudziłam się, spojrzałam - spałam w ubraniu?! A tak, tak.. Zasnęłam a Liam mnie przyniósł, wspaniały z niego przyjaciel. Teraz dostrzegam, że jednak są ludzie, na których można polegać. Jeszcze tylko odzyskam Patrycję i życie w końcu stanie się radością. Wzięłam szybki prysznic, wysuszyłam włosy związując je w koka, założyłam czarne getry, białą, długą i zwiewną koszulkę ze śmiesznym kotkiem oraz czarne tenisówki. Zeszłam na du, gdzie siedzieli wszyscy konsumując śniadanie. Przyłączyłam się do nich zabierając dwie kanapki, które z pewnością przygotował Niall - tylko on potrafi coś tak pysznego zrobić. Kończąc posiłek, wypiłam sok pomarańczowy i zaczęłam rozmawiać z chłopakami o ich jutrzejszym koncercie.
- A może tak chciałabyś się udać z nami ? - spytał Zayn.
- Przepraszam was, ale jutro przyjeżdża do Londynu Patrycja. Tak ta Patrycja .. - dodałam zanim Niall chciał mi przerwać.
- Nie szkodzi, to może kiedyś wybierzesz się razem z nią i Daniell, bo oczywiście wiemy, że wszystko między wami się ułoży - dodał ucieszony Liam.
- Z przyjemnością - zrobiliśmy grupowego miśka. Chłopcy pobiegli szybko po swoje rzeczy, ponieważ musieli jechać na próbę. W domu zostałam sama z Paulem - dobry moment na rozmowę.
Ostatni z domu wybiegł prawie leżący na ziemi - oczywiście potykał się o wszystko, Harry. Poszłam do gabinetu wuja licząc, że właśnie tam go znajdę. Nie pojechał z nimi, ponieważ miał w dokumentach coś ważnego wypełnić. Nie pomyliłam się - mężczyzna siedział przy biurku, otoczony stosem papierów, z miną inteligenta czytając jakiś kontrakt. Zaraz po tym podpisał go odkładając na bok.
- Mogę ? - zapytałam pukając lekko w drzwi.
- Jasne, wchodź - rzekł z ogromnym uśmiechem. Właśnie to w nim najbardziej lubiłam.. Nawet gdy ciężko pracował znajdował chwilkę dla mnie, zawsze byłam kimś ważnym dla niego, często traktował mnie jak córkę, więc w połowie odczuwałam jak to jest mieć tatę. W prawdzie byli oni do siebie bardzo podobni, wpatrując się w rysy wuja można rzec, że są prawie jak bliźniacy.
- Moglibyśmy porozmawiać?
- Oczywiście, przecież wiesz, że zawsze możesz mi wszystko powiedzieć - wstał przytulając mnie. Usiadł z powrotem na poprzednim miejscu, natomiast ja usadowiłam się wygodnie w fotelu, naprzeciw Paula.
- Chodzi o Liama - bawiąc się palcami oznajmiłam. Wiedziałam, że to trochę głupie, ale strasznie się denerwowałam. Chciałam pomóc przyjacielowi, ale nie pragnęłam narzucać wujkowi co ma robić, przecież jest na tyle odpowiedzialny, że sam zadecyduje. Jednak nie zawsze ktoś czyjeś słowa przyjmie tak, jakbyśmy oczekiwali, więc trzeba z opanowaniem do tego podchodzić - zachować zimną krew.
- I Daniell Peazer tak? - szeroko otworzyłam oczy. Nie wiedziałam, że Payne porozmawia z nim, a na pewno to zrobił, bo skąd by niby wiedział jak dziewczyna się nazywa?
- Tak.. Przepraszam cię bardzo, że narzucam ci własne zadnie, ale nie mogę patrzeć jak bliski chodzi smutny. Przecież wiesz, że on ją naprawdę kocha, to nie jest zwyczajne zauroczenie. Nie możesz decydować za nich. To głupie jak ktoś mówi ci z kim ma się spotykać nie sądzisz?
- Być może moja droga lecz chcę ich dobra, również tej dziewczyny, przecież tabloidy ją pożrą, zniszczą.. - dodał unosząc brew.
- Chcesz ich dobra tak? To dlaczego zachowujesz się w ten sposób? Czy naprawdę nie widzisz jaki ból im zadajesz? A co by było gdyby to Zayn pragnął być ze mną? Nie dopuściłbyś do tego, bo jestem nikim?
- Nie jesteś nikim, jesteś wspaniałą osobą. Aczkolwiek również bałbym się o ciebie, bo Zay to bad boy i .. - przerwałam mu.
- I co zraniłby mnie? W tej chwili ranisz czwórkę podopiecznych, którzy traktują cię jak ojca, jaki dajesz przykład? Nie chcę być nie miła, ale dłużej milczeć nie będę. Innego wyjścia nie miałam, Dan to moja przyjaciółka jak i Liam i nie chcę byś ich ranił.
- Zdania nie zmienię, koniec kropka - uniósł się, że aż ciarki mnie przeszyły.
- Zawsze mówiłeś mi, że w życiu nie należy myśleć tylko o sobie. Trzeba pozwalać by miłość ogarniała każdego, bo jest tylko jedna szansa na milion, by uciec z tego świata, w którym marzenia giną, a jeśli się odbiłeś od dna tego piekła, to nie wracaj tu więcej, nie patrz, za siebie nie zerkaj. Mówiłeś, że miłość ponad wszystko - nie wolno jej niszczyć, wręcz przeciwnie.. Trzeba ją budować od podstaw. Kłamałeś ? - spojrzałam w jego oczy, które przepełniał smutek. Wiem, że go to zabolało lecz musiałam ukazać mu drogę, pokazać co mówi, a co czyni.. Nic nie odrzekł, wkurzona uderzyłam pięścią w kant biurka, nie powiem zabolało ale nie odczuwałam aż takiego bólu, ponieważ zdenerwowałam się.
- Pamiętałaś - wymruczał. Niestety nie dane mi było wrócić bo chcę by wszystko dokładnie sobie przemyślał. Wyszłam lekko trzaskając drzwiami - nienawidzę, gdy ktoś rzuca słów na wiatr. Myśli, że gówniarz to zapomni? Grubo się myli, miałam wtedy 11 lat a pamiętam dokładnie co mi odrzekł.
Poleciałam do pokoju, usiadłam na pufie, wzięłam laptopa i zalogowałam się na Facebook. Tak jak ostatnio siedziało wielu znajomych ale nikt nie napisał nawet głupiego cześć. No cóż z rozczarowaniem się nie minęłam. Wylogowałam się przełączając kartę. Przeskakiwałam ze strony na stronę i przypadkiem trafiłam na jakąś akcję pod tytułem "BUTTERFLY PROJECT ". Zdziwiła mnie strasznie, ponieważ polega na pomaganiu i wspieraniu osób ze skłonnością do samookaleczenia się. Rysujesz motylka w miejscu, w którym się ciąłeś, nazywasz go imieniem ważnej dla Ciebie osoby. Jeżeli przed naturalnym zniknięciem motylka, potniesz się- zabijasz go i ranisz tę ważną osobę. Po zniknięciu motylka możesz go odnawiać w nieskończoność. Nawet jeżeli się nie tniesz, również zachęcam do narysowania motylka, żeby pokazać innym twoje wsparcie. Jeśli to zrobisz, nazwij go po kimś kogo znasz, kto się tnie lub cierpi w tej chwili, i powiedz mu. To może pomóc. Gdy spotkasz osobę z motylkiem w jakimkolwiek miejscu - ponieważ mogą znajdować się tam, gdzie zadajesz sobie cierpienie lub po prostu narysujesz w mniej widocznym miejscu, pogadaj z nią albo dorysuj swojego motyla, na znak, że jesteś z tą osobą - wspierasz ją. Bez wahania wzięłam do ręki długopis i narysowałam na nogach dwa motylki, które zakryły moje strupy - zamieściłam napis "me" a na nadgarstku zamieściłam dwa kolejne z napisami : "Pat" , "M" - skrót od nazwy mama. Wiem, że je zraniłam i cierpią, więc nie zrobię tego po raz kolejny. Motylki na nodze muszę utrzymać jak najdłużej, by nie pociąć się - chociaż o tym nie myślę, to kto wie.
- O jej dochodzi już 22 ? - krzyknęłam zdezorientowana kiedy ujrzałam godzinę na ekranie.Tak mnie pochłonęło to rysowanie, że spędziłam cały dzień przed komputerem. Szukałam ile osób nosi takie motylki, zdjęcia ich wykonań i powiem szczerze, że to pomaga. Wiele osób uratowało się w ten sposób, a inni po prostu małymi kroczkami zaczynają w siebie wierzyć. Niektórzy mieli owada z napisem "ktokolwiek". Pomagajmy sobie wzajemnie, a wyjedziemy z tego syfu. Usłyszałam huki z dołu, więc banda musiała wrócić - to dobrze. Zleciałam po przytulając na dzień dobry każdego. Stęskniłam się za nimi, oczywiście Horan ubrudził mnie nutellą, bo jadł ją ogromną łyżką stołową.. Spojrzałam na Liama, który też konsumował tę słodycz lecz widelcem. Ostrożnie sięgał by głodomór nie dotknął go przedmiotem. Gdy było blisko ten dźgnął go widelcem, więc wkurzony blondas chciał go strzelić łyżką, ale brunet groził mu, że rozbije słoik i skończy się biesiada. Już się miałam pytać czy mu odbiło, ale wspomniałam sobie, że boi się łyżek. Poczęstowałam się kolejną kanapką, po chwili rozeszliśmy się po toaletach, by wymyć swoje zabrudzone ciało i kłaść się spać. Przebrałam się w piżamę i usadowiłam się na parapecie patrząc się na zewnątrz. Księżyc oświetlał całe podwórko. Drzewa poruszały listkami pod wpływem lekkiego wiatru, które szumiały.
- Proszę! - krzyknęłam słysząc pukanie. Zeskoczyłam z poprzedniego miejsca, stojąc gołymi stopami na drewnianej podłodze.
- Dziękuję !! - w ramiona rzucił mi się uradowany Li, który potrząsał mną w powietrzu.
- Za co ? Jak zaraz mnie nie postawisz na równe nogi zwymiotuję na ciebie - zrobiłam się zielona. Dopiero co jadłam i nie strawiłam pożywienia a ten już urządza mi rozrywkę. Szybko mnie odstawił odsuwając się na bezpieczną odległość.
- Mogę być z Dan rozumiesz?! - skakał jak małe dziecko, ledwo co zrozumiałam jego słowa, ale słysząc końcówkę zdania zaczęłam skakać z nim.
- Jeej, jak cudownie! Szczęścia !! - krzyknęłam, chłopak stanął, złapał mnie za dłonie mówiąc
- Nie zapeszaj ! - wybuchnęliśmy śmiechem. Ucałował mnie w policzek i wyszedł. Jej jednak moje słowa przyniosły efekty. Cieszę się, że wszyscy są szczęśliwi, teraz muszę przeprosić wujka bo jednak trochę przesadziłam i podziękować za zmianę decyzji - zrobię to jutro, bo pewnie teraz śpi.
Ułożyłam się wygodnie na łóżku, by zasnąć jednak ktoś znowu wparował do pokoju. Zaczął skakać po moim łożu, że aż ja podskakiwałam choć twardo przyciskałam ciało do pościeli. Znowu było mi niedobrze. Zepchnęłam tego kogoś, z hukiem uderzył o podłogę.
- Sorka, ale prawie puściłam na ciebie pawia - zaśmiałam się widząc przerażoną minę Harrego.
- Jutro biba, normalnie pierdolnięcie będzie takie, że wy-kurwisz z papci, jak by Ci ktoś tipsem hemoroida skrobał - wstał i zaczął tańczyć makarenę.
- Coś wypił ? Z jakiej niby okazji? - uniosłam brwi.
- Nic maleńka. Jak chcesz możemy coś gulnąć Liam się pochwalił wieścią. - dodał poruszając zalotnie brwiami.
- Rzuciłam w niego poduszkę, dla Liama coś gulnę - serio, takie słówka ? Ten człowiek mnie psychicznie rozwala. Zaśmiałam się, gdy chłopak zwiewał dalej opowiadać o bibie, która i tak się nie wydarzy, bo mają koncert. Jednak procenty robią swoje. Widać było że popił, gdyż ledwo co wyszedł z mojego pokoju. No cóż niech robi co chce. W końcu udałam się w krainę Morfeusza.
-----------------------------------------------------------------------------
Jeeeej już 12 rozdziałek. Przepraszam, że taki krótki, ale pisałam go dzisiaj od rana, ponieważ padła mi wcześniej myszka i nie miałam czasu kupić, no ale braciszek wczoraj przyjechał i przywiózł. Dziękuję za 6000 wyświetleń !! Kocham, kocham ;* . Mam nadzieję, że dział się podoba - opowiedz w komciu, będzie mi miło ;> . Co do tej akcji z " BUTTERFLY PROJECT "- sama biorę w niej udział i mam już dwa motylki. Mam nadzieję, że coś pomogą, chociaż czuję się lepiej, wiedząc, że ktoś nosi moje imię w motylku jako wsparcie - tak, koleżanka nosi ;). Także wiem, że jednak ktoś o mnie myśli.
Do następnego kochani.
Pozdrawiam.
Zostaw ślad misiek ; *
O kurde strasznie fajny dział.
OdpowiedzUsuńDużo się w nim dzieje - no po prostu zero nudy.
Kurcze szkoda mi Patrycji.. Na prawdę tyle przeszła i nadal ją coś spotyka.. Oby się nie poddawała! Majka, Majka wspaniała jak zawsze a słowa Harrego o imprezie mnie rozwaliły - świetne są ! ;P. Co do tej akcji biorę udział i sama narysuję sobie dwa motylki. Jeden za przyjaciółkę a drugi z twoim imieniem - oczywiście skrócę na "Ange". Czekam na kolejny wspaniały rozdział i życzę weny. Ty nazywasz ten post krótkim? Lol chyba coś słoneczko ci przygrzało bo jest długi skarbie! ;*
Pozdrawiam.
Dziękuję za kolejnego motylka, za opinię i za to, że zawsze jesteś komentując nawet mój najgorszy post - dodajesz otuchy.
UsuńPozdrawiam ;*
Jezu świetny rozdział i popieram koleżankę u góry, że dużo się dzieje i zero nudy. Mi też szkoda Patrycji ;( Czekam na nn. Znaczy raczej przeczytam go późno bo wyjeżdżam, ale nie mogę się doczekać ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńMiłego wyjazdu ;)
Pozdrawiam.
Szkoda mi Patrycji. Tyle w jej życiu się wydarzyło w tak krótkim czasie. Najlepiej jak najszybciej poleci do Londynu, do swoich przyjaciółek. One jej pomogą. W każdym razie na to liczę.
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny...
Nie chcę za bardzo zdradzać przebiegu akcji, gdy Patrycja uda się do Londynu - jednak kolorowo nie będzie. Ale zapewniam, że wszystko się między dziewczętami ułoży aczkolwiek prawie kogoś stracą. Dziękuję za komentarz.
UsuńPozdrawiam ;*
No i w końcu mogę napisać komentarz zaraz po przeczytaniu! Wspaniale mieć sprawnego kompa ;)
OdpowiedzUsuńRozdział mimo iż jest krótszy niż zwykle to jest wspaniały. Bardzo się ciesze że dodałaś taką długą perspektywę Patrycji. Bardzo byłam ciekawa jak ona odnosi się do całej tej sytuacji, czy ma żal do rodziców i wgl. Szkoda mi jej bo naprawdę wiele w życiu wycierpiała a nie zasłużyła na to. Niestety prawdy o swoim pochodzeniu dowiedziała się późno no ale przecież jej zastępczy rodzice robili to dla jej dobra, prawda? Nie chcieli jej zranić no i przede wszystkim stracić. Mam nadzieję że się z nimi nie pokłóci.
Ciesze się że Majka zdobyła się na odwagę i pogadała z wujkiem. Niby powiedział jej że zdania nie zmieni i robi to dla ich dobra ale pod wpływem słów które skierował kiedyś do Mai po prostu zmięknął. Zrozumiał że miłość jest w życiu bardzo ważna i nie można stawać jej na drodze.
Tekst Harrego po prostu mnie rozbroił :D Nie spodziewałam się tego ale ten tekst był normalnie boski!
Bardzo spodobał mi się pomysł z tą akcją. To niby nic takiego, zwykłe rysunki a mogą uratować komuś życie. Wsparcie drugiego człowieka jest ważne i dobrze wiedzieć że komuś na nas zależy :)
Nie mogę się doczekać następnego rozdziału!
Amare *.*
Sami<3
Owszem perspektywa jest długa, ponieważ Patrycja miała wiele do wyjaśnienia - jak widać teraz to u niej się najwięcej dzieje. Rację masz - przyszywani rodzice chcieli dla niej jak najlepiej, ale boli ją sama prawda - żyła w kłamstwie. Zastanawia się dlaczego jej nie powiedzieli - tak, tak chcieli jej dobra lecz nawet gorzka prawda jest o wiele lepsza niż świadomość, że kogoś okłamujemy. Zapewniam, że to się ułoży z czasem. Cieszę się, że wszystkim podoba się tekst Harrego - bardzo chciałam was trochę rozweselić i z tego co widzę udało mi się. Tak, często ktoś musi usłyszeć siebie - swoje słowa z przeszłości by zmienić coś, co się rujnuje. Ta akcja jest mało popularna - jestem z tego powodu smutna, ponieważ wiele osobom ratuje to życie, więc sama osobiście patrzę na nadgarstki ludzi - to tam najczęściej są znamiona i powiem szczerze, że widziałam już 3 osoby, które noszą motylka. Uśmiechnęły się do mnie, czyli wiedzą co jest grane. Oj tak takie wsparcie jest ważne - nawet gdy kogoś nie znamy ważne jest aby szanować czyjąś osobę - przynajmniej wesprzeć duchowo.
UsuńPozdrawiam.
Szkoda mi Patrycji... coś się zaczynam martwić o nią. Mam przeczucie,że coś sobie zrobi. :/
OdpowiedzUsuńPerspektywa Majki bardzo mi się podoba. Wreszcie przygadała wujkowi no i Liaś wreszcie będzie szczęśliwy. ^^
Tekst Harry'ego - hahahahahahahaha, leże. XD
Ogólnie mówiąc rozdział jak zwykle genialny. ;)
Czekam na następny.
Pozdrawiam gorąco. :*
http://stole-my-heartx.blogspot.com/
Dziękuję za opinię. Owszem, myśli Patrycji kroczą złymi drogami - nie ma kto ich zawrócić, bo odczuwa bijącą samotność. Tak, Majka w końcu postanowiła postawić na swoim - i wyszło dobrze, więc nie będzie się już bała świata.
UsuńPozdrawiam.
Ach od czego by tu zacząć?
OdpowiedzUsuńPatrycja rzeczywiście jest w trudnej sytuacji, ale wydaje mi się, że ma takie samo podejście do życia co Maja-sceptycznie. Boi się i nie widzi pozytywów. Podziwiam ludzi, którzy pomimo przeciwności losu cieszą się życiem i staram się brać z nich przykład, bo życie to "największy z cudów". Kiedy przebywałam z niepełnosprawnymi dziećmi uśmiech sam wkradał mi się na usta. Wydawałoby się, że powinny być smutne, ale nie, one biorą życie takie jakim jest i kochają wszystkich którzy okazują im choć odrobinę ciepła. Nigdy nie rozumiałam ludzi którzy mówią, że im żal a potem zapominają, nic nie robią, nie starają się naprawić choć części tego co się rozpadło. Bardzo podobają mi się myśli Patrycji-"Ciemność, pustka, załamanie - ściga mnie potwór zwany życiem.Plecie swą ogromną pajęczą sieć i tylko czeka na bezbronną osobę.Zbyt słabą by się bronić - złapał mnie, świat.
Wgryza się we mnie jak zaplątaną w sieci muchę, pożera mnie, wgryza się oraz głębiej i głębiej.Nie widzę już jasności - nadzieja prysła.
Płomień zgasł, a świat wgryza się we mnie.Pożera mnie w całości.
Do granic - Ja już nie istnieję... "-piękne słowa, ale przepełnione ogromnym bólem. Dlaczego pomimo tego, że wiemy jak potoczą się wydarzenia, jak spędzimy dzień, pomimo przygotowań do tego zawsze się zawodzimy, że nikt nas nie chce uratować przed samymi sobą? Dlaczego ktoś kto uważa, że nas zna podczas rozmowy nie patrzy w oczy? Nie widzi bólu, który jest spowodowany brakiem zrozumienia? Nigdy nie czułam potrzeby krzywdzenia swojego ciała, więc nie wiem jak to jest. Tak zostałam wychowana i jestem za to ogromnie wdzięczna. Mama od zawsze mi powtarzała, że mam czuć się dobrze ze swoim sumieniem i dla nikogo się nie zmieniać, bo jestem jaka jestem i tak powinno zostać. Z tego co piszesz, jak piszesz mogę stwierdzić, że jesteś osobą niezwykle odważną, ale i wrażliwą. Jesteś wyjątkowa i nie zmieniaj tego. Również namaluję sobie motylka z twoim imieniem tylko gdzie?
Przepraszam, że znowu nie pisałam. Byłam u cioci i (przy moim szczęściu) miała zepsuty komputer, a jak już działał to stwierdziłam, że napiszę coś pod nowym rozdziałem. Muszę Cię też ostrzec, że nie będzie mnie przez parę dni. Idę na pielgrzymkę i nie będę miała jak pisać.
Jeszcze raz przepraszam, pozdrawiam i życzę weny.
Całuję Kinga
Wkrótce okaże się ,że jednak Patrycja jest słabsza od Mai . chodzi mi o emocje. Udawała silną, by dodać otuchy przyjaciółce, jednak gdy odczuje coś, co na prawdę porządnie dotknie ją podda się - pokaże prawdziwą twarz. Twarz, która w rzeczywistości jest krucha. Jej umysł snuł inne opinie na siebie, wygrała z nim - ale lepiej by było, gdyby to ona nadal nią kierował. Być może w kłamstwie, ale nie doprowadziłby do tego co się stanie - takk zapowiedz :D. Sama osobiście również przekonałam się co nieco o życiu niepełnosprawnych - faktycznie łapią życie jak tylko mogą. Wyjeżdżałam do Olkusza na kursy - kompletnie nie wiedziałam gdzie będę mieszkać, ale co tam pomyślałam. Okazało się, że będziemy - nie byłam sama, dzielić budynek z osobami niepełnosprawnymi, dziećmi z domu dziecka i poprawczakiem.
UsuńPrawdę mówiąc przeraziłam się jeżeli chodzi o poprawczak. Wiele słyszałam na temat tych nastolatek. Szczerze dzisiaj mówię, że są to cudowni ludzie, którym się nie ułożyło. Ale wiedzą co źle zrobili i naprawiają to. Dzieci z domu dziecka są strasznie wrażliwi - wiadomo dlaczego. Ale wiele uczą jeżeli chodzi o ufność ludziom. Wysłuchają - coś wspaniałego. A niepełnosprawni ukażą jak żyć pomimo nieszczęścia, które nas dotknęło. Nie zawsze ktoś odczuwa potrzebę samookaleczenia się. To przychodzi z dnia na dzień, gdy na prawdę zwątpisz w siebie, dlatego tka strasznie potrzebni są bliscy - nie każdy ich ma, więc brnie w to gówno nadal. Z czasem przekonuje się co robi, żałuje - wspomnienie zostanie w postaci blizn.. Raz próbowałam - niestety sama przechodziłam przez trudny okres. Czy jest poprawa - nie sądzę, ale z dnia na dzień żyję coraz to większą nadzieją na lepsze życie.. Również zostałam dobrze wychowana - przez babcię i mamę.. Gdy mama pracowała, babcia opiekowała się mnie, to z nią mam najwięcej wspomnień, to ona ukazywała mi morały prawdziwego życia, chociaż miałam 2 lata. Z nią dzisiaj się lepiej dogaduję, gdy jej zabraknie znaczna cząstka mnie umrze - odejdzie razem z nią.. Być może teraz mama próbuje ze mną rozmawiać, ale nie potrafi, nie wie jaka jestem. Wybuchowa jak Maja, sytuacja z jej mamą, to sytuacja z moją. Wolę przy niej milczeć - to taki piękny język niewprowadzający chaos. Wiesz nigdy się nie zastanawiałam nad swoją osobą - nie wiem czy jestem wrażliwa - aczkolwiek może to być prawdą, gdyż bardzo łatwo można mnie zranić, więc do ludzi się nie przywiązuję choć mówią " śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą "- gdyby ktokolwiek z osób, które zadają mi nieświadome rany żyły takim mottem, nie umierałabym każdego dnia w samotności. Nie jestem wyjątkowa - zwykły przeciętny lecz szary człowiek, który pragnąłby wiele osiągnąć ale..
Nic nie szkodzi, zawsze oczekuję twojego komentarza i będę czekać aż wrócisz. Dziękuję za komentarz, za słowa. Pozdrawiam cię kochana, życzę udanej pielgrzymki.
Dziękuję za motylka, którego skrzydła starają się unieść wrak mojej osoby. Namalować go możesz gdzie chcesz - nie ma znaczenie miejsce.
Całus ;*
Może zaczne na wesoło :P
OdpowiedzUsuńHarry mnie rozwalił :P
Majka przekonała wuja :D
Liaś szczęśliwy :D No super ! :) Strasznie się cieszę i mam nadzieję, że będzie z Dan ^^
A tak mniej wesoło to Patrycja :/ Szkoda mi jej, bo dużo dziewczyna przeszła, a i tak dostaje kopa w dupe :( Mam nadzieję, że się jej ułoży i w końcu będzie szczęśliwa ;)
Pozdrawiam - Lilly :****
Tak, Harry potrafi niesamowicie rozbawić - stwierdzam, czytając własne perspektywy o nim. Wiele miłości spotka naszych bohaterów - nie tylko Majkę. Co do Patrycji to masz rację - przecież to tak nie ładnie jest kopać leżącego.
UsuńDziękuję za kom.
Pozdrawiam ;*
Hej. Jak zawsze świetny rozdział. Nic dodać, nic ująć :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że w życiu Patrycji się jakoś ułoży. Póki co jakoś trudno jest jej to wszystko sobie przyswoić. To dla niej nowa sytuacja i na pewno nie łatwa. Ale z czasem jakoś sobie z tym poradzi.
Fajnie, że Majka wstawiła się za Liama u Paula. Zagięła go tym tekstem, który on sam powiedział jej, gdy ta miała jedenaście lat. Myślał, że zapomniała. A ona pamiętała każde słowo. Cieszę się, że zmienił zdanie. To sprawa Liama i Danielle, ich miłość. Oni sami powinni decydować, czy są gotowi na to, by miliony ludzi na świecie wiedziało o ich związku. Czy są gotowi na plotki i różne, nie zawsze miłe sytuacje. Nikt inny nie powinien się do tego wtrącać, a tym bardziej za nich decydować.
Fajnie, że Majka bierze udział w akcjach takich jak " BUTTERFLY PROJECT ". Bardzo ciekawa wydaje się być ta akcja. Fajnie, że ludzie tak się angażują, wspierają się nawzajem.
Rozśmieszył mnie Harry pod wpływem alkoholu. A to wariat jeden. Hahahaha!! :D
Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Kocham Twoje opowiadanie. Masz mega talent dziewczyno, którego tylko pozazdrościć. Życzę duuużo weny, bo jej nigdy za wiele. Ściskam, Maarit :)
love-of-accident.blogspot.com
Mówią, że czas nie leczy ran, tylko przyzwyczaja nas do nich. U Patrycji będzie inaczej.. Czas, który z tragiczną chwilą nadpłynie uniesie ją hen wysoko - ponad wszystkie troski. Wskaże drogę, którą podąży i będzie to dobry wybór, bo życie jej odnajdzie kolory tęczy. Dorośli często myślą, że gdy coś kiedyś komuś powiedzą to ta osoba o tym zapomni - wręcz przeciwnie, wytknie mu własny błąd. Tak było z Majką, która chciała dobrze dla Liama i pamiętała.. Jak dla mnie ta akcja, to wspaniały pomysł, który motywuje cierpiące osoby.
UsuńOj to nie ostatnia sytuacja Harrego, który wypije. Zapewniam, że jeszcze nie pokazał prawdziwego siebie ;).
Dziękuję za ciepłe słowa, za opinię. Odzwierciedlam tutaj swoje uczucia i cieszę się, że podobają wam się one-
Pozdrawiam.
Rozdział choć krótki i tak jest bardzo interesujący , czuję że u Patrycji będzie wiele kłopotów ... Cieszę się że Maja postawiła się wujkowi !!
OdpowiedzUsuńHAhhahaahahahhahahhaha - tekst Harrego POWALA !! <3 Gratuluję nominacji ;* POzdrawiam ! Udanych wakacji ;*
Aww dziękuję ci kochana ;*
UsuńOj tak wiele się u niej wydarzy - ale człowiek cierpiący to osoba, która otrzyma najprawdziwsze szczęście.
Dziękuję - myślę, że sierpień będzie udany - trzeba być pozytywnie nastawionym, pomimo błędnego toku myślenia. Również życzę ci wspaniałych wakacyjnych dni.
Pozdrawiam.
Angelino nie możesz tak mówić! Nie ma ludzi zwykłych, nie ma ludzi szarych i nie ma żadnych ale. Każdy może osiągnąć wiele tylko trzeba w to uwierzyć i szukać drogi do tego co upragnione. Nikt nie jest przeciętny, są jedynie osoby które tak myślą, a one są przegrane. Bo zwycięzcą jest każdy ten kto pomimo swoich wad i trudności podnosi się po każdym upadku, i dalej dąży do wyznaczonego sobie celu. TY JESTEŚ WYJĄTKOWA. Lśnisz własnym światłem. Tkasz sieć swojego życia wyborami jakie podejmujesz. Nie poddawaj się, wstań kiedy upadniesz i idź tam gdzie uważasz to za słuszne. Nie skazuj się na porażkę, bo będziesz tego żałować-jeśli nie teraz, to kiedyś kiedy popatrzysz wstecz na swoje życie. Każdy wybiera kolor swojego życia i nikt nie powinien żyć w szarości.
OdpowiedzUsuńWiem piszę jak obłąkana, no ale cóż bardzo to lubię:D.
Dziękuję. Mam nadzieję, że dojdę.
A i czy jest coś szczególnego za co mogłabym się dla Ciebie modlić?
I jakiego koloru miałby być Twój motylek (może być kilka?)?
Całuję Kinga
Lecz często bywa tak, że pomimo przegranej nadal sądzisz, że wygrasz. Wstajesz unosząc pozostały wrak swojej duszy liczą, że to jest ten dzień, w którym to wszystko co złe odejdzie w zapomnienie. Jeden moment, gest, czyn JEDEN CZAS przekreśli wszystko. Upadniesz przed złem na kolana, otrzymasz karę, która będzie ogromnym cierpieniem ALE kolejny raz wstaniesz nawet będąc jedną nogą na drugiej stronie, zaczniesz od nowa wszystko budować ze świadomością, że wszystko i tak ktoś zniszczy, ale ty nadal od podstaw będziesz konstruować to, co kiedyś było szczęściem. Każdy jest wyjątkowy na swój sposób - każdego coś wyróżnia. Owszem każdy wybiera własne kolory tęczy - lepiej byłoby, gdyby zostały one przypisane, wówczas wiedziałabyś, że tak musi być. Szarość nie zawsze bywa najgorsza, często to ona dominuje w świecie, wywołując częściowe szczęście. Nie piszesz jak obłąkana - uwielbiam twój język, jest podobny do mojego, dzięki czemu świetnie się dogadujemy ;). Co do modlitwy jest wiele rzeczy, ale nie pragnę by ktoś robił to za mnie - codziennie dziękuję Bogu za dzień, który nie koniecznie był udany, przepraszam za swoje błędy i modlę się by nowy był lepszy - niekiedy jest. ALe często psując jeden moment, wszystko traci swoją wartość. Co do motylka nie musi być jakiś wyjątkowy, nie musi być pokolorowany - nie liczy się piękność lecz myśl, że nosisz czyjeś cierpienie - satysfakcja z tego, że jest gdzieś osoba, która wiele przechodzi, nie poddaje się bo wie, że ktoś liczy na nią, by nie upadła - by nie stchórzyła poi raz kolejny.
UsuńCałuję .
Strasznie boję się co zrobi Patrycja. Czytając jej wypowiedzi coraz bardziej myślę o tym, że skrzywdzi samą siebie. Widzę, że Majka wychodzi na prosto, więc się cieszę. Harry jak zawsze zadziwia jak i tera tą swoją cudowną gadką, która tak mnie rozśmieszyła, że pijąc picie oplułam ekran - ach, świetna była! Liam w końcu będzie szczęśliwy - super.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cię i życzę weny.
Kaja.
Patrycja przechodzi przez trudny okres aczkolwiek powstanie, także będzie dobrze - za kilkoma postami dalej :D.
UsuńOj tak Majka prostuje stery, no bo u którejś musi być lepiej - aczkolwiek wkrótce u obydwojga dziewczyn będzie wspaniale.
Dziękuję za komentarz.
Pozdrawiam kochana ;*
Nie da się modlić za kogoś. Nie jest to czynność którą można wykonać w czyimś imieniu, ale jest coś co mogę dla Ciebie zrobić. Mogę "zanieść" Twoje prośby na Jasną Górę tak jak prośby innych którzy nie mogą lub po prostu nie chcą iść. Ja najzwyczajniej w świecie chcę coś dla Ciebie zrobić -osoby, która daje mi tyle szczęścia samymi słowami. A motylek miał być w Twoich ulubionych kolorach, a że ich nie znam to jest w moich.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dobrze, że motylek jest w twoich ulubionych barwach, ponieważ będzie rzeczą, która po części i u ciebie wywoła uśmiech. Dziękuję ci za niego. Co do tej prośby, to może taka by to, o co każdego dnia proszę, modlę się mówiąc, że poczekam - przyjdzie z czasem - by ten czas kiedyś nadpłynął. Dziękuję jeszcze raz.
UsuńCałuję ;*
Dzisiaj po raz pierwszy weszłam na Twojego bloga, i przeczytałam od razu ten rozdział. Jednak ponieważ bardzo mi się spodobał, to zaczęłam od początku, i powiem szczerze, że Twoje opowiadanie jest cudowne.
OdpowiedzUsuńŚwietnie się je czyta, luźno. Dobrze piszesz, masz fajne pomysły - czegóż chcieć więcej? Oczywiście najbardziej podoba mi się Maja, gdyż jest Ona moją imienniczką :)
Pozdrawiam, a w wolnych chwilach zapraszam na mojego bloga: http://little-thing-maja.blogspot.com/
Dziękuję ci bardzo MAJU - faktycznie trafiłam ;).
UsuńCieszę się, że ci się spodoba. Staram się nie przynudzać. Oczywiście wpadnę wkrótce i na twojego stworka < 3.
Pozdrawiam.
Super rozdział :)
OdpowiedzUsuńZresztą jak wszystkie :D
Zaczęłam dzisiaj czytać twojego bloga i się w nim zakochałam *.*
Nie mogę się doczekać na następny rozdział :3
Obserwuję <3
+ Serdecznie zapraszam do czytania mojego bloga : http://beyourself6969.blogspot.com/
Pozdrawiam.
Dziękuję. Fajnie, że ci się podoba blog ;).
UsuńCo do nexta będzie jutro.
Pozdrawiam.
Oczywiście, że wpadnę do ciebie.
Wow! Nie wiem co napisać. Jesteś naprawdę świetna w tym co robisz, cudownie piszesz! Rozdział jest wręcz genialny, serio!
OdpowiedzUsuńczekam na następny rozdział :)
w wolnej chwili zapraszam two-facess.blogspot.com
Dziękuję ci bardzo ! ;*
UsuńPozdrawiam + wpadnę gdy znajdę chwilkę.
Lepiej, że dział jest krótki, bo wygodniej się czyta i analizuje :). Ogólnie nie wyłapałem zbyt wielu ważnych błędów, ale kilka spraw poruszę: 1. "Uniosłam obolałe ciało w kierunku toalety, po chwili zatapiając ciało w letniej, wypełnionej po brzegi wodzie" - W tym zdaniu po pierwsze jest powtórzenie (ciało). A po drugie brak sensu - "wypełnionej po brzegi wodzie" - woda nie może być wypełniona po brzegi. Wanna może być na przykład, ale nie woda. 2. "...spoglądał na jak na "inną"" - o jedno "na" za dużo :). Oprócz samych błędów w zdaniach jeszcze dwie sprawy. Jakim cudem Patrycja daje numer tlefonu kolesiowi, który handluje narkotykami na ulicy, którego nie zna? To zupełnie nienaturalna reakcja. Po drugie alanlizuj dialogi. Niekóre wypowiedzi są przesadnie pompatyczne jak na nastolatków. Np: "- A może tak chciałabyś się udać z nami - spytał Zayn". Jaki nastolatek skleiłby takie pytanie w trakcie luźnej rozmowy? Brzmi trochę sztywno. Zlepek słów "chciałabyś się udać z nami" można zastąpić jednym szybkim "pojedziesz". Na przykład: "A może pojedziesz z nami?" "A może chciałbyś pojechać z nami?". Albo bardziej potocznie: "A może skoczyłabyś z nami na koncert?". Postaraj się wejść w skórę mówiącego i popróbować różnych wariantów, a potem wybrać ten, który wyda Ci się najfajniejszy i najbardziej naturalny dla danej osoby.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Dziękuję :).
UsuńCo do tego, dlaczego Patrycja podała numer :
" (...) - Łohoho, powoli dziewczynko nie będę cię śledzić - zażartował kiwając palcem, jakby czegoś mi zabraniał. Szczerze mówiąc był fajny, nawet bardzo. Nie sądziłam, że znajdę "kumpla" z takiego otoczenia, może w końcu odbijam się od dna? No ale w sumie, mogę zagrzebać się głębiej.. " - wczytując się w tę wypowiedź można wywnioskować (moim zdaniem), że chciała odbić się od dna. A to z jakiego otoczenia ma znajomych nie oznacza, że ma być nie miła dla nich. Bo złą drogą idą? Właśnie chodzi o to by na dobrą ich naprowadzić. Chciałam ukazać, że nie jak to się mówi : " przyjaciół poznaje się w biedzie " - owszem, ona nie ma nic. Sama błądzi, gdyż pokłóciła się z przyjaciółką a jeszcze ta nieszczęśliwa historia. On? Chłopak - diler, który może tak na prawdę okazać się kimś wspaniałym. Często bywa tak, że prawdziwe rady i prawdziwą pomoc można uzyskać od osoby bezdomnej - oglądając kiedyś pewien film, widziałam scenę jak bezdomny doradza dziewczynie, gdy nikt nie udzielał jej pomocy. Bo milczała? Milczenie jest najgłośniejszym wołaniem o pomoc.
Pozdrawiam. Co do tych dialogów, czemu oni tak powiedzieli - nie każdy w towarzystwie nastolatków posługuje się "luźnym" językiem. Sama osobiście staram się go używać ale często bywa tak, że mówię jak w dialogach - " pompatyczne " - lubię takie słownictwo, co nie oznacza, że młodzież nie może się nią posługiwać. Sama osobiście wolą ją od potocznych słów. Ale trzeba się często dostosowywać do innych..
Zauważyłem, że Ty lubisz posługiwać się jezykiem niebanalnym, ale nie pozwól żeby wkradał się on niepostrzeżenie w dialogi, w których nie do końca brzmi odpowiednio. Zresztą to nie jest jakiś istotny błąd, raczej chciałem Ci dać impuls do wnikania w charaktery bohaterów i pracy nad ich indywidualizmem (wiarygodnością). Co do tego dilera, to mimo wszystko scena w moim mniemaniu niewiarygodna. Ja, jak bym był dilerem, to nie zaczynał bym rozmowy od propozycji oddania narkotyków (i to za darmo), ale raczej zagadał bym najpierw do laski co tu robi i czego szuka. Dilerzy raczej nie afiszują się z narkotykami, bo one są nielegalne, a laska mogłaby być podstawiona przez policję :). Ale już napewno na miejscu dziewczyny nie dał bym numeru telefonu dilerowi ot tak, bo się przedstawił i zaproponował mi darmową działkę (i to w odwrotnej kolejności). No, ale to Twoja bohaterka i może ona postrzega świat inaczej niż szablonowy człowiek; być może nie dostrzega w tym niebezpieczeństwa.
UsuńPozdrawiam.
Postaram się kontrolować słownictwo w tych dialogach ale zapewne i tak język ten się wkradnie :D. Co do bohaterki, jest młoda, więc na prawdę nie dostrzega wielu niebezpiecznych rzeczy.
UsuńPozdrawiam.